29

363 31 4
                                    

Ciąża przebiegała książkowo, a dziecko rozwijało się prawidłowo, co bardzo mnie cieszyło. Był to już szósty miesiąc, więc sporo urosłam, a przed sobą nosiłam piłkę, która dawała mi w kość podczas swoich akrobacji.
Wracałam właśnie od lekarza, który potwierdził płeć dziecka. Byłam tak podekscytowana, że nie zwracałam uwagi na otoczenie i ludzi, których mijałam. Wyjęłam telefon i zadzwoniłam do przyjaciółki, żeby podzielić się nowinami.

- No co tam wielkoludzie! - zaśmiała się.

- Tylko nie wielkoludzie okej?! Pamiętaj, że noszę twoją przyszłą chrześnicę!

- Serio?! To dziewczynka?!

- Będę miał córkę?! - usłyszałam głos za plecami i automatycznie odcięło mi tlen, przez co się zachwiałam.

Nie zderzyłam się z chodnikiem tylko dlatego, że wpadłam w silne ramiona, które uchroniły mnie przed bolesnym upadkiem. Podniosłam głowę i spotkałam najpiękniejsze oczy na świecie. Oczy, za którymi tak bardzo tęskniłam.

- Lisa? - delikatnie musnął opuszkami palców mój policzek, a ja straciłam przytomność.

Obudziłam się w swoim mieszkaniu. Rozejrzałam się dookoła i zastanawiałam, co ja tutaj robię. Gdy myślałam, że spotkanie z Crisem to był wytwór mojej wyobraźni, on wszedł do sypialni.

- Jak się czujesz? - usiadł obok mnie i położył dłoń na czole. - Nie masz temperatury, to dobrze. Przestraszyłaś mnie, potrzebujesz pomocy lekarza? - patrzył z troską.

- Nie, nic mi nie jest. Co ty tutaj robisz?! - zerwałam się z łóżka, co było błędem, bo zakręciło mi się w głowie i runęłam na nie z powrotem.

- Lisa, uspokój się proszę, bo niepotrzebnie szkodzisz sobie i dziecku.

- Nie mów mi, co mam robić! Nie masz prawa! A ta zdradziecka Jennifer już nigdy więcej nie zobaczy mnie ani dziecka.

- Uspokój się i porozmawiajmy, jak dorośli ludzie. Jen nie ma z moją wizytą nic wspólnego, nawet nie wie, że jestem w mieście. Mnie możesz odtrącać, z czym nigdy się nie pogodzę i będę czekał na dzień, w którym mi wybaczysz, ale nie możesz pozbawić mnie możliwości wychowywania córki.

- Skąd wiesz, że to twoje dziecko?!

- Lisa, kogo próbujesz oszukać? Umiem liczyć i patrząc na to, jak zaawansowana jest ciąża wątpię, żebyś zdradziła mnie podczas, gdy byliśmy razem. Który to już miesiąc? Piąty? Szósty?

- Czego ty ode mnie chcesz? Nie dość krzywd wyrządziłeś mi ty i twoja rodzina?! Nie chcę ciebie w swoim życiu.

Cofnął się o krok i ciężko opadł na drugim końcu łóżka, chowając twarz w dłoniach i nerwowo ciągnąc za włosy, w które wplótł palce.

- Lisa. Ja przez ostatnie miesiące o niczym bardziej nie marzyłem niż to, by znów móc ciebie przytulić, by spojrzeć w piękne oczy i usłyszeć cudowny głos. Nie ważne, że na mnie krzyczysz i robisz wyrzuty. Liczy się tylko to, że tutaj jesteś, a ja znów mogę oddychać pełną piersią. Po twoim odejściu straciłem motywację do tego, by żyć, by walczyć o przyszłość, która bez ciebie nie miała prawa nastąpić. Od Jen wiedziałem, że radzisz sobie i powoli stajesz na nogi. Wiele razy byłem w LA, ale ona nie pozwalała mi się do ciebie zbliżyć. Teraz przynajmniej wiem dlaczego i mam do niej żal o to, że o niczym mi nie powiedziała. Kocham cię Lisa i żałuję każdego złego słowa, jakie ode mnie usłyszałaś, bo w żadnym stopniu nie zasłużyłaś sobie na nie. Nic tego nie usprawiedliwia, ale proszę, wybacz mi. Pozwól mi być przy tobie i naszej córce.

- Myślisz, że mi przez ten czas było lekko? Ja również cierpiałam. Z dnia na dzień zostałam sama i na dodatek dowiedziałam się, że będę miała dziecko. Nie jest to łatwe do zaakceptowania dla kogoś tak niestabilnego emocjonalnie, jak ja. A teraz, gdy jakoś udało mi się poukładać wszystko w głowie, pojawiasz się ty i wywracasz moje życie do góry nogami. Cristofer, będę z tobą szczera. Kocham cię, ale nie wiem czy kiedykolwiek będę potrafiła wybaczyć to, że twój ojciec zabił Taylora.

Blame YouOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz