♡Wooyoung's perspective♡
Leże na ławce podczas lekcji biologii. Co jakiś czas zerkam na San'a siedzącego po drugiej stronie klasy. Posyłam mu serduszka z palców na co Choi lekko się uśmiecha.
Czemu kiedy nie ma go obok mnie to lekcje są tak nudne i długie?
Pani Kwak oznajmiła że zaczyna pytać o odpowiedzi do zadań, które mieliśmy zrobić.
Oczywiście że nic a nic nie zrobiłem. Puste strony.
Zacząłem słuchać odpowiedzi, które podawali inni i niechlujnie zapisywałem je aby nauczycielka nie miała się propo czego mnie czepiać.
Nagle przede mną, a raczej za Lix'em pojawiła się czarna postać. Ma kościste skrzydła ubrudzone krwią.
Mrugnąłem kilkanaście razy myśląc że moje oczy robią sobie ze mnie jaja. Jednak kiedy usłyszałem niezrozumiałe szepty będące tak niskie i przeszywające wystraszyłem się.
Szybko wyjąłem swój naszyjnik. Szafir świeci się.
Cholera jakim cudem ja go włączyłem?!
Szybko stuknąłem w niego 3 razy i schował spowrotem. Następnie oparłem swoje czoło na dłoni i patrzyłem się w pustkę analizując co właśnie zobaczyłem.
-"..Woo!"- ocknąłem się kiedy ktoś mnie szturchnął. Był to Seungmin, który stał nade mną niczym mama kiedy budzi z rana swoje dziecko aby poszło do szkoły.
Posłałem Kim'owi pytające spojrzenie.
-"Lekcja się skończyła"- poinformował Bok.
Nawet nie zwróciłem na to uwagi. Nie słyszałem dzwonka.
-"A, rzeczywiście"- powiedział rozglądając się i widząc jak klasa jest prawie pusta. Szybko wpakowałem rzeczy do plecaka.
-"Dobrze się czujesz Woo?"- spytał Lix. -"Wyglądasz na zaniepokojonego"- poinformował.
-"A, jest spoko"- skłamałem. -"Możecie już iść, ja tylko skoczę do toalety"- powiedziałem i nim coś odpowiedzieli już poszedłem w inną stronę.
-"Woo"- nagle ktoś wciągnął mnie do sali. Byłem zdezorientowany, ale uśmiech zagościł na mojej twarzy kiedy zobaczyłem San'a.
-"Hey kitten"- powiedziałem i cmoknąłem go w usta.
-"Hi. Woo, wiem że widziałeś demona Lixa. Bałagam powiedz mi że on nie widział ciebie"- powiedział poważnie.
-"Stał od mnie plecami"- odpowiedziałem. -"Kiedy się zorientowałem kim on jest szybko wyłączyłem naszyjnik"-
San odetchnął z ulgą. -"Dobrze, bo musiałbyś wtedy chodzić przy mnie, a jest to aktualnie niemożliwe"- oznajmił. -"Idę zanim ktoś nas tu przyłapie"- rzekł i pocałował mnie w policzek.
-"Sannie"- Choi zatrzymał się przed dzrwiami. -"Przyjdziesz do mnie wieczorem?"- spytałem.
-"Przyjdę"- zapewnił z uśmiechem po czym opuścił pomieszczenie.
˚✧ ₊˚ʚ♡ɞ ˚₊ ✧˚✧ ₊˚ʚ♡ɞ ˚₊ ✧ ゚
♡Chan's perspective❦
Znowu to samo. Środek nocy, a ja nie mogę zasnąć. Dobrze już wiem co to znaczy.
Ubrałem na siebie kurtkę, szalik, czapkę oraz buty i kiedy upewniłem się, że mam przy sobie telefon wyszedłem.
Jest tak zimno, tak cholernie zimno. Aż od razu zacząłem się trząść.
Most, 3:13
To most oddalony od centrum. Dosłownie na obrzeżach. Kurwa czemu aż tak daleko?
Zerknąłem na godzinę. 3:00. Mam 13 minut, powinienem zdążyć. Dam radę. Zdążę.
Chciałbym pobiec, ale na chodniku jest dosłownie lód, dlatego pozostaje mi szybki chód.
Nie patrzyłem więcej na zegar, więc nie wiem ile czasu mi zostało.
Zobaczyłem męską sylwetkę. Moje ciało od razu się spięło. Chłopak stoi już po tej złej stronie mostu, który dzieli dwa krańce klifu.
Szybkim krokiem zacząłem iść w jego stronę. Jednak on zauważył mnie praktycznie od razu. Wygląda na przerażonego. Widzę to nawet z takiej odległości.
-"Hey, stój!"- krzyknąłem i zacząłem biec wiedząc co może się zaraz stać.
Skoczył.
-------------------------------
*Polsat music*
A więc ostatni rozdział w tym roku heh. Śmiesznie, śmiesznie.
Anygays, szczęśliwego nowego roku wam wszystkim życzę :DD
Love ya <33
CZYTASZ
We must save someone |Chanlix|
FanfictionDruga część 'Please, don't save me again' -"Cierpienie skończy się dopiero jak uratują kogoś razem. W przeciwnym razie może nie być tak kolorowo"- westchnąłem ciężko. Ale przecież nie każdemu możemy pomóc, nawet jeśli bardzo się staramy...