Rozdział 37

1K 83 10
                                    

~Nellie~

Wesele trwało w jak najlepsze. Razem z Dahlią poznałyśmy trochę Abby. Wydaje się naprawdę miłą dziewczyną. Choć mam wrażenie, że nie do końca podoba się to Dahlii. Zachowuje się tak jakby nie cieszyła się wcale ze szczęścia Eric'a.

- Możesz mi powiedzieć o co chodzi?- Postanowiłam zapytać się Dahlii korzystając z tego, że Eric porwał do tańca Abby.

- Co masz na myśli?

- Przecież widzę, że nie jesteś jakoś zadowolona z tego, że Eric przyleciał z Abby? O co chodzi?

- Przecież nie mam nic do tej dziewczyny. Pierwszy raz na oczy ją widzę.

- No to o co chodzi? - Stanęłyśmy właśnie przy stole z ciastkami. Jak je zobaczyłam tak mnie jakaś ochota wzięła na jedno z nich.

Rozejrzałam się, które najpierw mam wziąć. Nie wiem co się w ogóle ze mną dzieje. Przecież nigdy nie miałam takiego napadu na słodycze. Być może zbliża mi się okres i dlatego mam takie napady na słodycze? A może po prostu brakuje mi jakiś witamin? Dahlia również zaczęła jeść kawałek ciasta, a ja czekałam na jej odpowiedź.

- A więc powiesz mi o co chodzi?

- O nic nie chodzi. Jedynie wiem, że Eric źle robi będąc z Abby.

A to niby dlaczego źle robi? Ja naprawdę nie rozumiem jej w tej chwili.

- Dahlia z całej trójki, to właśnie Eric jest ten porządny. Dlatego nie rozumiem w czyn źle robi?

- Po prostu Abby będzie cierpiała.

- A dlaczego miałaby cierpieć?

- Kto ma cierpieć? - No i nie zauważyłam jak Abby stanęła obok nas. No to zajebiście, nie chcę się z nikim kłócić, ani nikomu psuć wesela.

- A nikt taki. - Machnęłam tylko ręką. Mam nadzieję, że odpuści.

- A mi się wydaje, że rozmawiacie o mnie?

Spojrzałam się na Dahlie, która patrzyła się na nią z przerażonym wzrokiem. Po czym Abby zaczęła się śmiać.

- Spokojnie dziewczyny, nie gniewam się na was. I nawet doceniam to, że się martwicie o mnie, ale chyba nie potrzebnie. Eric to cudowny mężczyzna i wiem, że mnie nie skrzywdzi.

- To prawda. Wybacz nam, że tak po chamsku gadałyśmy o was. Przecież to nie jest jest nasza sprawa.

- Znacie się od lat, a tu nagle ja pojawiam się tak z nienadzka. Rozumiem was i nawet jest to słodkie, że tak martwicie się o siebie.

Już miałam się odezwać kiedy zobaczyłam, że Mike zaczął iść szybkim krokiem i co najgorsze nie szedł w naszą stronę. Od razu zetknęłam na Dahlie, która również widziała reakcję Mike'a.

- Kurwa, wybacz mi Abby, ale muszę iść.

Nie czekając na odpowiedź minęłam ich i za zaczęłam iść za Mike'em, próbując go zatrzymać. Jednak to było i tak na marne. Słyszę, że za mną ktoś idzie bo słyszę stukot obcasów. Pewnie Dahlia ruszyła też za mną. Wyszłam za Mike'em na zewnątrz i tak jak myślałam zastałam ich stojących obok siebie. Zaczęli już głośno wymieniać słowa. Przecież to nie jest odpowiednie miejsce na takie typu sceny.

- Czy ty jesteś normalny? Z Nicolás'em się spoufalasz?

- Mike to nie jest twój interes z kim się spoufalam.

- Nie no trzymajcie mnie bo nie wytrzymam.

- Co tu się dzieje. - Przerwałam im stając pomiędzy nimi.

W imię miłości Mike (The mafia legacy vol.2) (+18) ZAKOŃCZONAOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz