Przypieczętowanie ukladu.

21 1 0
                                    

Michael

Siedziałem w aucie, zastanawiając się, jak cholernie pojebanym trzeba być, aby wjechać w drugie auto, w środku dnia, gdy na ulicach widnieją pustki, a kierowca okazał się całkowicie trzeźwy oraz zdrowy.
Wkurwia mnie fakt, że przez to, spóźnię się na spotkanie z Alexis, zwłaszcza, że sam je zainicjowałem.

Czekam w aucie jeszcze kilka minut, zanim ruch w końcu zostaje dozwolony. Jadę jak naszybciej mogę, udając się w miejsce, które wybrałem.

Jest to ogród w kawiarni. Nie jest ona za duża, ale robi ogromne wrażenie. Wydaje mi się, że spodoba się Alexis i jeśli dobrze pamiętam, lubi takie klimaty.

Gdy docieram na wyznaczone miejsce, wychodzę z auta jak poparzony, biegnąc w stronę drzwi. Wchodzę do kawiarni, czując przyjemny chłód oraz zapach roślin.

Nie muszę długo szukać mojej dzisiejszej pary, ponieważ siedzi naprzeciwko mnie, skierowana twarzą w stronę okna. Wygląda zjawiskowo. Z boku mogę zauważyć, że poza pomalowanymi rzęsami, nie nałożyła dużo makijażu. Na sobie ma piękną, długą oraz białą sukienkę, która posiada dekolt w kwadrat, a z uwagi na ciepło, jest ona na grubszych ramiączkach. Gdy siedzi, ma ją do połowy łydki, a na stopach widnieją białe sztandary na szpilkach. Nie mogę oderwać do niej wzroku, bo pomimo prostoty, jest w niej dużo elegancji oraz piękności.

Biorę kilka głębszych oddechów, starając się nie postradać zmysłów. Myśleć racjonalnie, ponieważ to, co postanowiłem wczoraj, wcale nie należało do moich najlepszych i najmądrzejszych decyzji.

Podszedłem do stolika niezauważony. Wygada na zamyśloną. Opiera dłoń o brodę, przegryzając lekko policzek. Dość urocze zachowanie, jak na osobę, która odpisała mi na moją wiadomość, że nie powinien również nękać ją po pracy. Nie powiem, w tamtym momencie, zaśmiałem się.

- Przepraszam za spóźnienie, miałem ważną sprawę rodzinną, a potem spotkały mnie okropne korki. - odezwałem się nagle, przyciągając tym jej uwagę.

Spojrzała na mnie błyszczącymi oczami, których kolory były różne.

Wstała, gładząc poły sukienki, które były rozkloszowane.

Podszedłem do niej o krok, całując ją na przywitanie w policzek. Pachniała kwiatami i świeżością. Podobał mi się ten zapach, ponieważ nie był przesadzony.

- Mało profesjonalne, lecz mogę to prezesowi wybaczyć. - posłała mi lekki, dość nieszczery i niezręczny uśmiech.

Podniosłem kącik ust, przypominając sobie moje własne słowa, których użyłem, gdy weszła spóźniona do mojego biura. Byłem wtedy bardziej zszokowany i zaskoczony, niż wtedy, gdy dowiedziałem się, że mój ojciec chce wyłudzić ode mnie pieniądze.

Usiadłem naprzeciw niej, kładąc ręce na uda. Wpatrywałem się w nią chwilę, dopierając słowa, jakich chcę użyć. W tym czasie, ona wykorzystała to na oglądaniu mnie. Spodobało mi się to. Robiłem na niej wrażenie, a o to mi dzisiaj chodziło. Myłem włosy, trzy pierdolone, razy, próbując zmyć ten cholerny żel, bo na randce napomknęła coś o tym, że wyglądam zbyt poważnie.

- Jak się pewnie domyślasz, chodzi mi o uzgodnienie warunków naszej umowy.

Czułem się cholernie winny, że wykorzystałem sytuację, gdy była pijana, ale nie widziałem innego wyjścia. Jeśli poprosiłaby, abym błagał ją na kolanach, byłbym w stanie to zrobić, tak wielce zdesperowany jestem.

Ulubiony Plan BOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz