- Postaw to dalej...Nie, nie tu, może trochę w prawo...
- Twój perfekcjonizm nas wykończy.
Wzięłam głęboki wdech, patrząc na scenę, w której mogłabym oglądać swoje odbicie.
- A wy mnie.
Zignorowałam westchnienia i spojrzałam na listę, jaką sporządziłam kilka dni temu.
Organizacja balu charytatywnego, wiąże się z odpowiedzialnością i wykonaniem wszystkich obowiązków, a ja mam zamiar dotrzymać obietnicy, jaką złożyłam Michaelowi. Choćbym miała zaciągnąć do tego dwójkę moich przyjaciół.- Traktujesz nas jak parobki. - jęknęła dziewczyna, idąc z pudłem ozdób.
Złapałam się za skronie, próbując ukryć moje zirytowanie. Jeszcze tylko dziesięć minut i będę miała spokój...
- Jesteście nimi. Po to was tu zaciągnęłam. - powiedziałam, nie ukrywając prawdy.
Wczoraj wrócili ze swojej kilku dniowej podróży, która jeszcze się nie skończyła. Niedługo ponownie wyjadą, tyle że na dłużej. Chciałam spędzić z nim chwilę czasu, więc zaciągnęłam ich do siebie, korzystając z wolnego w pracy Toma i chwilowej przerwy od pisania Vici.Spojrzałam na kartkę, którą trzymałam w ręce. Nie byłabym sobą, gdybym nie sporządziła rysunku całego pomieszczenia. Oczywiście, narysowałam go sama, zwracając uwagę na każdy detal i mimo poświęconego czasu, nie żałuję, że wybrałam ołówek, a nie specjalny program.
Właśnie dzięki rysowaniu, pokochałam tą pracę i gdy tylko mam okazję, uwielbiam robić ją w prawowitej wersji.
Wracając do dekoracji. Gdy udało mi się narysować całą salę, umiejscowiłam na niej dekoracje, wielką świnkę skarbonę, stoły i dwa drink bary. Po rogach rozstawiłam balony, a na scenie poza mównicą, rozwiesiliśmy szyld z napisem ,,dziękujemy'' oraz dwoma dzwonami, w które biją osoby, po zakończonym leczeniu onkologicznym.
Miałam wszytko przygotowane, więc wystarczyło jedynie położyć rzeczy, na ich miejscu.Obróciłam się w drugą stronę, wracając do kartki i odhaczając tym samym stoliki, które zostały już nakryte pięknymi, granatowymi, welurowymi obrusami, oraz balony i praktycznie większą połowę listy.
Gdzieś obok, mignęła mi wielka, niebieska kropka, która raczej nie powinna tam być.
Szybko się odwróciłam, widząc świnkę z czepkiem lekarskim. W swoich racicach trzymała zastrzyk oraz małą kartkę z podziękowaniem za wpłatę.- Nasza świnka dotarła... - powiedziałam do siebie z ekscytacją, ponieważ sądziłam, że będzie jutro. - Czy możecie położyć ją w tamtym rogu? - pokazałam palcem na wyznaczony punkt.
Panowie skinęli głowami, a następnie przenieśli tam świnie.
Jest ładna. Dość nietypowa, ponieważ nie wygląda, jak zwykła świnka. Ma niebieski kolor. Zazwyczaj kojarzy się on ze szpitalem, smutkiem i pochmurnymi dniami.
Nie dla nas. Ten kolor, ma symbolizować siłę, harmonię oraz ducha walki, którego posiada każda osoba, zmagająca się z rakiem. Nie chcemy zasmucać, a wspierać osoby walczące. Pragniemy pokazać im, że jesteśmy w stanie zwalczyć z nimi raka, pomagając im w ten sposób.
Te osoby codziennie walczą, o lepsze jutro, o zdrowie, o rodzinę. Gdy im się nie uda, umierają, a ich dusze wędrują w górę. Nasz projekt i kolor, jest również symbolem nieba, czyli spokojnej przystani, gdy osobom walczącym, nie uda się wyjść z choroby.
Jedna z nich, dowiedziała się dzisiaj o naszej zbiórce. Jest nią mama Michaela, która jest z nas bardzo dumna. Oczywiście, wzruszyła się, mówiąc, że jestem niesamowita, ale nie uważam, że zrobiłam coś niesamowitego. Wykorzystałam nasze firmowe zasięgi oraz okazję. Sytuację, która dała nam możliwość niezbędnej pomocy, dla osób, jakich nie stać na leczenie lub odpowiedni sprzęt medyczny. Wiem, że jedynie tym możemy pomóc.
CZYTASZ
Ulubiony Plan B
RomanceMichael, prezes firmy BB ( Bezpieczny Budynek ) człowiek, który w krótkim czasie osiągnął ogromny sukces. Zajęty pracą Michael potrzebuje asystentki, ponieważ już sam nie daje rady, lecz jego nowa asystentka okazuje się dziewczyną z klubu. Michael...