Rozdział 19

1.1K 75 5
                                    

~Nathaniel~

Ten czas jest najgorszym ze wszystkich w całym moim życiu. Każdego dnia jest ze mną coraz gorzej. Myśl, że ona nie żyje powoduje u mnie brak chęci do życia. Wiem, że nie mogę się załamać, bo całe nasze dziedzictwo trzymam na swoich barkach, ale z każdym kolejnym dniem stwierdzam, że nie daję już rady. Nie umiem już funkcjonować bez niej. Wiem, że się zmieniłem. Wiem kim się stałem i doskonale wiem, że swoim zachowaniem ranie wszystkich dookoła. Zdaję sobie sprawę, że szukanie w dzień w dzień Dahlii źle odbija się na naszej współpracy. Dlatego musiałem zaprzestać jej szukania. W sensie każdy myśli, że odpuściłem ale ja nie zostawiłem jej samej. Zleciłem jej szukanie komuś innemu kto skupi się na tym w stu procentach. Jest mi z tym źle, ale musiałem tak postąpić.

Jestem właśnie w garderobie i kończę zapinać swoją czarną koszulę, patrzę się na odbicie w lustrze i zaciskam mocniej swoją szczękę, w odbiciu widzę ubrania Dahlii. Nie miałem sumienia nic z nimi zrobić. Wierzę, że ona wróci jeszcze do mnie. Przeniesienie się do swojego mieszkania, było najtrudniejszą moją decyzją, ale mieszkanie z matką wyprowadzało mnie z równowagi. Założyłem na siebie jeszcze czarną marynarkę, którą zapiąłem. Moje odbicie może straszyć, wyglądam okropnie. Jestem zmęczony ale nie mogę spać. Mam nadzieję, że ten stan potrwa już tylko chwilę. Wychodząc z garderoby popryskałem się jeszcze swoimi perfumami i wyszedłem do sypialni. Zerknąłem jeszcze na łóżku i na chwilę przymknąłem swoje oczy, wróciłem pamięcią do tego czasu, w którym Dahlia leżała na nim.

- Kochanie wróć do mnie, bo bez ciebie jest mi ciężko.

Wziąłem jeszcze głęboki wdech i pozwoli wypuściłem powietrze z płuc i wyszedłem z sypialni. Mam nadzieję, że dzisiaj stanie się jakiś postęp. Muszę dzisiaj być w klubie, ale najpierw muszę spotkać się z pewną osobą. Windą zjechałem na parking podziemny i razem z chłopakami wsiadłem do samochodu.

- Do klubu szefie?

- Nie, najpierw do tej kawiarni, w której byliśmy dwa dni temu.

Co dwa dni spotykam się z pewną osobą w celu dowiedzenia się czy nic nowego nie znaleźli. Ochroniarz nic już nie mówił, tylko ruszył przed siebie. Oparłem swoją głowę o zagłówek i przymknąłem swoje oczy. Zmęczenie zdecydowanie daje o sobie znać.

- Szefie jesteśmy już na miejscu.

Ochroniarz powiedział do mnie, budząc mnie przy okazji. Nawet nie wiedziałem kiedy zasnąłem. Tak jak już mówiłem zmęczenie daje coraz to większe się we znaki. Przetarłem dłońmi swoją twarz i wyszedłem z samochodu, udałem się do kawiarni i usiadłem tam gdzie zawsze, czyli w koncie na samym końcu kawiarni na wygodnej kanapie. Ledwo usiadłem, a obok mnie pojawiała się kelnerka.

- Witam pana, często nas pan odwiedza ostatnio. Podać to co zawsze? - Kelnerka uśmiechnęła się do mnie, na co w myślach wywróciłem tylko oczami. Za każdym razem robi się coraz to bardziej śmielsza w moim stosunku. A mnie ona w dalszym ciągu, nie interesuje. W moim sercu jest tylko miejsce dla jednej kobiety i na inne nie chcę już patrzeć.

- Dzień dobry, poproszę to co zawszę mocną czarną kawę.

- Bez cukru?

- W dalszym ciągu nic się nie zmieniło i jak zawsze poproszę jeszcze jedną kawę z mlekiem.

- Oczywiście.

Z chwilą kiedy kelnerka podawała kawę przyszedł mój gość. Od razu gdy go zobaczyłem podniosłem się ze swojego miejsca i zapiąłem guzik w marynarce.

- Witaj Nate.

- Cześć Noah. - Podałem mu swoją dłoń i ją uścisnąłem. - Zamówiłem dla ciebie kawę.

W imię miłości Mike (The mafia legacy vol.2) (+18) ZAKOŃCZONAOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz