9

978 50 9
                                    

Od tamtego dnia, kiedy pozwoliłam sobie na chwilę słabości przy Cristoferze minął tydzień, bardzo intensywny tydzień. Ciągłe spotkania i bieżące sprawy pochłaniały mnie tak bardzo, że nie miałam czasu na rozpamiętywanie przeszłości, bo kiedy wracałam do domu marzyłam tylko o wygodnym łóżku. Przez cały ten czas czułam na sobie spojrzenia prezesa, który martwił się o mnie i moje małżeństwo. Któregoś dnia zapytał mnie, czy to on jest przyczyną moich problemów z mężem. Gdybym od razu powiedziała jemu prawdę, nie musiałabym za każdym razem wymyślać nowych kłamstw, które coraz bardziej mi ciążyły.

Siedzieliśmy na lotnisku, czekając na odprawę. Bałam się powrotu do LA i tego, że wspomnienia uderzą we mnie ze zdwojoną siłą.

- Boisz się latać? - przerwał ciszę między nami.

- Nie. Skąd ten pomysł?

- Bo za chwilę poleje się krew, tak nerwowo skubiesz palce.

- To ma związek z Los Angeles. Nie bez powodu wyjechałam tak daleko.

- Nie rozumiem. Uciekasz przed czymś?

- Można i w ten sposób to nazwać. Moje życie jest bardziej skomplikowane niż myślisz.

Po przylocie zameldowaliśmy się w swoich pokojach, które były obok siebie. Byłam jemu wdzięczna za to, że nie zadawał mi więcej pytań, bo nie wiem czy na ten moment byłabym w stanie odpowiedzieć na nie.

Spotkanie z klientem mieliśmy dopiero następnego dnia, więc mogliśmy trochę odpocząć. Umówiliśmy się, że za pół godziny pójdziemy na obiad. Z racji tego, że znałam to miasto bardzo dobrze, miałam wybrać miejsce, w którym zjemy. Wybrałam moją ulubioną restaurację, do której zawsze chodziłam z Jennifer. Wybierając to miejsce, w głębi duszy liczyłam na to, że tam ją spotkam.
Usiedliśmy przy stoliku na zewnątrz , tuż przy chodniku. Akurat złożyliśmy zamówienie, gdy w tłumie śmignęła mi blond czupryna.

- Ładne buty blondi! - krzyknęłam za nią i wiedziałam, co za chwilę się wydarzy.

Odwróciła się powoli, zmierzyła mnie wzrokiem, po czym rzuciła mi się na szyję i głośno zaczęła piszczeć.
Kiedy emocje nam trochę opadły zabrała głos.

- Jesteś najgorszą przyjaciółką na świecie! Wiesz, jak ja się o ciebie martwiłam?! - płakała.

- Przepraszam, wiem, że zawaliłam.

- No i to okropnie! A teraz powiedz, jak się czujesz? Osiągnęłaś w końcu spokój, którego szukałaś?

- Nie jest źle, choć wyjeżdżając liczyłam na coś zupełnie innego.

Kątem oka dostrzegłam mężczyznę, z którym tutaj przyszłam, a o którym zapomniałam. Za to on siedział i wpatrywał się w nas z zainteresowaniem.

- Jennifer, poznaj Cristofera Baileya, mojego szefa.

Mężczyzna wstał i grzecznie się przywitał z osłupiałą kobietą, która jak idiotka zapatrzona była w jego oczy.

- Lisa - odwróciła się w moją stronę. - Jego oczy...

- Tak, wiem.

Obie spojrzałyśmy na niego.

- Co jest nie tak z moimi oczami?

- Są takie same, jak....

- Jennifer, to nie jest odpowiedni moment. Odpuść proszę.

- Czy możecie mi wyjaśnić o co tutaj chodzi? - odezwał się lekko poirytowany.

- On wie? - zapytała przyjaciółka.

Blame YouOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz