Rozdział 36

997 78 13
                                    

~Dahlia~

Z chwilą kiedy zostałam sama przed kościołem z panem Felix'em ogarnął mnie nieznajomy strach. Nie wiem dlaczego ale zaczęłam stresować się jeszcze bardziej.

- Coś się stało Dahlia? - Zapytał się mnie pan Felix zatroskanym głosem.

- Ogarnął mnie strach. - Odpowiedziałam łamiącym się głosem.

Pan Felix lekko się uśmiechnął do mnie, podszedł do mnie i położył mi dłoń na policzku.

- Masz prawo się denerwować. Jak już zdążyłaś zauważyć będziesz w centrum uwagi i na dodatek jest dużo osób, ale poradzisz sobie córeczko.

Zamurowało mnie w tej chwili. Po raz pierwszy nazwał mnie córką. Jakoś nie odczuwałam, że jest nastawiony do mnie niechętnie, ale nigdy nie myślałam, że usłudze od byłego Bossa słowo córeczko. Moje zdziwienie musiał zauważyć pan Felix, bo zaczął się śmiać.

- No chyba mogę cię tak nazywać? - Lekko odsunął się ode mnie. I spojrzał na mnie rozbawiony. - Wiem, że nie zastąpimy ci nigdy rodziców, ale wiedz, że my z Rachel traktujmy cię jak córkę. Jesteś dla nas ważna i jestem zaszczycony, że to ja mogę poprowadzić ciebie przed ołtarz.

W moich oczach pojawiły się łzy. Od razu zaczęłam mrugać kilka razy w celu pozbycia się ich. Przecież nie mogę rozpłakać się jak baba i to przed wejściem do kościoła. Nie mogę zniszczyć sobie makijażu, bo wiem, że są tutaj nie tylko przyjaciele, ale też i są wrogowie. Nie odróżniam ich a wiem, że oni to tylko czekają na jakąkolwiek porażkę, a przede wszystkimi czekają na porażkę z mojej strony.

- Jestem zaszczycona, że nazywa mnie pan swoją córką. Ledwo się powstrzymuję aby zatamować swoje łzy.

- Nie płacz bo zepsujesz ten prześliczny efekt. I Dahlio chciałbym abyś mówiła do mnie tato. Chyba, że się nie zgodzisz to mów mi po imieniu nie chcę abyś mówiła do mnie pan.

Uśmiechnęłam się lekko do niego.

- Będę zaszczycona jeśli mogę mówić do ciebie tato.

Uśmiechnął się do mnie i mocno mnie przytulił do siebie. Po krótkiej chwili odsunął się i spojrzał mi w oczy.

- Czas iść, jesteś pewna, że chcesz to zrobić?

- Oczywiście! Nie każmy czekać Nate'owi, bo jeszcze wysadzi cały ten kościół w powietrze.

- Masz rację. - Lekko się uśmiechnął. - W takim razie ruszajmy.

Po czym wystawił rękę abym mogła go złapać za rękę. Wsadziłam swoją dłoń pod jego i wzięłam głęboki oddech. Po kilku sekundach muzyka zaczęła grać, a my zaczęliśmy kroczyć w stronę ołtarza. Zanim przekroczyliśmy próg kościoła czułam ogromną presją, z chwilą kiedy ujrzałam Nate'a, cały strach zszedł ze mnie i zaczął liczyć się tylko mężczyzna, stojący przed ołtarzem, z którego biła czysta miłość. Z chwilą kiedy podeszliśmy pod ołtarz, tato Nate'a z wielką dumą oddał mnie Nate'owi. Stanęliśmy na przeciwko siebie i świat przestał dla nas istnieć. Reszta mszy przebiegła z godnie z planem, aż nastał czas przysięgi. Patrzę się w oczy Nate'a i czekam aż zacznie swoją przysięgę.

- Dahlio jesteś dla mnie wszystkim. Od samego początku sprawiłaś, że zacząłem czuć więcej. Mimo tego, że nie do końca to okazywałem, ale w głębi serca czułem, że jesteś jedną jedyną. Obiecuję, że już zawszę będziesz bezpieczna, kochana i nigdy już nie zwątpisz we mnie. Obiecuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz, że będę cię kochał do końca swoich dni, a nawet po śmierci. 

W imię miłości Mike (The mafia legacy vol.2) (+18) ZAKOŃCZONAOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz