2

806 48 19
                                    

- Lisa, jesteś pewna, że chcesz wyjechać tak daleko?

Jennifer stała obok z wielkim pudłem, do którego spakowałyśmy część moich rzeczy.

- Jen, minęły dwa lata od kiedy go z nami nie ma. Muszę w końcu się pozbierać i stanąć na nogi bez pomocy innych.

- Zgadzam się z tym, że musisz zacząć żyć bez Taylora, ale dlaczego Nowy Jork? Nie możesz zostać tutaj?

- Wiem, że się martwisz, ale niepotrzebnie. Chcę zacząć wszystko od nowa z dala od Los Angeles. Tutaj wszystko przypomina mi jego i to, co straciłam - musnęłam palcami zdjęcie męża, które trzymałam w ręce.

Miałam nadzieję, że zmiana otoczenia pomoże mi zapomnieć na tyle, abym mogła zacząć wszystko od nowa. Tutaj było mi niezwykle ciężko odciąć się od przeszłości. Miesiąc po wybudzeniu się ze śpiączki próbowałam popełnić samobójstwo. Tęsknota za mężem była tak ogromna, że połknęłam cały zapas tabletek nasennych. Gdyby nie Jen, nie byłoby mnie dziś tutaj. Nie tylko uratowała mi życie wzywając karetkę, ale później trwając przy mnie i wspierając na wszelkie możliwe sposoby. Dzięki jej pomocy i staraniom trafiłam na terapię, co pozwoliło mi na zrobienie kroku do przodu. Taylor na zawsze pozostanie w moim sercu i pamięci, ale jego już nie ma wśród nas, a ja muszę nauczyć się żyć bez niego. Najlepiej daleko od miejsc, które będą mi o nim przypominały. Stąd pomysł, by przenieść się do Nowego Jorku, gdzie dostałam pracę jako prawnik w dużej firmie IT. Nie chciałam wracać na salę rozpraw, a tutaj miałam pilnować, by umowy podpisywane przez prezesa były zabezpieczone od strony prawnej. Poza tym miałam służyć swoim doświadczeniem w negocjacjach na najwyższym szczeblu.
Nie o takiej karierze prawniczej marzyłam po zakończeniu studiów, ale życie czasami samo przewartościowuje nasze priorytety.

Czy dziś podjęłabym inną decyzję w sprawie dziecka? Z całą pewnością tak.

Firma przeprowadzkowa zabrała wszystkie moje rzeczy, a ja wystawiłam mieszkanie na sprzedaż. Było w bardzo dobrej lokalizacji, więc kupiec znalazł się niemal od razu.
Stanęłam w drzwiach i zanim je zamknęłam, ostatni raz rozejrzałam się po prawie pustym wnętrzu. Serce ściskał mi żal, a z oczu płynęły łzy. Zostawiłam za sobą życie pełne cudownych wspomnień, które w tej chwili całkowicie przyćmiły te złe. Ostatnim miejscem, do którego musiałam się udać przed odlotem był cmentarz. Jennifer została przy samochodzie i dała mi możliwość pożegnania się z mężem w samotności, za co byłam jej wdzięczna.

Gdy tylko stanęłam przed mogiłą, na której wygrawerowane było nazwisko mężczyzny, który był miłością mojego życia, rozpłakałam się i rzuciłam na kolana, głaszcząc zdjęcie przyklejone do płyty nagrobka. Był na nim uśmiechnięty i patrzył na mnie, jakby odczuwał radość z tego, że postanowiłam spróbować żyć dalej bez niego. Jakby dawał mi swoje błogosławieństwo i obietnicę, że zawsze będzie przy mnie czuwał.

- Kocham cię i nigdy o tobie nie zapomnę - złożyłam pocałunek na palcach, po czym położyłam je na jego zdjęciu.
W tym momencie poczułam ciepły wiatr, który zerwał się nagle i owinął się wokół mojego ciała. Wiedziałam, że to on, czułam, że jest przy mnie i w ten sposób daje mi znać o swojej obecności. Uśmiechnęłam się dużo spokojniejsza i ostatni raz spojrzałam na fotografię, żegnając się z nim.

-------------------------

Do Nowego Jorku przyleciałam tydzień temu. Chciałam mieć czas na rozpakowanie się i zaaklimatyzowanie w nowym miejscu. Jak się okazało moje mieszkanie znajdowało się zaledwie przecznicę od siedziby firmy, w której miałam pracować, co było dla mnie na plus, bo nie musiałam tłuc się w korkach przez pół miasta.

Dziś był mój pierwszy dzień w nowej pracy. Z racji tego, że pieszo dotarcie do firmy zajmowało mi piętnaście minut, zrezygnowałam z samochodu. W końcu będę musiała jakiś kupić, ale na razie dawałam sobie radę bez niego. Z resztą od czasu wypadku nie odważyłam się wsiąść za kierownicę, więc ten pomysł póki co odrzuciłam.

Blame YouOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz