25

20 2 0
                                    

Na gołych ramionach czułam lekki chłód, pod  stopami miękki piasek. Szum liści, a oprócz tego piękny śpiew ptaków, brzmiał w moich uszach. Przed sobą widziałam krystalicznie czyste jezioro, w którym odbijał się prawie okrągły księżyc. To było to samo, które widywałam w poprzednich snach. 

Przestraszyłam się, bo przed moimi oczami pojawiły się obrazy z poprzedniego koszmaru, w którym głos okazał się być okrutny i próbował mnie zabić. Niewidzialna siła ciągnęła mnie do jeziora i zanurzała pod wodę, a każde zetknięcie z wodą sprawiało niewyobrażalny ból. Teraz jednak byłam sama i jak na razie nie słyszałam strasznego głosu. Tylko ja i piękne, ale jednocześnie przerażające jezioro.

,, Za trzy dni umrzesz." , powiedział nagle głos. Ten sam, okropny i nienawidzący głos.

Już wiedziałam, że muszę przezwyciężyć strach, oraz ból i wygrać z niewidzialnym przeciwnikiem, bo inaczej umrę, a na świecie pojawi się mnóstwo takich istot jak ja. Nie mogłam do tego dopuścić, bo sama także chciałam żyć i cieszyć się mocami.

- Nie umrę tylko zacznę nowe życie! Lepsze życie! - Wrzasnęłam rozglądając się dookoła. 

Mrożący krew w żyłach śmiech przyspieszył mój puls, a nogi zaczęły odmawiać mi posłuszeństwa, ale starałam się wyglądać na nieugiętą. Potrafiłam już ukrywać emocje więc było łatwo. Na zewnątrz wyglądałam na twardą, gotową do walki kobietę, a w środku trzęsłam się jak galareta i miałam ochotę zemdleć. 

,,Widzę, że jeszcze nie zrozumiałaś pewnej rzeczy kochana. Ze mną NIE DA SIĘ WYGRAĆ.", wysyczał głos.

- Jeszcze nigdy nie udało ci się wygrać więc raczej TY nie potrafisz wygrać. Tak wiele pokoleń z mocą, a świat nadal jest poukładany. Myślisz, że kłamstwami uda ci się mnie przestraszyć? - Mówiłam pewnym głosem, bo wiedziałam, że to co mówię jest prawdą.

Najwyraźniej zdenerwowałam głos, bo poczułam szarpnięcie za kostkę i upadłam na piasek uderzając tyłkiem i plecami o podłoże. Potem ta sama niewidzialna siła pociągnęła mnie za włosy i ciągnęła do wody.

Szarpałam się i krzyczałam, łzy ciekły strumieniami, ale to tylko wzmagało ból. Miałam wrażenie, że za chwilę stracę wszystkie włosy, gdy ostatnim szarpnięciem zostałam postawiona na nogi. Stałam metr od wody, która kusiła swym pięknem. Czułam niewyobrażalną chęć zanurzenia się raz na zawsze w czarnych odmętach jeziora. Zostałabym na zawsze połączona z tym pięknym miejscem, ale już bez bólu i strachu.

- O nie! Nie dam się. - Krzyczałam próbując odgonić obce myśli krążące po mojej głowie. - Wybieram życie! - Zdecydowałam po raz kolejny.

,, Jeszcze zobaczymy suko."

Mimowolnie uniosłam się dwa metry nad ziemię i poleciałam nad sam środek jeziora, a potem runęłam do wody. Niewyobrażalny ból otaczający mnie ze wszystkich stron,  przeszywający miejsca, które dotykała woda, czyli wszystkie zakamarki mojego ciała. Zanurzałam się coraz głębiej aż dotknęłam dna i już na nim pozostałam. Z bólu i niedotlenienia powoli traciłam świadomość i byłam już pewna, że za chwilę umrę. 

Nie umarłam, ale zostałam wyszarpnięta na powierzchnię. Z trudem łapałam powietrze, a całe ciało nadal niemiłosiernie bolało, ale ból powoli ustępował. 

Obudziłam się z wrzaskiem budząc Daniela śpiącego obok. Uspokoił mnie, a ja opowiedziałam mu wszystko ze szczegółami. Pocieszył, że to normalne i muszę wytrzymać. 

- Dobrze sobie radzisz kochanie. - Powiedział i pocałował mnie w czoło. - Wszystko będzie dobrze. 

Przez resztę nocy nie mogłam zasnąć więc leżałam i rozmyślałam nad koszmarem. To było straszne i tak przeraźliwie bolało. Już drugi raz niewidzialna istota próbowała zmusić mnie do poddania się i nawet dobrze jej szło, ale nie miałam zamiaru się poddać. Wmawiałam sobie, że to tylko zły sen chociaż wiedziałam, iż było to coś więcej, bardziej realnego i prawdziwego. 

Przypomniałam sobie koszmarny ból na calutkim ciele, wzdrygnęłam się w ramionach chłopaka i spróbowałam zapomnieć o tym wszystkim. Przestałam bać się babci, a zaczęłam odczuwać niepokój przed zasypianiem i urodzinami. Kiedyś jednak musiałam zasnąć i zmierzyć się z przeznaczeniem. 

W końcu zasnęłam i nie męczyły mnie już żadne sny. Odpoczywałam w ciszy i mroku.

^^^

Obudziło mnie słońce rażące w oczy. Okno nie było zasłonięte więc promienie miały łatwy dostęp do mojej twarzy. Obróciłam się na drugi bok żeby ukryć się przed słońcem, ale po chwili zdecydowałam, że muszę skorzystać z toalety więc wstałam. 

Przyzwyczaiłam się już, że Daniel wstawał szybciej ode mnie i nie budziłam się rano przy jego boku. Miło byłoby poleżeć rano w jego ramionach, ale niestety byłam śpiochem i prawie codziennie spałam do południa, jeśli oczywiście miałam do tego warunki. W roku szkolnym musiałam wstawać bardzo wcześnie i nigdy się nie wysypiałam. Teraz miałam dużo czasu i spałam do oporu co bardzo mnie cieszyło.

- Iza wstałaś w końcu? - Zawołał chłopak gdy weszłam do łazienki.

Odpowiedziałam, że tak i szybko wyszłam do chłopaka. Przywitałam go delikatnym pocałunkiem i wtuliłam się w jego tors. Staliśmy przytuleni przez kilka chwil, a potem chciałam przebrać się w dzienny strój, ale Daniel stwierdził, że woli mnie w koszuli nocnej więc zrezygnowałam z przebierania i zabrałam się za przygotowywanie kanapek z serem i pomidorem. 

Po śniadaniu, które zjadłam sama w kuchni, bo mój ukochany gdzieś zniknął, wyszłam na ganek i poczułam na nogach oraz ramionach lekki powiew wiatru. Było gorąco więc lekki wietrzyk dawał przyjemny chłód. 

W okolicy nie widziałam nic nadzwyczajnego, a Daniela także nie było, więc stwierdziłam, że lepiej siedzieć w chłodnym salonie niż na upalnym ganku, na otwartym słońcu. Ubrałam zieloną sukienkę, bo niebieska była w praniu, a na jeansy było za gorąco. Potem wzięłam do ręki książkę i rozłożyłam się na kanapie. 

Przeczytałam trzy rozdziały i usłyszałam dźwięk otwieranych drzwi wejściowych. Zerknęłam w tamtym kierunku i ujrzałam uśmiechniętego Daniela. 

- Niespodzianka gotowa. - Powiedział z podekscytowaniem w głosie. 

No tak całkiem o tym zapomniałam! Miałam tyle zmartwień, że niespodzianka wypadła mi z głowy. Przynajmniej w końcu skończył i mogłam zobaczyć co przygotował.

- Czyli mogę zobaczyć? - Zapytałam zrywając się z miejsca.

- Powoli. Musimy iść do lasu żebyś zobaczyła. - Powiedział uśmiechnięty. 

- Ok, ale mam nadzieję, że nie wykopałeś tam wielkiej dziury, do której mnie wrzucisz i zakopiesz żywcem... - Powoli nabierałam podejrzeń. 

Roześmiał się w odpowiedzi i powiedział, że mam zbyt bujną wyobraźnię. Wyszliśmy przed dom i chłopak poprowadził mnie w głąb lasu. Szliśmy kilka minut, aż trafiliśmy na miejsce, w którym była niespodzianka...









Jezioro zapomnieniaOnde histórias criam vida. Descubra agora