Rozdział 29

814 57 7
                                    

~Michael~

Czego ja się spodziewałam, że Nate zrozumie? No przecież to musiałby być jakiś cholerny cud. Jestem wściekły bo muszę ją zostawić. Znowu nie wiem na czym stoję. Pan Felix ma rację, że teraz w każdym za dużo emocji tkwi. Tym bardziej, że nie wiem co czeka mnie po dotarciu do domu. Źle się z tym czuję, że zostawiam ją, ale tak jak powiedziałem, wrócę po nią niezależnie co by się nie działo. Będąc w samochodzie nie odezwałem się od razu do Francisco tępo patrzyłem w szybę. Tak jakbym chciał sam siebie przekonać do tego, że dobrze robię.

No bo przecież robię dobrze?

- Dzwoniłeś na lotnisko? - W końcu postanowiłem odezwać się do Francisco.

- Tak jak tylko weszliście do domu. Samolot jest już gotowy.

- W takim razie jedź.

- A Nell? Zostawiasz ją?

- Jak na razie nie mam innego wyjścia. Wrócę po nią jak najszybciej.

- W sumie może to i racja. Rozmawiałem z mamą i...- Francisco urwał na chwilę.

- I co?

- I nie jest zaciekawie. Wujek wariuje, twoja matka lamentuje, także przygotuj się na najgorsze jak tylko wrócimy.

No to może i lepiej, że Nell nie będzie z nami. Znając moją matkę to przejmuje się bardziej tym, że stracimy wpływy i naruszymy nasze dobre imię niż to, że ja cierpię. Dla niej najważniejsze jest to, że ludzie będą o niej mówić. A znając ją, to mogłaby pocisnąć Nell, a nie chcę aby cierpiała. Dlatego jest to dobre rozwiązanie. Ona ochłonie, Nate ochłonie i przecież jakoś to będzie. Musi być.

Przez całą drogę na lotnisko już nie odzywałem się do Francisco. Z resztą tak samo minął nam cały lot. Ja też jestem tym wszystkim już cholernie zmęczony i nie mam już na nic sił. Kiedy dolecieliśmy do Meksyku, był już środek nocy. Pożegnałem się z Francisco i pojechałem do swojego mieszkania. Dzisiaj nie pojadę już do rodziców, ale jutro już z samego rana zajmę się tym. Wsiadłem w swój samochód, który zostawiłem na lotnisku i pojechałem do domu. Zmęczenie daje już o sobie znać i już nie mogę się doczekać kiedy będę w domu.

Z chwilą kiedy zacząłem wchodzić do domu odetchnąłem z wielką ulgą. Zaświeciłem światło w kuchni z wyciągnąłem szklankę, którą uzupełniłem brązowym trunkiem. Od razu jedynie haustem wypiłem całą zawartość szklanki. Skrzywiłem się lekko, bo poczułem przyjemne pieczenie. Nalałem sobie drugą szklankę i upiłem z niej tylko łyk. Wyciągnąłem telefon i napisałem SMSa do Nell, że jestem już w domu cały i zdrowy. Chwilę czekałam aż mi odpisze ale żadna wiadomość nie przyszła. Pewnie śpi bo była kompletnie wykończona. A jeszcze zdenerwowała się całą tą sytuacją z Nate'em, że musiała paść. Sam już padam na twarz, dlatego wypiłem whisky i poszedłem na górę do swojego pokoju. Z chwilą kiedy przekroczyłem próg sypialni do nich nozdrzy dostał się zapach. Zapach damski zapach.

- Co jest kurwa? - Powiedziałem sam do siebie.

Zapaliłem światło i zamarłem. W moim łóżku spała Pilar. Ze złości zacisnąłem swoje zęby, a ręce ścisnąłem w pięść, tak jakbym chciał ją nimi zabić. Co ona do chuja jasnego tutaj robi?

- Co tutaj do kurwy nędzy robisz? - Krzyknąłem do niej i w dupie to mam, że ją w tej chwili obudzę.

Kurwa przecież jakbym przyleciał tutaj z Nell za chuja nie wybroniłbym się z tego, że nie wiem co ona tutaj robi. W sumie nie było nawet okazji powiedzieć jej o ślubie jaki sobie moi rodzice wymyślili. Oczywiście, że się na niego nie zgodziłem i się nie zgodzę nigdy ale gdyby Nell zastała ją w moim łóżku, to przecież nie chciałby słuchać moich wymówek.

W imię miłości Mike (The mafia legacy vol.2) (+18) ZAKOŃCZONAOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz