Oko za oko, ząb za ząb.

47 2 2
                                    

- Dzień dobry, tu biuro Pana Michaela, rozmawia pan właśnie z asystentką, Alexis Rolls, słucham? - przewróciłam na oczami, powtarzając znów tą samą regułkę.

Kochałam swoją pracę, ale nienawidziałam monotonności jaką doświadczałam, odbierając telefon.

- Czyli to prawda, pracujesz teraz dla kogoś innego? - zamarłam, gdy usłyszałam ten przesiąknięty kpiną i rozbawieniem głos.

Nie dam się złamać. Muszę w końcu podjąć się tego, co sobie obiecałam.

- Niestety nie udzielamy takich odpowiedzi, w razie potrzeby, proszę skontaktować się z nami ponownie. Do widzenia. - miałam już odkładać słuchawkę, gdy usłyszałam jego śmiech.

Czasami miałam wrażenie, że zachowuje się jak psychopata i chyba nadal to podtrzymuję.

Przysunęłam słuchawkę do ucha.

- Sądzisz, że to koniec? - zapytał cicho.

Milczałam. Znając Joshua dość długo, jestem w stanie powiedzieć, że to jeszcze nie koniec. Wiedziałam to od zawsze, od momentu mojej wyprowadzki, ale nigdy nie sądziłam, że przyjdzie mi to tak późno i zarazem tak szybko.
Próbował mnie zniszczyć. Robił to notorycznie przez kilka miesięcy i byłam głupia myśląc, że to może koniec.

- Pomylił Pan chyba naszą firmę z psychiatrykiem. Mogę Panu przesłać numer do najbliższej placówki w wiadomości, do widzenia. - ponowiłam pożegnanie, ale nie na moją korzyść.

- Spotkajmy się. - to nie było pytanie, tylko rozkaz. Joshua nigdy nie pytał, tylko żądał.

Ręce zaczęły mi się trząść, ale nie mogłam w tej chwili pokazać swoją słabość. Nie, gdy obok siedział Michael i mógł wszystko podsłuchiwać.

- Dziś wieczorem, najlepiej po skończeniu twojej pracy. - kontynuował. - Nie masz wyjścia, inaczej na światło dzienne wyjdzie coś niepożądanego.

Przełknęłam ślinę i zbierając myśli w głowie, musiałam odpowiedzieć. Najważniejsze, aby w tej chwili zachować spokój. Nie mogę dać po sobie poznać, że coś mnie ruszyło.
Wiem to od ojca. I samej siebie. Przez lata byłam szkolona, aby wyrosnąć na człowieka, który kręci biznes ojca i zarabia pieniądze. Niestety, nie wyszło z tym pierwszym. Drugim też nie bardzo.

- Dobrze.

Dźwięk przerywanego połączenia obił się echem w mojej głowie. Łzy stanęły mi w oczach, a w buzi poczułam Saharę. Przymknęłam oczy, uspokajając oddech i samą siebie. Dasz radę...Pomyślałam. Stwierdzenie, że jestem na siebie zła, jest dość łagodne. Pod wpływem głosu i nacisku, jaki słyszałam w słuchawce, ustąpiłam.

Trzęsącymi się rękoma odłożyłam słuchawkę i spojrzałam przed siebie. Michael siedział wpatrzony w dokumenty, nie zwracając uwagi na otoczenie.
Dziś wyglądał na spokojnego, pełen życia. Cieszyło mnie to, ponieważ przez ostatnie dni, miałam wrażenie, jakby ulatywało z niego życie. 

W pracy ograniczaliśmy się tylko do krótkiego przywitania poprzez krótkie ,,dzień dobry'' oraz rozmowy powiązanymi ze sprawami biznesowymi. Przytłaczało mnie to, że nie mogłam porozmawiać z nim jak zazwyczaj, bo w końcu zaczął się otwierać. Jak widać, trzymał mnie lekko na dystans.
Ogarniał mnie niepokój, gdy nie czułam z nim kontaktu fizycznego. Nie widziałam uśmiechu, czy nie słyszalnym jego głosu. Jest to dla mnie nowe i cholernie denerwujące uczucie, bo nie powinno tak być.
Czasami czekam na moment, w którym się zobaczymy, mimo że możemy milczeć przez resztę spędzonego dnia. Nie doskwiera mi jego obecność, a brak.
Uniósł głowę znad papierów i spojrzał na mnie, wlepiając swój wzrok w moje oczy. Uśmiechnął się słabo oraz odłożył długopis na bok, splatając ręce pod brodą.

Zmarszczyłam brwi, widząc jego postawę.

-Nachalny klient? - zapytał szybko, nie przywiązując uwagi do mojej wcześniejszej rozmowy.

Czyli jednak podsłuchiwał...

- Nic nowego. Nie sądziłam, że nazwa ,,Bezpieczny Budynek'', będzie kojarzyć im się ze szpitalami, różnorakimi. - uśmiechnął się słabo, kiwając głową.

Wrócił do oglądania zdjęć z placu budowy, jednak sekundę potem, cofnął się do mnie wzrokiem.

- Masz ochotę... - przeciągnął językiem po dolnej wardze. - Wyjść gdzieś dziś wieczorem? - poprawił swój zegarek.

Lekko się uśmiechnęłam, widząc, jak się denerwuje. Nigdy nie przestawał się stresować, pytając o spotkania.

Ulubiony Plan BOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz