-"Dasz sobię radę Lixie. Ja w razie czego będę ciągle tutaj czekał i nie zamierzam się stąd ruszać okay?"- zapewnił Hyunjin posyłając mi uśmiech na odwagę.
Kiwnąłem głową. -"Dam radę Hyung"- także się uśmiechnąłem. -"Czuję się jakbym miał iść na bitwę ze smokiem a to tylko zakupy w supermarkecie"- dodałem po chwili czując lekkie zażenowanie moim lękiem.
Hwang poklepał mnie po głowie. -"Nie odbieraj tego aż tak Lixie. Każdy ma lęki, ale nie każdy chcę je zwalczać"-
-"No dobra, ja może już tam pójdę bo czuję że zaraz się rozmyślę"- powiedziałem zakładając na uszy słuchawki i podgłaśniając muzykę.
Szybko jeszcze tylko przytuliłem wyższego i wszedłem do środka.
Ciepło panujące w środku budynku uderzyło we mnie. Chociaż to może też być stres tak z drugiej strony.
-"Boże ile tu ludzi"- wyszeptałem sam do siebie rozglądając się i widząc coraz więcej obcych twarzy.
Wziąłem głębszy wdech.
Tak jak mówił Han, nie przejmuj się nimi. Oni nie patrzą na mnie, mają swoje sprawy, szukają czegoś dobrego do kupienia, do zjedzenia, tak samo jak ja. Nie obchodzi ich jak ubrana jest osoba przechodząca koło nich. Nawet nie zwracają na to uwagi.
Wszedłem do alejki z przyprawami i zacząłem szukać ziół prowansalskich. Zajęło mi to dobre 5 minut aby dostrzec że jest zaraz przed moim nosem.
Wypełnienie połowy listy zakupów było o dziwo nie takie trudne, jakie to mi się wydawało na początku. Ludzie nawet nie zwracają na mnie uwagi, po prostu szukają tego, czego potrzebu-
Nagle ktoś we mnie uderzył. Słuchawki spadły mi z uszu na podłogę.
-"Uważaj gówniarzu jak chodzisz!!"- wykrzyczał mężczyzna, który na mnie wpadł.
-"Przepra-"-
-"Ta młodzieży nawet nie patrzy gdzie łazi! Tylko chodzą jak święte krowy!"- facet kontynuował swój wywód.
Zacisnąłem ręce na koszyku i czując że zaraz nie wytrzymam zacząłem iść w jakimkolwiek kierunku, byle z dala od niego.
-"Nie skończyłem dzieciaku!"- brunet złapał mnie za ramię zatrzymując mnie i wręcz szarpnął.
Krzyczał dalej, tylko tym razem nie słyszałem już co. Tak jakbym nic nie słyszał co się wokół mnie dzieje. Tylko ten długi pisk w mojej głowie i nic a nic więcej.
Po chwili podeszła do nas pracownica sklepu. Widziałem tylko jak rozmawiała z tym mężczyzną po czym chyba go przegoniła? Nie wiem. Nie chcę wiedzieć.
Nim się zorientowałem jej też już nie było. Szybko chwyciłem słuchawki z podłogi, założyłem je i jeszcze bardziej podgłośniłem. Zacząłem szybkim krokiem iść w stronę kas omijając resztę rzeczy z listy.
Co żeś zrobił idioto? Pierwszy raz sam w sklepie i już same problemy sprawiasz. Nie powinieneś był nigdy się pokazywać publicznie.
Wziąłem głęboki wdech aby się uspokoić i zatrzymać zbierające się łzy chodź do momentu opuszczenia tego budnku, ale nie pomogło to za bardzo.
Nawet nie patrzyłeś gdzie idziesz! Wjebałeś się w tego pana i co? Grałeś głupa. Jakbyś nic nie zrobił. A przecież wpadłeś na niego! Dobrze że na ciebie nakrzyczał, może to ciebie w końcu czegoś nauczyło.
Idź do kasy. Nie zatrzymuj się. Zapłać i wychodź.
A ta ekspedientka? Ha! Ty chyba wiesz co o tobie pomyślała. Co za głupi dzieciak, nawet przeprosić nie umie. Nic nie umie. Nieudacznik.
CZYTASZ
We must save someone |Chanlix|
FanfictionDruga część 'Please, don't save me again' -"Cierpienie skończy się dopiero jak uratują kogoś razem. W przeciwnym razie może nie być tak kolorowo"- westchnąłem ciężko. Ale przecież nie każdemu możemy pomóc, nawet jeśli bardzo się staramy...