11

594 45 8
                                    

- Liso Clarkson, szykuj się na weekend pełen laby i rozpusty! - zadowolony z siebie zacierał ręce na myśl o wspólnym wyjeździe.

Wyszliśmy właśnie z restauracji, gdzie podpisaliśmy umowę opiewającą na zawrotną kwotę dziesięciu milionów dolarów. Cris, jak obiecał, już planował nasz weekend.

- Coś ty wymyślił? - patrzyłam na niego niepewnie.

- To niespodzianka i obiecuję, że nie będziesz żałowała - zarzucił rękę na moje ramię i przyciągnął do siebie. - A teraz znajdźmy jakiś klub i chodźmy uczcić nasz sukces.

- Przepraszam, ale nie mogę. Umówiłam się z Jennifer.

- No trudno, będę świętował sam.

- Odbijemy sobie podczas weekendu - uśmiechnęłam się do niego, ale widziałam, że było mu przykro.

W hotelu przebrałam się w luźną sukienkę, bo było dziś wyjątkowo gorąco. Z przyjaciółką umówiłam się w jej mieszkaniu, które było w centrum. Tam miałam pewność, że będziemy mogły w spokoju porozmawiać. Po drodze kupiłam butelkę wina i udałam się pod interesujący mnie adres.

- Przynajmniej pamiętałaś, jakie wino lubię - przywitała mnie w progu gospodyni.

- Choćbym chciała zapomnieć, to się nie da, bo to również moje ulubione - pokazałam jej język. - Ja za tobą też tęskniłam paskudo.

- Dobra, koniec tych wstępów. Od razu mów co się dzieje, bo widzę, że dość sporo, a ja idę po kieliszki.

- No właśnie tylko, że ja mam taki chaos w głowie i nie wiem co tak naprawdę się dzieje.

- A ja wiem. Tylko ślepy nie zauważyłby, że pomiędzy tobą a prezesikiem jest niesamowita chemia! Dziwię się wam tylko, że nadal do niczego nie doszło.

- Ty postradałaś rozum! Łączy nas przyjaźń.

- Sama w to nie wierzysz i przestań w końcu mnie okłamywać, a przede wszystkim samą siebie. Najwyższy czas, żebyś poszła na przód. Taylora już nie ma i nie będzie, a ty musisz zacząć żyć dla siebie, a nie dla wspomnień.

- To dlaczego za każdym razem, gdy śmielej pomyślę o Crisie, to mam poczucie, jakbym go zdradzała?!

- Lisa, to normalne, że tak czujesz. Taylor był twoją pierwszą miłością i łączyło was coś wyjątkowego. Ten cały Cristofer wydaje się być w porządku. Tylko musisz pamiętać o tym, że on nie jest twoim zmarłym mężem.

- Wiem o tym i coraz częściej łapię się na tym, że myślę o nim, jak o mężczyźnie, a nie szefie, czy kumplu do spędzenia czasu przed telewizorem. Jen, boję się tego, co zaczynam czuć - schowałam twarz w dłoniach.

- Wiem kochana, ale to całkiem normalne, że się boisz. Dotąd żyłaś wspomnieniami i przeszłością, której kurczowo się trzymałaś. Strach przyszedł w momencie, gdy zaczęłaś odpuszczać i myśleć o sobie. Nie bój się pójść na przód, nie bój się zaryzykować. Korzystaj z życia i tego, co oferuje ci Bailey, bo coś czuję, że ty też nie jesteś jemu obojętna.

- On widzi we mnie tylko ciało.

- Tutaj się z tobą nie zgodzę. Obserwowałam was przez chwilę i mam pewne spostrzeżenia, o których opowiem ci innym razem. Ten wyjazd zmienił cię na lepsze, znów się uśmiechasz, odnalazłaś w sobie wolę walki i uważam, że tego przyczyną jest Cris. Lisa, zamknij tamten rozdział życia i zacznij pisać nową historię, która otwiera się przed tobą.

- A co jeśli w pewnym momencie uznam, że to nie jest dla mnie? Że nie dam rady pójść na przód i jedyne, co uda mi się osiągnąć, to fakt, że go zranię?

Blame YouOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz