Ostatnie trzy godziny siedziałam, jak na szpilkach, czekając na powrót Crisa i Josha. Żaden z nich nie odpowiadał na moje wiadomości, co powodowało, że wyobraźnia podsuwała mi najgorsze scenariusze. Nie mogąc już dłużej wysiedzieć w domu wyszłam na spacer do parku, który był niedaleko posiadłości.
Można byłoby zapytać dlaczego nie wyszłam do ogrodu. Mogłabym, ale potrzebowałam kontaktu ze światem zewnętrznym. Od kilku dni przebywałam tylko w domu i powoli zaczynałam się czuć, jak więzień. Dlatego wyszłam, choć nie powinnam robić tego sama. Niestety Jennifer zasnęła, a że w minionym czasie sama miała mnóstwo na głowie, to nie chciałam jej budzić. Ona też potrzebowała odpocząć.
Szłam wzdłuż spokojnej ulicy, gdzie samochody rzadko jeździły. Do parku miałam zaledwie dwie przecznice. Marzyły mi się lody z budki, w której sprzedawał bardzo sympatyczny starszy pan. Gdy doszłam do dużej bramy zobaczyłam mojego ulubionego lodziarza, który z daleka się do mnie uśmiechał. Kupiłam porcję czekoladowych lodów i usiadłam na ławce tuż przy placu zabaw dla dzieci. Położyłam dłoń na brzuchu i pomyślałam, że za jakiś czas i ja będę miała swoją małą pociechę, z którą będę chodziła na spacery i place zabaw. Jaki los potrafi być przewrotny. Jeszcze trzy lata temu stawiałam na karierę, a przed posiadaniem dzieci wzbraniałam się rękoma i nogami, a dziś przygotowuję się do macierzyństwa. Nieplanowanego, ale mimo wszystko powodującego ciepłe uczucia.
Nie wiem ile czasu spędziłam w tym parku, ale do domu postanowiłam wrócić, gdy na niebie pojawiły się ciemne chmury zwiastujące deszcz i zawiał dość chłodny wiatr, a ja miałam na sobie jedynie bawełnianą sukienkę na ramiączkach. Na moim ciele automatycznie pojawiła się gęsia skórka. Tym razem dom nie wydawał się już być tak blisko. Chciałam zadzwonić po Jen, albo taksówkę, ale okazało się, że albo zgubiłam telefon, albo zostawiłam go w domu. Nie pozostało mi nic innego, jak wrócić w taki sam sposób, w jaki tutaj dotarłam. Choć był początek sierpnia, to czasami pogoda płatała figla i robiło się zimno tak, jak teraz.
Do domu dotarłam przemoczona i zziębnięta, bo oczywiście na ostatniej prostej nastąpiło oberwanie chmury.
Weszłam do cieplutkiego salonu , gdzie zostałam zaatakowana przez roztrzęsionego Crisa.- Lisa! Bogu dzięki nic ci nie jest - nie zważając na to, że pomoczy swoje ubrania przycisnął mnie do siebie. - Gdzie ty byłaś?! Myślałem, że zwariuję. Dlaczego nie odbierałaś telefonu?
- O to samo mogłabym zapytać ciebie. Wiesz, co ja tutaj przechodziłam, jak ani ty, ani Josh nie odpowiadaliście na moje wiadomości?! Tak ciężko było napisać, że wszystko jest w porządku?! - odsunęłam się od niego i skierowałam na piętro do sypialni. Musiałam, jak najszybciej zdjąć te mokre ubrania i się rozgrzać.
Weszłam do łazienki, gdzie krok w krok podążał za mną mężczyzna.- Lisa! Nie odchodź ode mnie, gdy do ciebie mówię! - był zdenerwowany.
- A ty nie podnoś na mnie głosu, bo nie masz przed sobą dziecka. Choć na nie też nie pozwolę ci krzyczeć. A teraz wyjdź i pozwól mi w spokoju się umyć.
Nie czekając na jego reakcję wypchnęłam go z pomieszczenia i zamknęłam się na klucz. Nie zważając na krzyki i prośby za drzwiami, rozebrałam się i weszłam pod ciepły strumień wody, który przyjemnie obmywał moje zziębnięte ciało. Piętnaście minut później wyszłam z kabiny, bo chyba przesadziłam z gorącą wodą, przez co teraz było mi niedobrze i robiło się słabo. Na szybko owinęłam się szlafrokiem i weszłam do pokoju rzucając się na łóżko. Bo jak mdleć, to na miękkim. Zamknęłam oczy i próbowałam się uspokoić poprzez regulację oddechu. Przez to wszystko nawet nie zauważyłam, że Cris przez cały czas na mnie czekał, a teraz był przerażony.
- Kochanie?! Co ci jest?!
- To nic takiego, zaraz przejdzie.
- Przepraszam, że podniosłem na ciebie głos. Nie powinienem był. A nie odpisywałem na wiadomości, bo musiałem załatwić coś jeszcze na mieście i nie zwróciłem uwagi na to, że się niepokoisz.

CZYTASZ
Blame You
RomanceLisa, młoda, dobrze zapowiadająca się prawniczka w nieszczęśliwym wypadku, który zapoczątkuje pasmo kolejnych nieszczęść, traci miłość swojego życia. Kilka lat później rozpoczyna nowe życie z daleka od miejsc, które przywoływały wspomnienia. Czy now...