Kilka dni przed.

17 0 0
                                    

- Dzisiaj po pracy wybieram się do mamy. Eva i Chris przyjechali. Chcieli spotkać ją przed...przed jej śmiercią. - z trudem wyprowadziłem te słowa.

- Kurwa... - szepnął Tom. - Jest naprawdę źle? - zapytał, choć dokładnie wiedział, co mu powiem.

Westchnąłem, poprawiając włosy. Nie chciałem w to wierzyć. Nigdy nie dopuszczałem do siebie myśli, że mogłaby odejść, ale gdy widzę ją w takim stanie, w cierpieniu i bólu, wolałbym, aby przestała go czuć. Po rozmowie z Alexis i Tomem, postanowiłem zrozumieć to w inną stronę. Nie jako śmierć i odpuszczenie, a jako tyle lat walki, poświęcenia, po to, by w końcu poczuć ulgę. Mimo, że ja cierpię, wolę, aby ona nie musiała.

Zdaje sobie sprawę, że moja mama walczyła nie tylko dla siebie, ale i dla mnie. Muszę przyznać, że jestem cholernym maminsynkiem, który nie potrafi wyobrazić sobie bez niej życia. Nauczyła mnie wielu wartości i dzięki niej jestem tu gdzie jestem. Była moim jedynym rodzicem i tym, który nauczył mnie emocji. Od niej dostałem miłość i miłe słowa. Szedłem z nią przez życie, doceniając to, że przy mnie jest i mnie nie opuści. Dlatego nie potrafię do końca zrozumieć, dlaczego ona. Dlaczego moja mama.
Zaczęła odpuszczać, gdy przedstawiłem jej Alexis. To tak, jakby ustąpiła jej miejsce. By mogła wejść do mojego życia, zamiast jej. Napewno powiedziała mojemu króliczkowi, że ma się mną opiekować, dawać miłość lub cokolwiek innego. Jestem tego pewniem, bo taka jest moja mama. Troskliwa.
W tym jednym momencie się pomyliła, nie potrzebowałem, aby ktoś się mną zajął. Potrzebuje obu najważniejszych kobiet w moim życiu, które teraz tracę, bym sam mógł żyć.

- Jest coraz gorzej. Nie może już normalnie siedzieć, ale wciąż się upiera. - wszedłem do mieszkania, zatrzaskując za sobą drzwi. - Upadła i bardzo się wściekła, że nie potrafiła wstać. Gniewa się, że każe jej leżeć, ale ja nie potrafię jej pozwolić, by na pokaz udawała, że jest dobrze. Wiem, pogodziła się ze śmiercią, ale nie potrafi przyjąć pomocy. Chce mi pokazać, że wszystko jest dobrze. Poza tym, kiedyś mówiła, że rak jej nie pokona jej na tyle, by umarła w łóżku. Chciała być sprawna do końca, a teraz ledwo stoi na nogach. Jest wkurwiona na te paskudztwo. - zaśmiałem się smutno. Tom mi zawtórował, a następnie ucichł. - Powinieneś przyjechać przed waszym wyjazdem. Możecie nie zdążyć wrócić. - ponownie westchnąłem, tarmosząc sobie włosy. - Życie z niej ulatuje z dnia na dzień i to widać. Jest chuda. Odznacza jej się każda kość, a skóra jest cienka jak papier.

- Jasne. Wpadnę nawet jutro. Przy okazji wjadę do ciebie, gdy będę wracać...

- Będę mu mamy. Kate potrzebuje teraz opieki, a firma ma wolne. - rozłączyłem się, rzucając bluzę na kanapę.

Spojrzałem na kartkę, która leżała na stole. Nie mogę być w domu, nie myśląc o tym kawałku papieru. Ledwo śpię w nocy i normalnie funkcjonuje w dzień. Cały czas po głowie chodzi mi sekret, jaki się w niej znajduje. Robię wszystko, by odciągnąć uwagę, jednak ona tam leży i...ma w sobie coś, czego dotąd nie wiedziałem o Alexis. Nie mam jednak odwagi do niej spojrzeć. Czuję się, jakbym wyrwał jej coś prywatnego oraz coś, co powinienem wiedzieć. Jestem w chuj ciekawy i jednocześnie w chuj się boję. Moje dwie myśli w głowie, cały czas się biją, a ja stoję pomiędzy nimi.

Kolejny dzień.

Przesunąłem kijem w jedną stronę, a następnie drugą. Zajechałem w róg, zbierając cały bród.

- Widziałeś gdzieś...Co ty robisz? - zapytał Tom, wchodząc właśnie na ją umytą podłogę.

- Myję podłogę. Możesz zejść, dopiero co tam...

Tom wybuchł śmiechem, zginając się w pół, a następnie ryknął jeszcze głośniej, odchylając się do tyłu.

- Zejdź z tej jebanej podłogi, idioto. - syknąłem. - I z czego rżysz? - zmarszczyłem brwi, nie rozumiejąc. 

Ten debil stał na czystej podłodze, w tych swoich okropnie brudnych kapciach i jeszcze się ze mnie śmieje. W moim mieszkaniu. Ze mnie.

- Sam jesteś idiotą, od kiedy ty myjesz podłogi? - uspokoił się trochę, robiąc krok w przód.

Jasna cholera. Zrobi mi jeszcze więcej stopek.

- Od kiedy wymaga czystości. Jest też uspokajające. Możesz zrobić pięć kroków w tył?

Złapałem za środek kija, celując nim w stronę przyjaciela. Grożąc nim, zrobiłem mały krok w przód, stając na palcach.
Thomas uniósł swoje ręce w górę i z rozbawieniem na twarzy, zrobił to co mu kazałem.

- Uspokajające... - prychnął pod nosem, obracając się na pięcie.

Zignorowałem jego docinki, wracając do swojego zajęcia. Zdążyłem umyć już prawie całą podłogę i został mi dosłownie kawałek, a przez Thoma, muszę ponowię się cofać i myć tamtą część.

- Chciałem tylko zapytać, czy widziałeś gdzieś pozew. Profilaktycznie chce wysłać Joshua zdjęcie, przypominając, że ma się trzymać z daleka. - zabrał płatki z kuchni, a następnie skierował się w stronę kanapy.

Pokiwałem głową, zatrzymując się na chwilę. Oparłem dłonie o kij i położyłem na nich brodę.
Tom właśnie wżerał garściami moje płatki, ale bynajmniej jego nogi były nad ziemią.

- Ostatnim razem był w biurze. - pomyślałem o pokoju z moim mieszkaniu, które przechowywało pełno papierów i innych gówien.

I wspomnienie, z niezapomnianej nocy. Ściany przesiąkły jej westchnieniami i zapachem.

Kiwnął głową, sięgając po pilota. Włączył telewizję, a na ekranie pojawiły się wieści o firmach, które w ostatnich tygodniach, odbiły się od dna.

- Byłeś u każdego? - zapytał.

- Co?

- Czy po tym wszystkim, byłeś u każdego, kto padł jego ofiarą?

Wpatrywałem się chwilę w jego twarz, by chwilę później odłożyć kij na bok i podejść w jego stronę.

- Z Alexis byłem u piątki ludzi. Zapewniliśmy ich, że to już koniec i mogą żyć spokojnie. Na koniec zapytaliśmy, czy chcą zrobić coś z tą sprawą, czy wolą zostawić ją w spokoju. Wspomnieliśmy o kopiach dowodów, które zniszczyliśmy i odginały, które zostały, by im je oddać. - powiedziałem, siadając obok i sięgając do opakowania płatek. - Resztę odwiedziłem sam lub z tobą. Nie chciałem, by na to patrzała. Ci ludzie...byli zniszczeni. Przez cały czas żyli w stresie. Ich włosy były siwe, pod oczami mieli wory, a gdy dowiadywali się, że nie zostaną obnażeni, padali na kolana, dziękując. - miałem ten widok przed oczami. Niektórzy ćpali, inni pili.  - Na szczęście ten dupek już nic nikomu nie zrobi. - wsadziłem sobie garść czekoladowych kulek do buzi. - Jego firma została przekazana, a wszystkie pieniądze oddaliśmy na szczytne cele. Mieszkanie sprzedał, a za kasę którą teraz ma, żyje, wydając na tanie motele i żarcie. 

Oparł głowę o zagłówek, uśmiechając się pod nosem.
Cieszy się jak cholera, bo wiem, że sam chciał tego dupka zlać.

- Masz pewność, że nie wróci?

Nie musiałem się zastanawiać. Znam odpowiedź na to pytanie i nigdy nie byłem niczego bardziej pewny.

- I to jaką.

Wpatrywałem się w kartkę, która leżała tuż za nogami Thoma. Dziwnym trafem, nie wypytywał się co to za kartka. Wolałem, żeby tego nie robił.
Wróciliśmy dość niedawno i nie zdążyłem jej schować. Ale czy naprawdę chciałem? Miałem wrażenie, że niedługo się za nią zabiorę, chociaż na ten moment tego nie planowałem.
Pokazywała mi same dobre wspomnienia i utwierdzała w przekonaniu, że Alexis nie mogła mnie zdradzić, a może? No właśnie. Te ,,może'' mnie dobijało. Dlatego zabrałem się za mycie pieprzonej podłogi

-  A to co? - Tom zabrał nogi ze stołu, wpatrując się w list.

Wstałem, klepiąc go w bark.

- Nic takiego. Chodź, znajdziemy tą kartkę i wyślemy temu idiocie zdjęcie. Ja nie mogę spać spokojnie, więc on też nie będzie. - zrobiłem kilka korków do przodu, chowając ręce do kieszeni.

- Tak jest. - odpowiedział przyjaciel i ruszył za mną.

Mam nadzieję, że chociaż to poprawi mi humor i odciągnie myśli od tego skrawku papieru. A jeśli to nie podziała, będę musiał iść do pracy.

Ulubiony Plan BOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz