szynszylia

1 1 0
                                    

nastepnego dnia olwiia nuduzla sie sama przy lawce w szkole, nie gsdala  znikim ale ot nie bylo tak ze nawet ania do niej nie probowlaa zagadac, olwia jom od siebie odgonila nadal majac nadzieje ze z dupy zrezpi sie wiktoria badz basia. nagle do oliwi pdoeszla niezbyt lubiana osoba- urszula szyszka.

-heeeej-przyetiaalla sie urszula

urszula nieco wyrozmiala sie na tle innych, miala ciemno brazowe wlosy troche sciete na niedojrbanego gryzba, jakis sweter ktory wyglada jakby przezyl druga wojne swiatwa, jebie papier9sami a najbardziej zauwazalna cecha jest jej jedno ucho ktore jest widocznie za duze..albo to drugue jest za male, z reszta huj wie. rowniez kazdy jom znal z jej wady wymowy bo mowula szynszylie zamiast szynszyle.

-oo hej-powiedizala oliwia z usmiechem, uceiszona ze rozmawia z nia ktos inny niz ania.

nagle podeszla do nich beata z krzyeym sporjzeniem.

-ej olwiia czmeus ie z nia zadajesz przeciez ona ma jedne ucho mniejsze niz drugie- rzekla beata

-s...spadaj..!- odparla oliwia

urszula uciekla do kibla widocznie zamuscona komemtarzem beaty, oliiwa poniegla za nia, zatrzymujac jom. po krotkiej rozmowie doszly do wniosku ze uciekna z lekcji i pojda do domu urszui, obecnie byly juz w polowie drogi.

-a tak wogole czemu smierdzisz papieorsami-

-ah wiesz moj dziadek pali.. i tez jedyne ubrania jakie mam to jego swetry z 72 roku wiec wiesz to tez powod..-

-ale takie nie myte?-

-no nie, nie mam pralki.. ajaknym miala to one sa tak przesiakniete papierosami ze wszytskie biale zrobily sie pomaramczowe..-

-a co na to towi rodzice??-zpaytala oliwia

-nie mam oddali mnie dziadkowi-

-ale zyja?-

-tak-

po kilku minutach dziewcyzny dotarly juz do bloku urszuli. oliwia od rauz po wjesicu do jej domu momentalmie zaczela kaszlec

- o japier...znaczy o boze!-

-o przpersszam to przez mojego dziadka on pali dziesiec paczek papierowsuw dziennie..-tliamczyla urszula

dziewcyzny udaly sie do pokoju urszuli w ktorym rownie nie bylo lepiej, wygaldao jakby bomba wybuchla, zamiast jakichkolwiek tapet na scianach byl beton a zamiast paneluw podlogowych jakies resztki wykladziny z prlu.

-o..ale tu...ladnie..- powiedziala oliwia probojac znalesc jakiekolwiek pozytywy (spojler- nie ma ich)

oliiwa rozgladla sie po pokoju probojac nie zemdlec od zapachu dymu papieordowego gdy jej uwage przykula klatka z szynszylami

-ooo boze!!! ty masz szynszyle??- zpaytala oliwia podchodzac do klatki

-tak nawet dwie szynszylie- rzekla urszula kucajac obok otwierajac klatke

oliwia momentalnie wyjela jedna z nich i gapila sie na nia trzymajac na jom w rekach.

-jaka fajna szynszylaaa!! czym jom karmisz?-

-papierosami.-

usmiech oliwi zniknal z twarzy po czym powoli odwrocila glowe w storne urszuli.

-ze.. czym?-

-papierosami, moj dziadek tez je papierosy-

-oh...- rzekla oliwia z przerazeniem w oczach pow9li odstawiajac szynszyle.

oliwia popatryzla sie na druga szynszyle ktora foslownie wysrywala papierosa

-ursuzla twoia szynszyla sra papie..papierosami...- rzekla oliwia ze zmartwieiem w glosie

-o to normalne muj dziadek tez czasami tak ma!

nagle do pokoju wszedl jej dziadek a w poloju tak zaczelo jebac ze oliwia zakryla nos bluzka.

-ejejej urszulia bo zauraz zima to mam dla ceubie nowy sweuter masz -rzekl dziad rzucajac urszuli na leb jakas stara szmate ktora wcale nie zdawala soe byc nowa

-szczelisweugo bozego narodzneia- zegnal dziad zamykajac za soba drzwi

-a..ale mamy dopeiro wrzesien..-powiedziala oliwia

-wiem ale on tak ma, ale przynajmniej mam nowe ubranie do szkoly!!-zaczela coeszyc cie urszula trzymajac podziurawiony sweter jebiacy dymem jeszcze bardziej od jej domu.

zcyzie owliwiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz