Rozdział 35

1K 87 10
                                    

~Nellie~

Z chwilą kiedy budzik zaczął dzwonić i wybudzać mnie ze snu, poczułam przyjemną ekstytacje. Dzisiaj w końcu jest dzień ślubu Dahlii i Nate'a. A to oznacza, że po weselu wracam z Mike'em do niego. Wiem, że jest tam niebezpiecznie, ale w naszym świecie wszędzie jesteśmy zagrożenie. A ja chcę wspierać swojego mężczyznę w tym trudnym czasie. Nie oznacza, że tego nie robię, bo robię to ale co innego jest wspierać go przez telefon, a co innego jest wspierać osobiście. Tak bardzo cieszę się, że pan Andrew zmienił zdanie i przekazał Mike'owi władzę. Wiem ile to dla niego znaczy. Może mi mówić, że ja jestem najważniejsza ale skąd mam wiedzieć czy za jakieś 20 lat nie miałby pretensji do mnie, za to, że dla mnie porzucił swoje marzenia. A tak to przynajmniej nie będzie musiał rezygnować z niczego. Przez ten czas praktycznie nie rozmawiałam z Nate'em. On był zajęty przygotowaniami, bo moja przyszła bratowa to solidnie go wykończyła. Śmiać mi się chce jak latał za nią jak piesek, bo jej coś się nie podobało i musieli jeździć po całym mieście aby to wymienić. Dziwi mnie to tak bardzo, że przy niej jest normalny, a dla mnie w dalszym ciągu jest wredny. No nic jeśli tak chce to tak będzie. Nie będę się go prosić. Ja z Mike'a nie zrezygnuję, no on ma takie widzimisię.

Leniwe przeciągnęłam się i podniosłam się z łóżka. Poszłam wziąć prysznic i założyłam na siebie dresy i koszulkę, po czym wyszłam z pokoju i skierowałam się do gościnnej sypialni, w której dzisiaj spała Dahlia. Oczywiście uparła się, że nie będzie spać z Nate'em bo to nie wypada przed ślubem. Ja tego wcale nie rozumiem, przecież nie zachowali czystości, więc po co cała ta szopka? Co to zmieni , że dzień przed ślubem będą zupełnie w innych domach? Jednak to jest ich cyrk i ich małpy, do których się nie wtrącam. Podeszłam pod drzwi i delikatnie zapukałam w jej drzwi. Nie usłyszałam żadnego słowa, więc nacisnęłam na klamkę i weszłam do środka. Dahlia stała przy oknie i patrzyła się przed siebie. Delikatnie podeszłam do niej i położyłam swoją dłoń na jej ramieniu.

- Dahlia? - Lekko odwróciła się do mnie, a ja zamarłam. Ona płacze. Co się do jasnej cholery stało? - Dlaczego płaczesz?

Dahlia widząc moją przerażoną minę, uśmiechnęła się lekko. Teraz to ja już kompletnie nie rozumiem nic z tego.

- Dahlia?

Dahlia przetarła dłonią policzek, po czym wzięła głęboki wdech.

- Płacze ze szczęścia Nell.

- Ze szczęścia?

- Nie wyobrażałam sobie, że moje życie tak bardzo się zmieni. Wtedy kiedy uciekałam od Oscara myślałam, że to jest mój koniec. Z chwilą kiedy zobaczyłam Nate'a, powstała nadzieja, ale nie myślałam, że ta nadzieja aż tak bardzo się rozwinie. Jestem mu...wam wszystkim bardzo wdzięczna. Gdyby nie wy, mnie już mogłoby nie być.

- Ochh, skarbie.

Wyciągnęłam ręce do niej aby się przytuliła. Z chwilą kiedy Dahlia wtuliła się we mnie, ponownie zaczęła płakać.

- Dahlia, proszę cię nie płacz. Dzisiaj jest twój najszczęśliwszy dzień. Powinnaś być radosna, a nie płakać.

- Wiem to ale cholernie się boję. Chciałabym aby przynajmniej moja mama dzisiaj była tutaj. Tak bardzo brakuje mi jej.

Boże przecież nikt nawet nie pomyślał, jak ona to przeżywa. Jest sama na tym świecie i to zrozumiałe, że tęskni za swoimi rodzicami. A my nawet nie zapytaliśmy się jak ona się czuje.

- Kochanie twoja mama, jak i tata czy nawet ojczym, oni wszyscy patrzą na ciebie i pękają z dumy, że jesteś taka silna i dzielna. Może ich nie widzisz, ale oni z pewnością są przy tobie. Pamiętaj, że jeśli będziesz o nich myśleć, oni wciąż będą żyć. Będą żyć w twoim sercu.

W imię miłości Mike (The mafia legacy vol.2) (+18) ZAKOŃCZONAOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz