Wtaszczyłam do mieszkania dwie wielkie walizki i zdyszana oparłam się o drzwi, zamykając je na klucz.
Zrobiłam to w ostatniej chwili, bo kilka sekund później poczułam, jak klamka się porusza, a następnie pukanie.- Lisa? Jesteś tam? Błagam cię kochanie, porozmawiaj ze mną. Lisa.
Zastanawiałam się, jak w tak krótkim czasie znalazł się pod moimi drzwiami? Przecież nie lecieliśmy tym samym samolotem.
Nastała cisza, a potem usłyszałam oddalające się kroki. Jednak nie jestem taka sprytna myśląc, że nie będzie mnie tutaj szukał. Pozostało mi mieć nadzieję, że więcej się tutaj nie pojawi.
Dopiero po kilku minutach bezruchu i chyba bezdechu, ruszyłam się z pod drzwi. Rozejrzałam się dookoła i zastanawiałam od czego zacząć porządki, bo warstwa kurzu uniemożliwiała swobodne oddychanie. Otworzyłam okna, by wpuścić świeżego powietrza i od razu zabrałam się za sprzątanie.
Zajęło mi to pół dnia. Kiedy w końcu opadłam na mięciutki fotel, to poczułam, jak bardzo się przeforsowałam. Zdawałam sobie sprawę z tego, że muszę być ostrożna, bo ciąża od początku była niestabilna, ale podczas sprzątania mogłam odciąć myśli od Cristofera, które teraz wróciły ze zdwojoną siłą.Skrzywdziłam go ponownie. Jednak teraz chyba jeszcze bardziej, bo uciekłam nie sama, a z jego dzieckiem. Gdy dobijał się do drzwi słyszałam w jego głosie rozpacz. Musiałam zadać sobie jedno pytanie. Czy naprawdę chcę go tak bardzo karać za błąd ojca? Czy chcę pozbawić nas oboje prawa do szczęścia? Czy chcę pozbawić naszej córki miłości ojca?
No dobra, to więcej niż jedno pytanie, a na myśl nasuwa mi się ich znacznie więcej. Pogubiłam się i to tak bardzo, że już sama nie wiem, co będzie dla mnie, dla nas dobre.Na szybko wyskoczyłam do osiedlowego sklepiku po małe zakupy, bo musiałam coś jeść. Po większe zapasy miałam zamiar wybrać się następnego dnia.
Siedziałam nad miską z ugotowanym makaronem instant i zastanawiałam się co dalej. Tak naprawdę działałam pod wpływem impulsu, bez żadnego planu na przyszłość. Uruchomiłam telefon, który wyłączyłam jeszcze w LA. Tak, jak się spodziewałam zrobił się wręcz gorący od ilości powiadomień o połączeniach i wiadomościach. Wszystkie były od trzech osób, od Josha, Jennifer i Crisa. Od tego ostatniego było najwięcej. Nie czytałam żadnej z nich, od razu je usunęłam, to samo zrobiłam z pocztą głosową. Na dziś miałam dość wszystkiego. Wzięłam długą aromatyczną kąpiel i położyłam się spać w nadziei, że gdy rano otworzę oczy, to w magiczny sposób będę miała gotowe odpowiedzi na nurtujące mnie pytania.
Niestety wieczorne życzenie na nic się zdało, bo do chaosu w mojej głowie i życiu, które sprawiłam sobie na własne życzenie doszły jeszcze okropne wyrzuty sumienia wobec Cristofera. Ten mężczyzna wiele razy udowodnił mi, że jest godzien mojej miłości i zaufania. Okazuje się, że to ja nie jestem godna jego. Do tego uciekłam, jak tchórz, choć obiecałam, że będzie mógł uczestniczyć w życiu córki.
----------------------------------
W Nowym Jorku byłam już miesiąc. W tym czasie Cristofer był pod moimi drzwiami średnio dwa razy w tygodniu. Na szczęście za każdym razem odchodził z myślą, że mnie tutaj nie ma. Kilka razy, zwłaszcza w ostatnim tygodniu miałam ochotę go wpuścić i pozwolić, by się nami zaopiekował. Duma to jednak paskudna cecha, która potrafi zniszczyć wszystko.
Zjadłam śniadanie i postanowiłam pójść na spacer do parku niedaleko mojego mieszkania. Ciężko było mi chodzić, bo bardzo puchły mi nogi. Dlatego droga, która zazwyczaj zajmowała mi piętnaście minut teraz trwała prawie godzinę. Na widok starszego pana, który wciąż sprzedawał hot - dogi, na mojej twarzy pojawił się szeroki uśmiech.
Mężczyzna w kilku zdaniach uświadomił mi, że nie warto marnować czasu i życia na niepotrzebne kłótnie oraz urazy, które tak naprawdę nie powinny być kierowane do niewinnej osoby. Wiedziałam o tym, ale gdy mówi o tym ktoś zupełnie obcy, to nabiera innego wymiaru.

CZYTASZ
Blame You
RomansaLisa, młoda, dobrze zapowiadająca się prawniczka w nieszczęśliwym wypadku, który zapoczątkuje pasmo kolejnych nieszczęść, traci miłość swojego życia. Kilka lat później rozpoczyna nowe życie z daleka od miejsc, które przywoływały wspomnienia. Czy now...