12

584 44 5
                                    

Leniwie otworzyłam oczy i spojrzałam na zegarek, po czym zerwałam się, jak poparzona. Za godzinę mieliśmy lot, a ja wciąż byłam w łóżku!

- Lisa? - usłyszałam pukanie do drzwi. - Niedługo musimy wychodzić.

Otworzyłam jemu drzwi i na szybko szukałam jakichś ciuchów, żeby jako tako wyglądać.

- Stało się coś? Hej! Zatrzymaj się na chwilę!

Patrzył na mnie zdezorientowany, a ja wcale nie zwracałam uwagi na to, że paraduję przed nim w samej bieliźnie.

- Tak! Zaspałam! Nawet nie jestem jeszcze spakowana - załamałam ręce.

- Ja spakuję twoje rzeczy, a ty idź się ubierz, bo w tym momencie bardzo, ale to bardzo testujesz moją silną wolę - zlustrował moje ciało i głośno przełknął ślinę.

Dopiero, jak to powiedział zauważyłam, że jedyne, co mam na sobie, to biała, koronkowa bielizna, która idealnie eksponowała to, co trzeba. Odprowadzana jego śmiechem, z piskiem uciekłam do łazienki, zabierając po drodze zwiewną białą sukienkę w niebieskie kwiaty.

Kiedy wyszłam z pomieszczenia, Cris właśnie wkładał ostatnią rzecz do walizki. Ja dorzuciłam kosmetyki i byłam gotowa.

- Dziękuję za pomoc, ale już chyba musimy się zbierać.

Mężczyzna zabrał moją walizkę i opuściliśmy hotel. Jak się okazało, jego bagaż był już w samochodzie, a wszystkie formalności związane z wymeldowaniem załatwione.

Wsiedliśmy do samolotu dosłownie w ostatniej chwili. Wczorajszy pocałunek na wzgórzach utkwił mi tak bardzo w pamięci, że za każdym razem, gdy patrzyłam na przystojną twarz mojego szefa, miałam ochotę znów poczuć jego usta na swoich. Widziałam po nim, że jemu również ciężko o tym zapomnieć. Później próbowaliśmy zachowywać się tak, jak przedtem. Jednak oboje zdawaliśmy sobie sprawę z tego, że ta chwila słabości coś między nami zmieniła. Tylko jeszcze nie wiedzieliśmy co i w jakim kierunku to zmierza.

- Dokąd lecimy? - zapytałam, bo do tej pory robił z tego wielką tajemnicę.

- Na Malediwy - uśmiechnął się szeroko, a mi szczęka opadła.

- G-gdzie?!

- Dobrze słyszałaś. Zabieram cię na Malediwy. Po tym, co zrobiłaś i wciąż robisz dla mnie i dla mojej firmy, zasłużyłaś na chwilę wytchnienia. Wiem, że miał być tylko weekend, ale pozwoliłem sobie zarezerwować domek na pięć dni. Potem niestety, ale musimy wracać.

Patrzyłam na niego i zastanawiałam się, kiedy w końcu powie, że to tylko żart, ale nie zrobił tego. On naprawdę zabiera mnie w miejsce, o którym zawsze marzyłam. Nic nie odpowiedziałam, bo najzwyczajniej nie wiedziałam co mam powiedzieć. Na szczęście Cris dał mi przestrzeń i nic nie mówił.

Po dotarciu do naszego domku w głębi oceanu zaniemówiłam po raz kolejny. Wszystko, co do tej pory zobaczyłam wokół robiło na mnie tak piorunujące wrażenie, że odbierało mi mowę. Mężczyzna szedł obok i śmiał się cicho ze mnie, że zachowuję się, jak dziecko w sklepie z zabawkami. No i miał rację, tak właśnie się czułam. Miałam ochotę piszczeć i krzyczeć, ale hamowałam się do momentu, gdy przekroczyliśmy próg naszego tymczasowego lokum. Wtedy rzuciłam się na szyję zaskoczonego mężczyzny, który w ostatniej chwili złapał równowagę i łapiąc mnie za uda podrzucił w górę, przyciskając do swojego ciała.

- Dziękuję! Jesteś najlepszy! - w porywie wpiłam się w jego miękkie usta.
Szybko ocknął się z początkowego szoku i oddawał każde muśnięcie moich warg. Robił to tak cholernie dobrze, że miałam ochotę na więcej pocałunków, na więcej jego.

Blame YouOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz