~Nataly~
Dom z zewnątrz był w opłakanym stanie, zapewne w środku nie jest lepiej. Drżącą ręką sięgnęłam za klamkę i przez krótką chwilę się jeszcze zawahałam. Co jeśli w dalszym ciągu zastanę ją leżącą na podłodze? Boję się tego, że nie wiem nawet jak mam to wszystko opisać. Przez tyle lat starałam się o tym nie myśleć. Wyparłam to z siebie, bo wydawało mi się, że tak będzie lepiej, a teraz kiedy stoję przed największą swoją zmorą, dociera do mnie fakt, że niepotrzebnie to wydarzenie chciałam usilnie wyprzeć z pamięci. Delikatnie nacisnęłam na klamkę, choć wcale nie spodziewałam się, że drzwi są otwarte. Ale też nie zdziwiło mnie to, że po naciśnięciu za klamkę drzwi po prostu się otworzyły. Pierwsze co do mnie dotarło był to smrud. Mieszkanie tyle czasu było nie wietrzone, to co się dziwić? W drugiej kolejności moim oczom ukazał się wielki bałagan. Wszystko było porozrzucane i przetelepane na drugą stronę. Momentalnie w moich oczach pojawiły się łzy. Te łzy spowodowały otwarcie wielkiej rany na moim sercu, a każda wypłynięta słona łza powoduje u mnie wielkie pieczenie. Delikatny płacz zamienił się w szloch z chwilą kiedy dotarłam do miejsca, w którym po raz ostatni widziałam mamę. Na podłodze pod warstwą kurzu była widoczna plama krwi. Upadłam na kolana nie mogąc złapać oddechu. Moje serce się otworzyło i ponownie zaczęło cierpieć. Wyłam, krzyczałam na tyle na ile pozwalał mi na to głos. Ell stała z boku i tylko temu wszystkiemu się przyglądała. No bo co innego miała zrobić? Nawet gdyby chciała w tej chwili zabrać ode mnie cześć bólu, nie jest w stanie tego zrobić. Nie umiem powstrzymać swojej rozpaczy, patrzę się na wielką plamę, a zamiast kałuży krwi widzę swoją mamę, która łapie ostatni wdech, a po ujrzeniu mnie zamyka swoje oczy już na zawsze. To wspomnienie rozwala mnie całkowicie. Robiłam to na co nie mogłam sobie pozwolić wtedy, teraz mogłam pozwolić siebie na rozpacz i złość. Wyłam tak do momentu aż zabrakło mi łez. Wciąż siedząc tempo patrzyłam w ślad, ale już nie płakałam. Poczułam na swoim ramieniu dotyk, delikatnie odwróciłam się do Ell. W jej oczach widziałam współczucie.
- Nataly przepraszam, że przeszkadzam ale tutaj nie ma nic. Rozejrzałam się po domu i ktoś solidne zadbał i to aby żadnego śladu nie było.
- Ten ktoś sprawdzał ruchome przedmioty, nie wie o tym, że mama zawsze powtarzała, że prawdziwa skrydka, to taka, której nie da się przenieść i taka, którą widać, a jednak nie jest to oczywiste.
- Nie rozumiem.
A ja nie mam ochoty na wyjaśnienia, podniosłam się ze swoich kolan i ruszyłam w stronę dawniej sypialni mojej mamy. Ponownie moje serce pękło, kiedy zobaczyłam to pobojowisko w sypialni. Zniszczyli wszystko, dosłownie wszystko. Stanęłam w odpowiednim miejscu i wyciągnęłam nóż, który miałam ze sobą, kucnęłam i podważyłam odpowiedni panel w podłodze. Wyciągnęłam jeden, później drugi i kolejny, aż dotarłam do dziury w podłodze. Sięgnęłam dłonią w jej głąb i wyciągnęłam małe pudełeczko.
- O kurwa, dobre.
Z entuzjazmem powiedziała Ell. Szkoda tylko, że ja nie podzielam takiego samego entuzjazmu. Chwilę wahałam się jeszcze czy aby na pewno chcę otworzyć to pudełko, ale po to właśnie tutaj jestem. Delikatnie otworzyłam pudełko i od razu wstrzymałam swój oddech. Pierwsze to co mi rzuciło się w oczy było zdjęcie, wzięłam je do ręki i id razu z moich oczu zaczęły lecieć łzy. Na zdjęciu była moja mama, młoda mama z człowiekiem, który wychodził wtedy od nas. W tym dniu, w którym została zabita moja matka. Swoją dłoń przyłożyłam do ust. To jest niemożliwe. Skąd mama go zna? Odłożyłam zdjęcie i zaczęłam grzebać dalej, znalazłam stare dokumenty mamy. Nic wielkiego i nic szczególnego. Nie było więcej już żadnych zdjęć, jedynie e pudełku była jeszcze koperta, a na niej napis ,,Nataly". Drżącą ręką sięgnęłam po nią i delikatnie ją otworzyłam.
CZYTASZ
W imię miłości Mike (The mafia legacy vol.2) (+18) ZAKOŃCZONA
RomantizmSerce nie wybiera w kim się zakochuje. Nawet moje serce, potrafiło bić tylko dla tej jednej. Robiłem dużo błędów, nie wypieram się tego. Czasem to się nawet tego wstydzę. Robiłem to tylko dlatego, że zawsze to była ONA. Znam ją od dziecka, traktował...