Najtrudniejsza część dzisiejszego dnia na szczęście dobiegła końca. Okazało się, że zeznania musiał złożyć nie tylko Cristofer, ale również nasza trójka, bo w pewnym sensie byliśmy naocznymi świadkami tego czynu.
Nie sądziłam, że mówienie o tym, aż tak bardzo obciąży mnie emocjonalnie. Jednak dla Crisa musiałam się trzymać w kupie za wszelką cenę. To on był ofiarą, a moim zadaniem było doprowadzić do skazania jego oprawcy.Kiedy wyszliśmy z budynku sądu w końcu mogłam pozwolić sobie na chwilę słabości. Oparłam czoło o pierś mojego mężczyzny i głośno wypuściłam powietrze.
- Kochanie? Dobrze się czujesz? - zapytał, jednocześnie obejmując moje drobne ciało.
- Tak. Tylko chciałabym, żeby to wszystko już się skończyło. Nie sądziłam, że przeprowadzając się do Nowego Jorku czekają mnie takie wyzwania.
- Zakochańce! Idziemy coś zjeść? - zapytała Jen.
- Tak! Jestem głodna.
- To chodźmy. Znam jedną fajną knajpkę.
Cris pociągnął mnie w stronę samochodu, a para szła tuż za nami.
Rzeczywiście knajpka, do której zabrał nas Cris nie była, jak te wszystkie restauracje, do których zazwyczaj chodziliśmy. Tutaj można było poczuć się jak w domu? Tak, to odpowiednie określenie. Do tego serwowali najlepszą lasagne, jaką w życiu jadłam, a czekoladowe ciasto było rajem w gębie.- Patrzę na ciebie i zastanawiam się, czy atmosfera tego miejsca i dobra kuchnia tak pozytywnie na ciebie wpływają, czy byłaś aż tak głodna - uśmiechał się szeroko Cristofer.
- Wiesz? Myślę, że wszystko na raz, ale już wiem, że będzie to moje ulubione miejsce, bo ich kucharz, to mistrz.
- To prawda, bardzo dobrze gotują, ale i tak nijak się to ma do twojej kuchni - złapał mnie za rękę i kciukiem głaskał wierzch dłoni.
- Czaruś z ciebie - dałam jemu pstryczka w nos.
- Każdy ma swoje upodobania, a ja wolę, gdy ty gotujesz - wzruszył ramionami.
- To dziś kolację robię ja.
- Nie. Na dzisiejszy wieczór zaplanowałem coś specjalnego. Pamiętasz? Mamy randkę.
- Wy to wogóle jesteście dziwni i wszystko robicie od dupy strony. Najpierw machnęliście sobie dziecko, a dopiero potem idziecie na randkę - śmiała się Jen.
- Bo my nie chcemy być tacy, jak wszyscy i wolimy być oryginalni - odpowiedział Cris. - To co? Jedziemy do domu trochę odpocząć, a potem porywam moją piękną kobietę na randkę marzeń - pocałował moją dłoń.
- Coś ty znowu wymyślił? - patrzyłam na niego z pod przymrużonych oczu. - Pamiętaj, że jestem w ciąży, dodam, że zagrożonej i ekstremalne warunki odpadają.
- Nie martw się. Odpowiednio o was zadbam.
Po powrocie do domu dopadła mnie taka senność, że ledwo utrzymywałam otwarte oczy. Do naszej kolacji mieliśmy jeszcze sporo czasu, dlatego postanowiłam uciąć sobie drzemkę na tarasie. Było dziś ciepło, wiał delikatny wiaterek, a kanapa, stojąca w rogu pod niewielkim daszkiem wzywała mnie do siebie. Zabrałam ze sobą koc oraz poduszkę z salonu i zajęłam upatrzoną wcześniej miejscówkę.
Nie było mi dane zbyt długo pospać, bo na sąsiedniej posesji ktoś urządził sobie imprezkę z głośną muzyką. Zrezygnowana wstałam i ciągnąc za sobą w jednej ręce koc, a w drugiej poduszkę weszłam do domu.
- Lisa? Stało się coś? - zapytał Josh, na którego wpadłam, a zaraz obok pojawił się Cris.
- Tak! Impreza się stała - oparłam czoło o pierś mojego mężczyzny.

CZYTASZ
Blame You
RomanceLisa, młoda, dobrze zapowiadająca się prawniczka w nieszczęśliwym wypadku, który zapoczątkuje pasmo kolejnych nieszczęść, traci miłość swojego życia. Kilka lat później rozpoczyna nowe życie z daleka od miejsc, które przywoływały wspomnienia. Czy now...