Przyszłość na serio.

14 1 0
                                    

- Ale się najadłam. - westchnęłam, rzucając się na kanapę.

Chyba zaraz wybuchnę. Zjadłam tyle pyszności, że nie jestem wstanie nic więcej wcisnąć. Chyba, że deser. Zdecydowanie, ciasto jeszcze zjem.

- Kocham kuchnię mamy. - powiedział Condii, rzucając się na miejsce obok.

- Tak... - złapałam się za brzuch, a nogi położyłam na taborecik.

Wpatrywałam się w ścianę, nie mając na głowie żadnych ciotek ani problemów. Nikt nie zadawał mi dzisiaj zbędnych pytań, a jedynie zainteresowali się nieobecnością Michaela.
Personel ma wolne, więc pomaga swojej mamie i spędza z nią czas. Miałam do nich wpaść, ale nie wiem, czy zdążę, ponieważ czekają mnie cztery godziny jazdy. Natomiast pragnę spotkać się z jego mamą ponownie. Rozmawiałam z nią dwa razy przez telefon, ale nie miałam okazji ją zobaczyć.

- Zerwałem z Chloe. - niespodziewanie odezwał się mój brat.

Obróciłam głowę w jego stronę, marszcząc przy tym brwi. Wyglądał dzisiaj na przytłoczonego, a jego narzeczonej nie było obok, mogłam się domyśleć, że jest coś na rzeczy.

- Oh. - sapnęłam. - Przykro mi. - powiedziałam, a następnie złapałam go za dłoń.

Wzruszył ramionami oraz spojrzał mi w oczy. Był nie tylko smutny, ale i przejęty.

- To nic. - powiedział obojętnie.

W jego głosie wyczułam nutkę smutku, mimo tego tonu, jakim próbował się zakryć.
To chyba trzeci raz, gdy zrywają. Zazwyczaj je bagatelizowałam i tym razem zrobiłabym to samo, gdyby nie jego zawahanie.

- Chcesz o tym porozmawiać? - zapytałam zmartwiona, na co pokręcił głową.

- Mama chyba miała rację. Potrzebuje czegoś stałego i...chciałbym założyć rodzinę.

Pokiwałam porozumiewawczo głową. Conrad ją kocha. Wiem, że przy sobie są całkowicie inni, ale nie zawsze jest idealnie.

- Rozmawiałeś z nią o tym? - mówiłam cicho, aby żadne sępy się nie zebrały.

Nie chciałam go również spłoszyć. Nie chcę o tym rozmawiać, a jednak odpowiada mi na pytania. Wiem, że potrzebuje rozmowy. Potrzebujemy jej oboje.

- Nie.

Ścisnęłam usta w wąską linię, a następnie się poprawiłam, siadając po turecku. Conrad również przyjął pozycje siedzącą.

- Wiesz...powinieneś z nią porozmawiać. Może nie wie, że marzysz o rodzinie, więc nigdy nie zastanawiała się nad tym dłużej. - westchnęłam. - Może tak naprawdę chcę dziecka i ślub, a powstrzymują ją przekonania, jakie ma o tobie. - powiedziałam, wywołując tym jego konsternację.

Zawsze mówili, że nie są gotowi na dziecko i nie planują w przyszłości je mieć. Skupiali się na sobie, ale zazwyczaj przychodzi czas, w którym są dojrzalsi.

- Przekonania? - powtórzył zdezorientowany.

Przytaknęłam, dopierając słowa odpowiednio, tak aby go nie spłoszyć.

- Ty sądzisz, że ona nie chce dziecka, a może ona sądzi, że ty również nie chcesz. - powiedziałam, sprostowując swoją wypowiedź.

Ponownie pokiwał głową.

- Powinienem z nią porozmawiać? - zapytał.

- Kochasz ją? - odpowiedziałam pytaniem, na pytanie.

- Bardzo. - Odparł szeptem.

- W takim razie, nie masz nic do stracenia. - poklepałam go po dłoni, posyłającą mu ciepłe spojrzenie.

Uśmiechnął się krzywo, a następnie przysunął się do mnie, przytulając mnie mocno.
Podniosłam zaskoczona brwi, nie spodziewając się tego ruchu. Nie w przypadku, gdy to ja go pocieszam.

Ulubiony Plan BOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz