4

19 2 0
                                    

Wieczorem byłam zmuszona wrócić i zmierzyć się z matką. Miałam mieszane uczucia do minionych wydarzeń. Z jednej strony cieszyłam się ze spotkania z babcią i z rozmowy z tatą lecz z drugiej ciągle miałam przed oczami matkę obściskującą się z jakimś dziadem. To było najgorsze i równoważyło przyjemne sytuacje. Na samą myśl o powrocie miałam ochotę zwymiotować, a na twarzy widoczny był grymas.

- Wychodzisz już? - Zapytała babcia widząc , że ubieram buty.

- Muszę. - Odparłam z niechęcią.

- Możesz wziąć swoje rzeczy i przyjść tutaj. Mamy dużo miejsca więc się pomieścimy.

Wcześniej o tym myślałam więc stwierdziłam, że to idealny pomysł chociaż miałabym trochę dalej do szkoły, ale zostało tylko kilka dni więc poradziłabym sobie.

- Chętnie, ale nie wiem czy to dobry pomysł...ale właściwie można spróbować. - Zdecydowałam i obiecałam, że wrócę nazajutrz.

Wyszłam z domu gdy zaczęło się ściemniać, a miałam do przejścia ponad godzinę. Szłam wolno żeby opóźnić konfrontację i kolejną kłótnię. Im bliżej byłam, tym gorzej się czułam, a dobry humor zniknął bezpowrotnie. Gdy byłam na tyle blisko, że widziałam znajomy blok było już ciemno, a drogę oświecały mi latarnie uliczne. Zwolniłam jeszcze bardziej i spojrzałam w okno balkonowe w salonie. Światło było zapalone czyli matka była w domu. Miałam tylko nadzieję, że jest tam sama.

Po cichu weszłam na klatkę schodową i ruszyłam po schodach na drugie piętro. Najciszej jak potrafiłam złapałam za klamkę i nacisnęłam. Drzwi otworzyły się bezgłośnie, a ja wkroczyłam do środka. Chciałam niezauważona zaszyć się w pokoju, ale nie udało się.

- No jesteś w końcu! - Usłyszałam za plecami. - Gdzieś ty się podziewała? Martwiłam się o ciebie.

Prychnęłam i o mały włos wybuchnęłam śmiechem. Takie kity mogła wciskać innym, ale nie mi. Doskonale wiedziałam, że to nie troska przez nią przemawiała. Nie miałam ochoty na kolejną kłótnię więc zdjęłam trampki i poszłam do pokoju.

- A ty gdzie idziesz? Tak łatwo nie będzie, o nie! Przez ciebie wyszłam na idiotkę. Powiedziałam, że wrócisz i poznacie się, a ty co? Nawet nie powiedziałaś, że nie wrócisz. - Ciągnęła idąc za mną.

- Zostaw mnie w spokoju. - Powiedziałam i usiadłam na łóżku. - Wystarczy kłótni na jakiś czas.

- Jak ty się do mnie odzywasz? - Nie chciała ustąpić.

Położyłam się na miękkiej pościeli i sięgnęłam po słuchawki leżące na stoliku przy łóżku. Nie chciałam się denerwować i ulegać jej, bo to spowodowałoby kolejny wybuch złości, czyli nic dobrego.

- Nie chcesz ze mną rozmawiać. Wiesz, że to brak kultury? Jak przemyślisz swoje zachowanie przyjdź do pokoju. Musimy porozmawiać. - Skończyła i wyszła zostawiając drzwi otwarte.

Gdy tylko zostałam sama włożyłam do uszu słuchawki i włączyłam ulubione piosenki. Po kilku minutach wstałam i postanowiłam spakować się do szkoły, a potem włożyć najważniejsze rzeczy do dużej torby żeby po powrocie ze szkoły móc jak najszybciej przenieść się do babci. To był najlepszy pomysł z możliwych. Już nie mogłam doczekać się ciszy i spokoju bez matki i jej ciągłego gderania lub ignorancji.

Po zapakowaniu wszystkiego co potrzeba, ubrałam piżamę i poszłam spać.

^^^

Wszechogarniająca ciemność, szum liści... Zorientowałam się, że jestem w lesie. Była noc więc nie widziałam za wiele. Przed sobą dostrzegłam zarysy drzew, za sobą tak samo. Wszystko było ciemne i mroczne, ale nie czułam strachu. Byłam rozluźniona i wiedziałam, że nic mi nie grozi chociaż nie wiedziałam jak się tam znalazłam i jak wrócić do domu.

,,Izabela", usłyszałam miękki głos.

Dochodził jednocześnie ze wszystkich stron co trochę mnie zdziwiło. Jak to możliwe i kto do mnie mówił? Powinnam zacząć się bać, ale nie czułam strachu ani nawet niepokoju. Było mi dobrze, mogłabym zostać w tym miejscu na zawsze.

,,Chodź Izabelo" , nalegał głos.

Tylko gdzie miałam iść? W którą stronę? Wszystko było takie samo. Wszędzie ciemność i drzewa.

Nagle przed moim nosem pojawiło się coś co wyglądało jak brokat. Świecące drobinki srebra i złota spadały z nieba na moich oczach tworząc błyszczącą ścieżkę prowadzącą w głąb lasu. Stąpałam po brokatowej ścieżce, która na tle czerni nocy wyglądała nadzwyczaj jasno i magicznie. Z każdym krokiem czułam się tak lekko jakbym nie stąpała po ziemi tylko unosiła się nad nią. Idąc dalej do moich uszu dobiegł nowy dźwięk. Po chwili zorientowałam się, że to szum wody. Zbliżałam się do jakiegoś zbiornika wodnego. Im bliżej byłam tym więcej światła mogłam dostrzec. Księżyc oświetlał mi drogę i pokazywał dokąd mam iść.

Weszłam na miękki, jasny piasek i zobaczyłam jezioro. Duże, krystalicznie czyste jezioro, które swym wyglądem zachęcało do kąpieli. Jezioro otaczała mała plaża z idealnie czystym piaskiem, bez wystających korzenia ani większych kamieni.

Jakże tam było pięknie!

,, Niedługo twoje osiemnaste urodziny Izabelo, wtedy wyjdzie na jaw twa moc. Będziesz musiała zdecydować jak ją wykorzystać. To dar przekazywany w twojej rodzinie co drugie pokolenie. Tylko jedna osoba co dwa pokolenia ma moc. Otrzymałaś go po babci.'' , usłyszałam ten sam głos co wcześniej.

Co? Jaki dar, jaka moc, jaka decyzja? Przecież byłam zwykłą dziewczyną, która miała swoje życie i problemy. Byłam zwyczajna. Jak mogłabym mieć jakikolwiek dar? To niemożliwe.

,, To nie żarty. Musisz uwierzyć i pogodzić się z przeznaczeniem. W dniu twoich osiemnastych urodzin czyli dokładnie za miesiąc zobaczysz jak bardzo zmieni się twoje życie. Do tego czasu musisz uwierzyć i nauczyć się panować nad mocą."

- Nad jaką mocą?! - Krzyknęłam na głos.

Nie wiedziałam o co chodzi, a błogość i bezpieczeństwo zastąpiło zdziwienie i niepokój. Ja nie miałam żadnych mocy. Bzdury. To pewnie wyobraźnia płata mi figle.

,, Pamiętaj Izabelo, osiemnaste urodziny..."

Głos nie zdążył dokończyć, bo obudziłam się ze snu. Budzik dzwonił jak oszalały, a ja byłam tak zdezorientowana, że nie wiedziałam gdzie jestem.

To był tylko sen, bardzo dziwny i realistyczny, ale tylko sen. Nic więcej...

Wstałam i przygotowując się do szkoły ciągle miałam przed oczami magiczne jezioro i głos w głowie.

Moje urodziny faktycznie są za miesiąc, ale to będą zwykłe urodziny, nic specjalnego... chyba.



Jezioro zapomnieniaOnde histórias criam vida. Descubra agora