Cześć, Tato. To dziwne uczucie, prawda? Nazwać cię tak pierwszy i ostatni raz w życiu. Nigdy nie usłyszysz go z moich ust. Tego listu również nie dostaniesz, piszę go, żeby zapomnieć. Wyrzucić cię z głowy, mojego serca i...życia. Dobrze wiem, że odwiedzisz mnie wiele razy, w mojej podświadomości, bo właśnie tak działa. Minęło kilka miesięcy, a Ty wciąż jesteś w mojej głowie.
Jednak, zanim wyleje na tą kartę swoją duszę, chcę ci podziękować. Za to, że kochałeś moją mamę. Za to, że czułam się potrzebna, bo beze mnie, nie mógłbyś zrobić tego wszystkiego. Za to, że dzięki tobie zrozumiałam, kogo w życiu mam unikać i kim nie chcę się stać.
Jestem bezczelna, prawda? Powiedziałbyś, że nie zasługuje na to, co mnie spotkało. Co mi dałeś i do czego mnie zaprowadziłeś. Na sam szczyt. Jednak przez ciebie, spadłam na same dno.
Nigdy nie poczujesz tego, co czuję.
Zacznę od dnia, kiedy dałeś mi uwagę. Miałam wtedy siedem lat. Powiedziałeś, że mogę zacząć zbierać punkty, które dadzą mi twoją uwagę. Zgodziłam się. Chciałam, żebyś zwrócił na mnie uwagę. Dobre oceny w szkole, idealnie wykonane obowiązki, codziennie wyprasowany garnitur, zawiązywanie krawatu, wypolerowane buty...dzięki temu, istniałam w twoim życiu. Nie sądziłam, że zaprowadzi mnie to do punktu, w którym się znajdę. Nie rozumiałam, dlaczego zakazałeś bawić mi się z innymi dziećmi, dlaczego nie mówiłeś mi miłych słów, dlaczego kazałeś mi nosić tylko sukienki. Jednak, dopóki chciałeś ze mną spędzać czas, szkoląc mnie na twoje podobieństwo, robiłam wszystko, by być koło ciebie. Kochałam cię.
Przecież chciałeś dla mnie dobrze.
Gdy skończyłam osiem lat, niewinne obowiązki zaczęły nabierać tempa. Z każdym dniem było mi coraz ciężej, a ty traktowałeś mnie jak dorosłą. Wciąż chciałam być obok, ale pragnęłam bawić się z innymi dziećmi, zamiast czytania książek dla prawników. Uczyłam się wierszy, które czytałam twoim ,,znajomym'' z pracy. Uwielbiali mnie i twoje wychowanie. Ale...ale nie wiedzieli, prawda? Nie wiedzieli, że za ścianami domu byłeś potworem. Bałam się ciebie. Nie rozumiałam. Piłeś, używałeś przemocy...najgorsze były kary.
W dość młodym wieku, zdążyłam podzielić je na dwie grupy. Wtedy było mi łatwiej rozpoznać, czy tego dnia mam szansę na spokojną noc.
Psychiczna, czyli ta lżejsza. Nie byłeś wtedy agresywny, a jedynie chciałeś wejść mi do głowy. Umniejszałeś mi, bo nie wykonałam czegoś ,,za dobrze'', a jedynie ,,dobrze''. Przyczepiałeś się o drobnostki. Była ona codziennością. Ale w tym wszystkim, wolałam to, niż kare fizyczną. Pchnięcia, szarpanina, policzkowanie...miałam wtedy tylko jedenaście lat. Dlaczego? Bo zdobyłam niższą ocenę niż pięć? Nie dawałam z siebie całej swojej energii? Czy dlatego, że ci się postawiłam, a może to JA cię denerwowałam? Kary, które wymyślałeś były okropne. Pół godzinne siedzenie z książką na głowie i pisanie esejów. Miało to poprawić moją postawę i pisownię...a gdy książka spadła, mój czas się zwiększał. Oprócz rygorystycznych zasad, jakie miałeś względem mnie, chciałeś je mieć także względem Conrada. Nie mogłam na to pozwolić. I nie żałuje, że wtedy obroniłam go przed twoja twardą ręką, nie żałuję, że nie pozwoliłam mu wracać do domu. Żałuje, że nie byłam w stanie zrobić więcej, żałuję, że nie byłam w stanie zmusić go do ciszy, gdy ci odpyskowywał, żałuje, że mnie bronił, biorąc na siebie winę. Chciałam zacząć działać. Za bardzo bolała mnie krzywda, jaką wyrządzałeś ludziom.
Piszę to, ponieważ chcę poczuć ulgę, ale to co zamierzam właśnie wylać na papier sprawia, że chcę mi się wymiotować. Napiszę o tym, co wyrządziło krzywdę...kto wyrządził krzywdę. Ja i ty. Narkotyki, które były twoim skarbem, a ja byłam skrzynią, która je przechowywała. Tak bardzo namieszałeś mi w głowie, że nie byłam w stanie odmówić, gdy zaproponowałeś mi ten układ. Nie miało to nikomu zaszkodzić, prawda? To tylko zabezpieczenie. Ocucałam ludzi. Dla twojego dobra. Dla korzyści. Robiłam to, podając im drinki w naszym domu z lekiem nasennym i środkiem odurzającym. Miałam wtedy czternaście lat, byłam dzieckiem. Nikt nie mógł mnie podejrzewać, a ty miałeś większe szanse na układ, wydobywanie informacji z firm, które broniłeś lub twój klient zdradzał ci informacje, jakich potrzebowałeś. Byłam twoją bronią. Twoją skrzynią pełną tajemnic. Nosiłam twój ciężar. Budowałam twój wizerunek na twoich imprezach. Mówiłam o człowieku bez skazy, ale ty nim nie byłeś. Jednak...nie protestowałam.
Chciałam dla ciebie jak najlepiej.
Robiłam to, co kazałeś, bo wtedy czułam, że jestem bliżej.
Przecież byłam Twoją córeczką. Idealną, bez skazy. Kochałam cię. Pragnęłam, żebyś mnie widział. Chciałam, żebyś był dumny.Jesteś dumny, ojcze?
Sprawiłeś, że za duża dawka, wysłała człowieka do szpitala. Upiekło ci się. Miałeś szczęście, że tego dnia coś zażył. Inaczej mogłoby zrobić ci się ciepło.
Nie przestałeś. Byłeś ostrożniejszy. Ale ja miałam winę. To przeze mnie. Mogłam wsypywać mniej. Mogłam bardziej uważać. Miałam dość.
Myślałam, że robię dobrze.
Zauważyłam to. Nie było to dobre. Ludziom działa się krzywda. Postanowiłam cię uspokoić. Kradłam twoje leki. Stałam się tobą, wsypując ci je do kawy, jedzenia...byłeś spokojniejszy, a ja tylko chciałam ciszy. Nie jestem zła. Jestem okropna. Byłam okropna. Wciąż myślę, co by się stało, gdybym wsypała ci jej za dużo...umarłbyś? Nie chciałam, żebyś umarł, chciałam tylko spokoju. Chciałam sprawiedliwości. Może miałam nadzieję, że wtedy przestaniesz. Liczyłam, że mama zauważy, że jest coś z tobą nie tak. Aczkolwiek, tego też nie pragnęłam. Myślałam, że się zmienisz.
Chciałam być sobą, żyć jak chce i...chciałam wolności, mniejszych siniaków oraz kar, które polegają na zabraniu telefonu. Byłam zagubiona, a to mi pomagało. Po tylu latach...Trułeś ludzi latami.
Robiłam to coraz częściej. Byłeś agresywniejszy albo spokojniejszy. Czasami byłeś zbyt słaby, by mnie ukarać. Cieszyłam się. Jak się nie domyśliłeś?
Nie wiedziałam, jak to działa. Testowałam. Pozostawiałam po sobie ślady. Miałam wyrzuty sumienia. Ale to cię spowalniało.
Dowiedziałeś się. Uderzyłeś mnie kilka razy. W rękę, w twarz...bolało, ale zasłużyłam. Stałam spokojnie, gdy w furii krzyczałeś...do teraz mam przed oczami, kim wtedy byłeś. Nie istniałeś. W twoich oczach nie było niczego, poza pustką. Wtedy pomyślałam, czy kiedykolwiek mam szansę na twój szacunek. Nie. Nie było jej. Nigdy jej nie było.
Zrobiłam ci na złość i po tym, wybrałam inne studia. Nie poszłam na prawo. Chciałam spełniać marzenia. Zawiodłam cię. Chciałam widzieć twoje emocje, ale ty tylko się gniewałeś, nic poza tym. Nie smuciłeś się, nie byłeś radosny, nie cieszyłeś się z moich marzeń...Wiedziałam, że jesteś już nikim.
Dałeś mi kolejny wybór, albo ty i studia albo koniec. Wybrałam lepsze życie. Życie bez ciebie.
Nie żałuję, że cię odurzałam. Żałuję że odurzałam tych ludzi. Chciałam sprawiedliwości. Chciałam tylko się odegrać i cię uspokoić. Chciałam mieć ojca.
Zagroziłam, że powiem wszystko mamie. Jednak mama dowiedziała się w inny sposób. Nie chciała cię znać.
Ja też nie.
Nienawidzę cię, a jednak to boli. Boli, że jesteś moim ojcem, a mnie nie kochasz. Boli, bo wciąż zależy mi na twoim zdaniu. Boli, bo musiałam posunąć się do okropnych czynów, byś przestał. Boli, bo przeze mnie, wasza miłość umarła. Boli, ponieważ wiem, że choć mam nadzieję, nigdy nic by się nie zmieniło. Boli...bo wiem, że to ty...nienawidzisz mnie bardziej, niż ja ciebie.
Dlaczego?
Próbowałam cię zrozumieć, ale ty nigdy nie rozumiałeś mnie. Chciałam cię zmienić.
Nie wiesz, z czym się zmagam. Co mi zrobiłeś.
Co noc płacze w poduszkę. Budzę się z koszmarem. Zabijasz mnie w nim. Czasami po prostu mnie szarpiesz. Zasłużyłam na to. Wiem, że to co robiłam, było ohydne. Wstrętne. Ale byłam zbyt zdesperowana. Byłam tylko skrzywionym dzieckiem, które chciało usłyszeć ,,jestem dumny, Alexis''.
Zamiast tego dostałam wiele innych słów i twój głos w mojej głowie.
Jest jak udręka. Mąci mi w głowie.
Wyrzuciłam wszystkie twoje zdjęcia. Usunęłam twój numer. To na nic. Wciąż cię widzę. Siedzisz w kącie pokoju z butelką w dłoni, a obok rozsypany jest biały proszek. Chwiejesz się i nucisz twoją ulubioną piosenkę pod nosem. Powoli umierasz, ale jednak wciąż się trzymasz, wprawiając moje ciało w niespokojne dreszcze.
To tylko moja głowa. To tylko wyobrażenie i uczucie.
Mam nadzieję, że kiedyś się ciebie pozbędę. Zrobię to niebawem, gdy tylko spełnię swoje marzenia, a ty będziesz gotował się ze złości.
Chce wywrzeć w tobie emocje, jakich nie widziałam przez lata. Chce zdeptać cię w mojej głowie, okazując wyższość. Będziesz dla mnie nikim. Daj, mi, czas.Tant que je vivrai, je me battrai. Sois fier, père, car je deviendrai la meilleure version de moi-même en vivant sans toi.
Votre dame non-avocate. Alexis.
CZYTASZ
Ulubiony Plan B
RomanceMichael, prezes firmy BB ( Bezpieczny Budynek ) człowiek, który w krótkim czasie osiągnął ogromny sukces. Zajęty pracą Michael potrzebuje asystentki, ponieważ już sam nie daje rady, lecz jego nowa asystentka okazuje się dziewczyną z klubu. Michael...