-"No i jak my mamy ich przekonać?"- zapytałem trzymając dłoń Chan'a.
-"Musicie być cierpliwi"- westchnął Donghun, który akutalnie skupia się na przemywaniu rany Bang'a.
Na szczęście zdolność manipulacji zimnem Sehyoon'a Hyung'a działa także ochraniająco, więc nie odczuwamy zimna i jest nam ciepło. Dzięki temu nie musimy być w kurtach, a Hun Hyung nie ma problemu z oczyszczaniem ręki Australijczyka.
-"Uwierzcie nam, za jakiś czas będzie lepiej"- zapewnił Kwan.
-"Wierzę ci Hyung, ale to trudne"- westchnął San.
-"Felixie, możemy pogadać w cztery oczy..?"- spytał półtonem Yuchan.
-"Jasne Hyung"- posłałem mu uśmiech.
-"Tylko nie za długo, bo muszę też sprawdzić jak wygląda ramię Felix'a i nie schodzić mi z dachu, bo dusza Lix'a broni Chan'a"- zaznaczył Lee.
-"Dobrze Hyung"- powiedział brunet po czym złapał moją dłoń i zaprowadził mnie do oddzielnego ścianą miejsca. -"Dobra, sprawię że nie będą nas słyszeć i my ich aby było sprawiedliwie"- poinformował.
-"A więc, o czym chciałeś porozmawiać Hyung?"- spytałem.
Starszy cicho westchnął. -"Potrzebuję porady. Chcę powiedzieć Jun'owi Hyung'owi co do niego czuję, ale nie wiem jak. Nie mam nawet pojęcia jak zacząć rozmowę"- wyznał.
-"Do końca nie wiem czy jestem w stanie ci pomóc Hyung.... Ale zrobię co w mojej mocy"- oznajmiłem. -"No na pewno priorytetem jest to abyście byli tylko wy dwaj. Ja chciałem wyznać uczucia Chris'owi za pomocą obrazu z kwiatami i dołączonym listem"- zacząłem. -"Wy chyba też znacie znaczenia kwiatów, czyż nie?"- kiedy dostałem pozytywną odpowiedź kontynuowałem. -"Możesz to wykorzystać. Znajdź kwiaty, które znaczeniem opisują co czujesz i daj je Hyungowi. Powinien zrozumieć"- zaproponowałem.
-"To chyba dobry pomysł"- starszy lekko się uśmiechnął.
-"Możesz wkręcić też zawsze w to Kwan'a Hyung'a. Wiesz, aby ci pomógł nabrać odwagi"- dodałem.
Rozmawialiśmy tak jeszcze jakiś czas dopracowując szczegóły. Niespodziewanie zobaczyliśmy jak właśnie Byeongkwan wystawia głowę dosłownie przez ścianę.
-"O, sorki Hyung"- Kang zaśmiał się nerwowo.
-"Wołamy was od pięciu minut"- westchnął różowowłosy.
Obaj przeprosiliśmy i po chwili znaleźliśmy się już po drugiej stronie.
-"Dobra Lix, pokaż mi ramię"- nakazał najstarszy.
Zdjąłem długi rękaw.
Cholera, zapomniałem zakryć tych cholernych blizn.
-"Nie szkodzi Lixie"- zapewnił Donghun. -"It's fine"- posłał mi łagodny uśmiech.
Kiwnąłem głową i podwinąłem rękaw t-shirt'a.
-"Dobra"- odezwał się rudowłosy po minutach oglądania dawnej rany. -"Jeśli nie przyśni ci się znowu demon to powinno to zagoić się bardzo ładnie, że nawet blizna nie zostanie"- oznajmił.
-"Okay, thanks Hyung"- posłałem mu uśmiech i założyłem bluzę.
Po sekundzie San przytulił mnie mocno co już mnie nie dziwi. Oddałem uścisk.
On zawsze tak reaguje kiedy widzi moje ręce z lub bez bandaża. Na swój sposób to nawet urocze. Myślę że po prostu się martwi i chce pokazać że jest przy mnie.
˚✧ ₊˚ʚ♡ɞ ˚₊ ✧˚✧ ₊˚ʚ♡ɞ ˚₊ ✧ ゚
Idę sobie spokojnie przez park. Zmierzam do miejsca, gdzie umówiłem się z Chan'em i Hyunjin'em czyli do psiej kawiarni.
Tak bardzo kocham to miejsce.
Idę sam co jest dla mnie takim małym wyzwaniem. Han powiedział abym powoli przekraczał swoje dotychczasowe granice. Zaczynając od krótkiego spaceru, po samotne zakupy z pytaniem o coś pracowników kończąc.
W słuchawkach leci mi "Fancy" od Twice. Co jakiś czas kiwam głową na boki w rytm piosenki a podczas refrenu wczuwam się na tyle że lekko tańczę choreografię samymi dłońmi.
Muzyka mnie po prostu porywa zagłuszając otoczenie wokół mnie. Nic innego się wtedy nie liczy. I to właśnie dzięki temu jestem w stanie na spokojnie chodzić sam po mieście, bez stresu, bez tego lęku. A jak nawet się pojawia to szybko go zagłuszam właśnie muzyką.
Nie minęły nawet 4 piosenki a już znalazłem się na miejscu.
Chłopacy są już w środku. Mówili że zajmą stolik i coś zamówią.
Wrzuciłem słuchawki z telefonem do plecaka. Otworzyłem drzwi i przywitałem się z kasjerem. Po chwili przywitał mnie bardzo znajomy golden retriever.
-"Hi Maple!"- powiedziałem podwyższonym głosem, przykucnąłem i zacząłem głaskać pieska.
Suczka bardzo energicznie merda ogonkiem i co chwila próbuje polizać mnie po twarzy. Po chwili podbiegł border collie, który także domaga się pieszczot.
-"Cześć Monty!"- zacząłem także głaskać go aby nie czuł się odrzucony. On także merda ogonem a jego pyszczek układa się w uśmiech.
Nagle Maple skoczyła przednimi łapami na moje kolana i zaczęła lizać mój polik.
-"Maple!"- powiedziałem przez śmiech.
Zaraz po niej to samo zrobił Monty przez co upadłem na podłogę.
-"Maple! Monty!"- kasjer gwizdnął co zwróciło uwagę piesków. -"Chodźcie"- powiedział i potrząsnął prawdopodobnie jakąś puszką ze smakołykami. Młody brunet pomógł mi wstać kiedy jego podopieczni dostali jedzenie. -"Przepraszam za tę dwójkę. Za bardzo się ekscytują"-
-"Spokojnie, nic nie szkodzi"- zapewniłem wciąż się uśmiechając.
-"Wy małe rozrabiaki"- zwrócił się do piesków i pogłaskał je.
Poczochrałem ponownie futro tej dwójki i udałem się wgłąb sali. Od razu zauważyłem Chan'a i Hyunjin'a. Starsi pomachali do mnie. Na stole już stoją trzy napoje i trzy kawałki ciasta.
-"Wybaczcie, ale tak trochę Maple i Monty mnie zaatakowali"- wyjaśniłem i usiadłem obok Bang'a.
-"Widzieliśmy właśnie"- zachichotał Hyunjin. -"Oni naprawdę ciebie lubią"-
-"I nie dziwię się"- dodał Chan.
Dało się usłyszeć jedno szczeknięcie. Od razu rozpoznałem że to Berry. Przeuroczy charles spaniel. Leży ona na kolanach Chan'a.
-"A Berry jak zwykle lgnie do ciebie"- skomentowałem i podgłaskałem ją po główce.
-"Ona go po prostu wybrała"- zaśmiał się Hyunjin.
-"Szkoda że nie mają tutaj opcji adopcji jak w niektórych na przykład kocich kawiarniach"- stwierdził. -"Wtedy od razu bym ją zabrał do domu"- powiedział i pochylił się pozwalając suczce 'pocałować' jego nos. Bang zachichotał.
-"Jesteście przeuroczy"- skomentowałem nie odrywając wzroku od tej dwójki nawet na sekundę.
˚✧ ₊˚ʚ♡ɞ ˚₊ ✧˚✧ ₊˚ʚ♡ɞ ˚₊ ✧ ゚
CZYTASZ
We must save someone |Chanlix|
FanficDruga część 'Please, don't save me again' -"Cierpienie skończy się dopiero jak uratują kogoś razem. W przeciwnym razie może nie być tak kolorowo"- westchnąłem ciężko. Ale przecież nie każdemu możemy pomóc, nawet jeśli bardzo się staramy...