- Dobrze, dziękuję. - powiedział uprzejme.
Podszedł do mnie, poprawiając zegarek na ręku i kiwając głową na boki.
- Niestety, nie mają więcej pokoi. - poinformował mnie, robiąc minę, tak jakby była to jego wina.
- Mogłam pomyśleć o tym wcześniej. - wplatałam ręce we włosy. - Przepraszam. - powiedziałam, nie mając pojęcia, co mam mu więcej powiedzieć i zrobić.
Musiał być zwiedziony oraz wkurzony. Przyjechał tu ze mną specjalnie, aby spędzić na moją prośbę, a bardziej Vici, weekend, a problemy zaczynają się już od samego hotelu. Nie znoszę, gdy tak się dzieje. W dodatku to wszystko moja wina. Powinnam była zadzwonić do nich z apartamentu, aby w razie czego, szybko zmienić hotel.
- Hej, spokojnie. - dotknął mojego ramienia, próbując mnie uspokoić. - Niedaleko stąd, również jest hotel, mogę się w nim zatrzymać...
- Nie. - przerwałam mu. - Przeze mnie musisz wydawać pieniądze na hotele i w dodatku dałeś się tu zaciągnąć. - jęknęłam sfrustrowana, na samą siebie.Przymknęłam powieki, a do głowy przyszedł mi jeden, cholerny, pomysł. W gruncie rzeczy niedopuszczalny, lecz był jedynym wyjściem w tej sytuacji. Nie chciałabym, aby Michael szwendał się po mieście w poszukiwaniu noclegu. A mój pokój mieści duże łóżko, które miałam dzielić z Vici.
- Możemy spać w jednym pokoju. - oznajmiam, nie myśląc długo nad tym, co chce zrobić. - Mogę spać na kanapie, która tam się znajduje, a tym, wynagrodzę ci podróż i tą całą szopkę.
Widzę na jego twarzy mieszane uczucia. Nie wiem, czy jest to w porządku. Czy moje pytanie było na miejscu, lecz w tym momencie nie przyszło do głowy mi nic innego.
- Nie będziesz czuła się z tym źle? - zapytał, wprawiając mnie w zdziwienie. - Nie miałem namyśli, tego że nie chce z tobą go dzielić, ale...
- Gubisz się Michael. - zaśmiałam się. - To jest w porządku. - oznajmiłam mu, nie do końca, będąc tego pewna.
Spojrzał w kierunku recepcjonistki, więc zrobiłam to samo.
Kobieta zza lady, uśmiechała się do niego i posyłała mu flirciarskie spojrzenia. Miałam ochotę oznajmić jej, że ślinienie się do klientów, nie powinno mieć miejsca, zwłaszcza do tych zajętych.
Poza tym, czułam dziwne ukłucie zazdrości, tak jakby chciała mi coś odebrać, a tak nie było, prawda? Nieważne, Michael nie poświęca jej dużo uwagi.Odwrócił się do mnie, kręcąc zażenowany głową. Alexis 1, brunetka zza lady 0.
Wzięłam głęboki wdech, nie chcąc pokazać emocji. Uśmiechnęłam się lekko oraz dodałam mu otuchy, klepiąc go po ramieniu.
- No nic, w takim razie wnieśmy rzeczy do NASZEGO pokoju. - złapałam za walizkę, dając duży nacisk na ,,NASZEGO'', aby recepcjonistka była pewna, że nie ma szans.- Nie masz nic przeciwko? - zapytał ostrożnie, kolejny raz.
To cudowne, jak się martwił. Nie patrzał tylko na swój punkt widzenia, a także na to, jak będę się czuła. Chyba naprawdę czasami mnie słucha, gdy bredzę, ucząc go.
- Ależ skąd, to nic osobistego. W końcu jesteśmy parą prawda? - powiedziałam głośniej, aby ta głupia pinda, znów usłyszała.Spojrzałam w jej kierunku, sztucznie się uśmiechając. Strasznie mnie irytuje.
Michael zaśmiał się lekko, chowając głowę w dół i drapiąc się po karku. Wpatrywałam się w niego z uśmiechem, czując się, jakbym była na innej planecie.
Szybko jednak przyprowadziłam się do porządku i odwróciłam wzrok. Złapałam za pasek plecaka i zaczęłam go skubać. Żenujące. Chyba się denerwuje. Ale czym? To przecież tylko jedna noc, tak? Jedna, cholerna, noc spędzona z Michaelem.
![](https://img.wattpad.com/cover/339311004-288-k69994.jpg)
CZYTASZ
Ulubiony Plan B
RomanceMichael, prezes firmy BB ( Bezpieczny Budynek ) człowiek, który w krótkim czasie osiągnął ogromny sukces. Zajęty pracą Michael potrzebuje asystentki, ponieważ już sam nie daje rady, lecz jego nowa asystentka okazuje się dziewczyną z klubu. Michael...