ok

9 2 1
                                    

oliwia juz prze chiwle miala nadzieje ze moze z tad wyjsx ze ro juz koniec jednakze po dziesieciu mimutach zoeienrowla soe ze polixjaa nadal nie wbija, ano tak przeicez trseba czkac jesZze jbane 3 gdozimy pezez jakie zasady "bezpieczensstwa". oliwia byla jeszcze bardziej zdenerowwana z mysla zw osoby ktore sie teraz wykrwawiaja najprawdopodobmieje umra. oliwia wstala i posyanowila poszukac swojej kolezanki basi ktorej zdawalos ie nigdzie nie byc, rozgladala sie a jedyne co widziala to krew wylewajava sie z pod lawek i jakies rozjebane kwalaki mebli walajace sie po bibliotece od wybychuw. oliiwa nie poddawala sie i bladzila szukajac jakiwjkolwiek osoby ktora zna, nie miala odwagi ejdnak jej zawolac byt barzdzo bala sie ze nie uslyszy odpowiedzi wiec wolala zahcowac cisze. a cisza ktors byla w biblorece byla jedna z najglosniejszych jaka mogal by istniec , czuc przerazenie i strach nikt nie ma odwagi sie odezwac nawet jesyli te pojeby sie wysadzily jebanymi petardami. oliwia usiadla pod jakims regalem zamartwiona , katem oka zobacyzla jalas laske ktota zdawala siw siedziex tu juz od dlzuzsEgo czasu, laska spjrzala sie ma olwiie
" szukasz kovos?-zpayatala
-"w zasadzie to tak.."-
-"ja tez"-
dziewyzny siedizaly tak w ciszy po czym olwiia westchnela ze zmeczenia
-"myslisz ze przezyly?- zpayatala laska
-"kto?"-
-te oosby ktorych szukamy"- odparla wpatrujac sie w reszrki rozsztrelonych ksiazek na polkach
-"n..nie wiem.." -pwoiedziala szybko trzesacym sie glosem
-"wolw o tym nie myslec.."-dodala
dziewxyzny wpatryzwaly sie w nicosc gdy olwiia zauwazyla ze laska sie w nia wpatruje
-"c..co?"-zpaytala
-ucho ci krwawi
oliwia aobie nagle przypomniala z eprzeciez ten pojeb teafil jom w ucho a polowa jej bluzki jest cala we krwi plynacej z rany ppstzralowej w uchu
-"chwila"- powiedizala odrywajac lawalek rekawa ze zwojej bluzki wreczajac do oliwi
-zawiaz sobie-
-d..dzikeuje-
oliwia w miare dobrze zaplatala sobie paske w okol ucha
nastala kolejna cisza ktora zdawala sie trfac wiecznosc.
-"a ciebie...ktos trafil?.."zapytala olwiai
-"nie, na szczescie"-odpowieixlza
-"mas szczescie.."
-czezto mam-westxhnela
olwia postanowila ze noe zniesie uz dluzej siedziania w jebdym miejsu i zacznie chodzix. zaczela choszic jendkaze zapomniala co tu sis dzialo. olwiia wyszla zza pulki i pierwsze co ujrzala to az 2 rozsezleomych typow z krwia wyjelawajva sie az na dwa metry. olwiia z przerazEnia sie odzunela gdy poczula ze jebla w cos noga, odwrucila sie i ujrzala kolejne cialo, kolegi z jej klasy. olwiia zaczela biec w strone regalu za ktorym sie schowala potykajac sie kilka razy po drodze. olwiai szybko uaiadla opierajac sie o regal z taka moca ze az pulka sie zatrzesla i ksiazka z regalu wyzej spadla jej na glowe.
-co sie stalo-
-a..widizlam...oni ws..wsz..wszysy n..nie..z..zy..-
-szczerse tego mzona hylo sie spodziewac po miejscu zbrodni..-
-n..niepomuslalm... nie umiem myslec!! co sie dzieje?! -pwoiezizala olwiia ze lzamiw  oczach
-spokojnie ro zmeczenie i stres, jest jalas 3 w nocy a tu jest jakas stzrelanina  od rana i uciekasz caly dzien to nic dziwnego-pocieaszlaa
-a..ale co jesli m..moje kolezanki n..nie zyaj?? co ejsoli basia i wiktoria nienzyja!..-
-spolojmie oddychaj-
olwiia probowala sie uspokic gdy zdaryzl sie cud, drzwi od biblioteki sie otwieraja, zdaje sie  ze byl to policjant z jakimis lekarzami. "czy ktos  jest ranny" zpaytal lekarz a olwiai uslyszlaa wrecz dziesiatki glsouw, olwia rowniez zaczela sie drzec ze tak. jeden z lekarzy pdoszeld do oliwi i wzial ja na jakis uposledzony materac. wsyzsyc powoli zaczeli wychodizc  a wrecz wybiegac ze szkoly , oliwia nie mogla uwierzyc ze to juz koneic , ze przezyla.
przed szkola oliwia ujrzala swoja stara ktora od razu do niej podbiegla ale olwiia nie miala okazji z nia porozmawiac bo lekarze wjebali jom do karetki.

zcyzie owliwiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz