24

468 42 4
                                    

Kochani, niezmiernie się cieszę, że rośnie liczba wyświetleń, ale gdyby do tego rosła jeszcze liczba polubień byłabym szczęśliwa. Fakt, że ktoś wogóle czyta moje książki jest dla mnie mega wzruszający i motywuje do dalszego rozwoju oraz pisania 💜😘
Miłej lektury 😊

Wczorajszy wieczór, noc i poranek były niczym kadr z romantycznego filmu. Szczerze, to wiedziałam, że Cris jest czułym i oddanym mężczyzną, ale nie podejrzewałam go o taki rozmach. Do tego te zaręczyny, to już wogóle jest jakaś abstrakcja i wciąż ciężko jest mi uwierzyć, że to wszystko dzieje się naprawdę.

Cristofer dostał jakiś ważny telefon z działu technicznego i zniknął w gabinecie. Ja siedziałam przy wyspie kuchennej i przyglądałam się pierścionkowi i temu, w jaki sposób odbija światło. Jak się okazało były to prawdziwe diamenty. Nie chciałam nawet wiedzieć ile musiał za to cudo zapłacić, bo bałabym się go nosić, w obawie, że stracę palec podczas rabunku.

- Co ty kurwa masz na palcu?! - usłyszałam krzyk za plecami, na co wystraszyłam się tak bardzo, że prawie spadłam z krzesła.

- Pojebało cię?! Mało na zawał nie zeszłam!

- Sorry no. Wciąż zapominam, że jesteś w ciąży, a teraz to?! Co to jest? - trzymała mnie za rękę i przyglądała się biżuterii.

- Pierścionek, ślepa jesteś?

- Ej! Głupia nie jestem i wiem co to jest. Wytłumacz mi tylko, co on robi na twoim palcu. Na TYM palcu!

- Lisa zgodziła się zostać moją żoną - powiedział Cris, przytulając się do moich pleców.

Dziewczyna stała, jak słup i patrzyła na nas wybałuszonymi oczami, próbując ogarnąć, co się tutaj zadziało.

- Jednak się zgodziła?! - do pomieszczenia wszedł Josh. - Niepotrzebnie się tak bałeś! Moje gratulacje! - uśmiechnął się i nas przytulił.

- Zaraz, zaraz! Czy ja dobrze rozumiem, że o wszystkim wiedziałeś i o niczym mi nie powiedziałeś?!

Jen wściekła stała z rękoma założonymi na biodrach i mordowała swojego faceta wzrokiem. Chciało mi się śmiać, ale byłam świadoma tego, że zachowałabym się dokładnie tak samo, gdybym znalazła się na jej miejscu.

- Słońce, przepraszam, ale nie mogłem ci nic powiedzieć. Obiecałem Crisowi zachować to w tajemnicy.

- Z tobą policzę się później, ty! - wskazała na mnie palcem. - Bierz ze sobą, co tam pijesz i idziesz ze mną do ogrodu! Chcę znać każdy szczegół, jak do tego doszło.

- Yyy, kochanie? - Cris potarł kark lekko zażenowany. - Ale może pomiń nasz pobyt w pokoju?

- Jak kurwa pomiń?! Najpiękniejsze i najpikantniejsze szczegóły ma pominąć?!

- Nie martw się. Nie jestem tak pojebana, jak ta wariatka. Tak swoją drogą, to szukasz inspiracji? Josh nie sprawdza się? - uniosłam brew i czekałam na odpowiedź.

Josh zachłysnął się wodą, Jen oblała się rumieńcem i niepewnie zerkała na swojego partnera, a Cris dusił się ze śmiechu.

- No, w sumie sam chętnie poznam odpowiedź - odezwał się w końcu sam zainteresowany. - Szkoda tylko, że o tym dowiaduję się w taki sposób. Myślałem, że jest ci ze mną dobrze.

- Bo jest! Lisa pieprzy jakieś głupoty, a ty w nie wierzysz. Chodź porozmawiamy, a ty ciężarówo masz już przejebane! - wskazała na mnie palcem, a ja teatralnie złapałam się za serce i zrobiłam przerażoną minę.

Para odeszła, a my zostaliśmy sami. Cristofer stanął przede mną, a ja wtuliłam się w niego obejmując w pasie.

- Dobrze się czujesz? - zapytał, głaszcząc mnie po głowie.

Blame YouOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz