Nieporozumienie

50 2 0
                                    

Po tym jak tom wparował do mojego świata, połowa z niego się zawaliła. Wybudowane przez rok, stabilne i duże mury oraz podłoże, pękło w szybkim tempie, rujnując całą moją pracę. Mętlik w głowie, jaki pojawił się zaraz po wejściu do pokoju, był przytłaczający. Wiedziałam, że robię źle, a jednak coś podkusiło mnie, aby dalej w to iść.
Niestety okazało się, że na marne. Wszystko to było kłamstwem, a ja omamiona własnymi uczuciami, nie spojrzałam na emocje Michaela, wpakowując się w niezręczną sytuację.
Miałam ochotę wypłakać się w ramię mojej najlepszej przyjaciółki, ale wciąż jednak wiedziałam, że sama się w to wpakowałam.

Poza tym, byłabym egoistką mówiąc o wszystkim Torii.

W zasadzie to nią jestem. Jestem nią, ponieważ dzień przed weselem mojej przyjaciółki, zamiast im pomagać, siedzę w swoim pokoju w totalnej rozsypce. A robię to dlatego, że Michael jest na dole.
To co wydarzyło się wczoraj...
Nie będę zaprzeczać, że mi się nie podobało, wręcz przeciwnie. Lecz dla naszego dobra, powinnam nie pokazywać mu się na oczy i przeboleć fakt, że tak nie powinno być. Zrozumieć parę rzeczy, które wydarzyły się wczorajszego dnia i których niestety żałuję.

Kilka dni.

To wszystko, abym zakończyła nasz układ.  Bym mogła zatopić się w żalu i zwolnić się z pracy. Chociaż wydaje się to drastyczne, to na ten moment, nie wymyśliłam nic lepszego.

Powinnam się niedługo wyprowadzić, aby zrobić miejsce dla naszej młodej pary. Dla mnie i dla nich byłoby to niezręczne i dość nietypowe, gdybym jednak została.
Nie będę mogła również pracować z Michelem, czując do niego te wszystkie emocje.
Mogłabym uciec od problemu, zostawiając go z tyłu mnie, tak jak kilka miesięcy temu.

Może zatrzymam się u mamy? Może wylecę na drugi koniec kraju, a najlepiej do Europy.
  Nie wiem. Byle z dala od problemów, uczuć, Michaela i wstydu. Chce zacząć wszystko od nowa. Zacząć spokojne życie, bez zmartwień.

Dlatego właśnie siedzę teraz na podłodze w łazience, zastanawiając się jak do tego wszystkiego doszło.

Opieram głowę o ręce, a końcówki palców wplątam we włosy, aby móc je pociągnąć. Płaczę i śmieje się jak wariatka, patrząc na sytuację i jak oczywiste to było.
Michael mnie nie chce i wyraźnie dał mi to do zrozumienia.
Byłam głupia myśląc, że choć raz coś w moim życiu wypali. Ktoś potrafi mnie polubić taką, jaką jestem.
Niestety to tylko przez mgłę uczuć, która zakrywała mi jasne widzenie na tą sytuację, nie byłam w stanie zauważyć, w jak oczywistej znajduje się sytuacji. 

Wstaje z podłogi, otrzepując się z kurzu.
Postanawiam zapakować prezent weselny, abym mogła się w końcu położyć i zapomnieć o wszystkim. Może jest południe, lecz nie zamierzam wychodzić z tego pokoju, aż do jutra. Chciałbym zrobić coś pożytecznego, dlatego od rana pracuje, pakuje rzeczy oraz przeglądam oferty nowych mieszkań.

Staram się ignorować chęć wyjścia, zobaczenia jego twarzy, porozmawiania i poczucia tego bezpieczeństwa oraz dobra, jakie mi dawał. Zauroczenie wpoiło się we mnie tak mocno, że brakuje mi go, gdy nie ma go obok. Również nie chce stanąć twarzą w twarz z Michelem, bo byłoby to żenujące.
Chociaż moja głowa nie pozwoliła mi o tym nie myśleć i mam dokładnie kilka scenariuszy oraz odpowiedzi na każde jego słowo.
 
Przeraża mnie jutrzejszy dzień, w którym będę musiała udawać, jak bardzo wszystko jest w porządku i powiedzieć mu o tym, że ten pocałunek to nieporozumienie i źle mnie zrozumiał. A nie jest nieporozumieniem.
Nie jest, ponieważ cholernie zakochuje się w Michaelu i jest to uczucie silniejsze niż moje głosy w głowie. Chciałam go, miałam nadzieję, że on też tego chcę.
Czuję się przy nim dobrze i zaufałam mu bardziej niż sądziłam. Gdy tylko go widzę, mój świat wiruje. Psuje moje rozsądne myślenie i racjonalne wybory. Jest jak bakteria, która rozprzestrzenia się w całym moim ciele, a ja staram się z nią walczyć.
Dlatego moja decyzja będzie najlepsza dla wszystkich. Chorobę się leczy i zabija, nie karmi i pozwala w niej być.

Ulubiony Plan BOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz