Rozdział 5

1.3K 72 11
                                    

~Michael~

Po wyjściu Nell, stałem tam przez chwilę jak ten słup soli, po czym ruszyłem za nią. Nie zostawię tego tak. Wiem, że poszła gdzieś na zewnątrz, od razu tam się skierowałem, oczywiście najpierw musiałem wpaść jeszcze na Erica i Patricię.

- Coś się stało? - Zapytał się mnie Eric.

- Nie ma Nate'a i Nell gdzieś zniknęła.

- No tak biedna Nell, trzeba się nią zajmować.

- Patricia, co w ciebie wstąpiło. Do środka ale to już! - Krzyknął na nią Eric po czym skuliła głowę i weszła do środka. - Chodź poszukamy ich oboje.

Wolałbym sam ale nie mam chyba innego wyjścia jak nie chcę wyjawić dlaczego chcę szukać jej sam. Kiwnąłem do niego głową i zaczęliśmy iść przed siebie. Po chwili zobaczyłem altankę i od razu wiedziałem gdzie jest Nell. Zawszę uwielbiała w niej przesiadywać i pewnie nadal nic się nie zmieniło. Oczywiście nie przyznam się Eric'owi, że wiem gdzie ona jest. Mógłby wtedy zacząć się czegoś domyślać, a po co mają wiedzieć, że kochamy się, jak nie wiem czy Nell da mi kiedykolwiek jeszcze szansę. Zrobiłem tak, że tak czy inaczej zaczęliśmy iść w jej kierunku. Kiedy zobaczyłem, że Nell wypada z niej, od razu nie patrząc na Eric'a zacząłem biec w jej stronę. Jak usłyszałem, że w środku jest też Nate, nerwy mi już całkowicie puściły. Miałem w dupie w tej chwili czy jest Bossem czy nie. Byłem na niego taki zły. Mimo tego, że Nell mówiła, że to ona się potknęła i był to wypadek, ale nie wiedziałem czy jest to prawda czy po prostu próbuje chronić tylko Nate'a. No i powiedziałem kilka słów za dużo. Kiedy Nell i Nate siedzieli na tej podłodze, przytuleni do siebie, Eric wyszeptał mi do ucha.

- Przesadziłeś teraz.

- Kiedy to jest prawdą.

- Nie wiemy tego.

- I nie wiemy czy nie jest to prawdą, ktoś musiał mu to w końcu powiedzieć. Użala się nad sobą i przez niego tylko każdy cierpi. Nie mówiąc już ile przez to tracimy.

- Mike, może trochę zrozumienia? Sam obiecałeś mu, że ją znajdziemy.

- I szukany! Każdego dnia, ale chyba nie muszę mówić ci jak to się kończy za każdym razem?

Eric nic już nie powiedział. Wiem, że myśli podobnie. Każdy tak myśli, lecz każdy nie ma odwagi aby to powiedzieć na głos. Może jestem tchórzem w sprawie Nell, że im się nie przyznałem bo boje się o swoje życie, ale w innych sprawach nie jestem tchórzem. Nell chce jechać do domu z Nate'm, przecież nie puszczę jej samej z nim. Nie będę mógł wysiedzieć spokojnej nie wiedząc co ten kretyn może jej zrobić. Jest najebany i naćpany, to już całkowicie nie będzie kontrolował tego co robi. Całe szczęście Nell nie protestowała abym i ja jechał z nimi. No może na początku nie była zadowolona z tego faktu ale po tym jak Eric przyznał mi rację, zgodziła się na to. Może sama boi się być z nim sam na sam?

Przez drogę Nate się uspokoił i zaczął być śpiący. Przynajmniej tyle, że od razu pójdzie spać. Mam nadzieję, że Nell nie ucieknie od razu do siebie i będę mógł z nią porozmawiać na spokojnie.

- Mike... - Nie usłyszałem nawet tego jak Nell mnie woła. - Mike do jasnej cholery też coś ćpałeś? - Dopiero zerknąłem na nią i zobaczyłem, że jesteśmy pod domem Nate'a.

- Nic nie ćpałem, zamyśliłem się tylko.

- Pomożesz mi z nim?

- Jasne.

Wysiadłem z samochodu i pomogłem wysiąść Nate'owi. W tej chwili odcięło go całkowicie. Ledwo kontroluje to aby chodzić i to gdyby nie ja to pewnie nie umiałby chodzić. Pomogłem mu się położyć. Nell od razu powiedziała, że jest w takim stanie, że od razu ma iść do łóżka. Rzuciłem go na łóżko po czym chciałem go tak zostawić ale Nell miała inne plany.

W imię miłości Mike (The mafia legacy vol.2) (+18) ZAKOŃCZONAOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz