Pustka

57 2 0
                                    

Michael

Potrzebowałem powietrza.

Ta kobieta działa na mnie, jak narkotyk albo prąd. Automatycznie dostawałem kopa, lecz w przyjemny sposób. Gdy tylko widziałem jej piękny uśmiech oraz śmiech, gdy była przy mnie prawdziwa, opowiadała żarty i nie bała się powiedzieć swojego zdania.
Nie sądzie, abym był w stanie się oprzeć te kolejne dni, a co dopiero tygodnie. Cały ten czas próbowałem nie przestraszyć ją moimi uczuciami. Gdy opowiedziała mi o pierdolonym Joshu, miałem ochotę zabić go za to, co jej zrobił, a jednocześnie pomyślałem egoistycznie, ponieważ przez to, nie jest w stanie ze mną być. Boi się.
  Miałem wrażenie, że odsuwała mnie, dając wyraźnie znać, że nie jest mną zainteresowana, ale dzisiaj kiedy z jej ust usłyszałem, że nie może przestać o mnie myśleć...mógłbym zrobić coś teraz cholernie głupiego.

- Michael - Gdy usłyszałem moje imię w jej ustach, ocknąłem się.

Zatrzymałem się, ponieważ ona też to zrobiła. Staliśmy po środku niczego, bo przed sobą widziałem tylko ją. Jak wtedy na parkiecie, w moich oczach, mieniła się jak cekin albo błyskotka, a ja bardzo wtedy chciałem ją mieć.

Japierdole...

Dostawałem szału. Cały czas czułem ją pod palcami, lecz wciąż nie czułem, aby ta chwila była prawdziwa. W gruncie rzeczy była, ale przebywając z Alexis, miałem wrażenie, jakby te chwile ulatywały szybciej niż mógłbym się tego spodziewać. Bez przerwy chciałem czuć ją namacalnie. Chciałem mieć ją blisko siebie, trzymać za rękę i nie puszczać. Bałem się, że to wszystko jest tylko złudzeniem, a ona w każdym momencie może odejść. Lecz dopóki ją trzymałem, nie mogła tego zrobić. Nie pozwalałem sobie, by ją wypuścić z rąk. I mimo tego że, wciąż mi uciekała, ja starałem się ją złapać.

Jak zahipnotyzowany patrzałem na jej gołe
ramiona, nogi.  Przełknąłem ślinę, zaciskając ręce w pięści z całej siły. Cholerny alkohol, brudził tylko we mnie pragnienie, które udawało mi się dusić na co dzień.

Dasz radę Michael. Samozaparcie.

Ale to nie działo. Kolega w moich spodniach, w ogóle mnie nie słuchał.

Upadek firmy, śmieci...pierdole to, wciąż gapię się na jej ciało i nic mi nie pomaga.

- Michael. - powiedziała pewniej, prostując się jak struna i odchodząc na bok.

Niechętnie wypuściłem ją z rąk, aby mogła stanąć przede mną.

- T...tak - kaszlnąłem, przeklinając siebie w myślach. - Przepraszam, jestem trochę rozkojarzony.

Pokiwałam głową, splatając przed sobą palce. Bawiła się nimi, wprawiając mnie w zakłopotanie.
Robiło to wtedy, gdy się stresowała, ale nie ma czego, prawda? Jesteśmy tu tylko my, a noc jest przepiękna.

Serce zaczęło mnie cholernie boleć, bo wiedziałem, że nie zmierza to w dobrym kierunku. Widziem tą samą rozkojarzoną osobę, która była tamtej nocy w klubie.

W tym samym czasie, poczułem wibrowanie na moim smartwatchu. Na szczęście, na ekranie nie pojawiła się żadna informacja o krytycznym stanie, ani potrzebie przyjechania z pomocą.

Wróciłem wzrokiem do Alexis, wypuszczając drżący oddech. Patrzała na mnie, znów błądząc oczami po mojej twarzy.

Przypomniała mi się chwila, w której oboje znaleźliśmy się przypadkiem. W praktyce, po części była to moja sprawka. Gdy Victoria opowiedziała o kucharkach, zaproponowałem wyjazd razem z Alexis. W tym samym czasie przyjaciółka mojej kobiety nazwała mnie pizdą, bo nie potrafiłem przyznać się Alexis, ale oczywiście to poboczna kwestia. Później, gdy dotarliśmy do hotelu, poprosiłem recepcjonistkę o przeinaczenie prawdy, nic wielkiego, ale pomogło mi to w dużej mierze.
Nie żałuję, że w tamtym momencie rzuciłem wszystko, aby pojechać z nią na urodziny jej matki. W zasadzie, to pokochałem jej rodzinę, tak jak ją. Chociaż ta blondynka, niekoniecznie przypadła mi do gustu.
Ale do sedna. Spędziłem z nią najlepsze godziny mojego życia. Miałem wrażenie, jakby to wszystko leżało na swoim miejscu. Alexis w moich objęciach, wpasowywała się we mnie, jak jej dłoń w moją, usta do moich. Zegarek na moim ręku i w zasadzie cały mój świat, wpasowywał się w jej. Ona cała powinna być moja.

Ulubiony Plan BOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz