21

11 2 0
                                    

Obudziłam się i poczułam przyjemny zapach sugerujący, że ktoś przygotowuje jakieś jedzonko. Zaburczało mi w brzuchu więc nie mogłam dłużej rozkoszować się miękką pościelą, tylko zmuszona głodem zwlokłam się z łóżka i przetarłam oczy dłonią. Podążyłam do kuchni za zapachem pieczonego mięsa i zobaczyłam Daniela stojącego przy kuchence, przygotowującego obiad.

- Widzę, że w końcu się obudziłaś. - Powiedział chłopak gdy zauważył moją obecność.

- Skusiły mnie zapachy. - Powiedziałam i objęłam go od tyłu w pasie.

- Lepiej mnie teraz nie obmacuj, bo mogę przypadkiem coś rozlać czy coś. - Zaśmiał się .

Odsunęłam się kawałek i stwierdziłam, że do posiłku zostało trochę czasu więc wróciłam do sypialni i wyjęłam z szafy standardowy strój czyli różowy t- shirt oraz błękitne jeansy. Poszłam do łazienki i wzięłam długi prysznic w małej kabinie. Próbowałam zmyć z siebie całe zmęczenie ciągłymi problemami, oraz towarzyszący temu stres. Miałam wszystkiego dość, jednak sądziłam, że woda pomoże i odpręży mnie nieco.

Na szczęście nie byłam z tym wszystkim sama. Miałam przy sobie Daniela, bez którego już dawno bym się poddała i pozwoliła babci mnie uśmiercić. Właściwie po co żyć jeśli nie ma się po co i dla kogo? Teraz jednak miałam chłopaka, któremu na mnie zależało. Jako jedyny pomagał mi w walce z samotnością chociaż znałam go tak krótko, a nasza znajomość była bardzo barwna.

Wyszłam na boso z łazienki ubrana w dzienny strój i skierowałam się na lewo czyli do mojego chłopaka. Stopy z każdym krokiem dotykały zimnej drewnianej podłogi. Nie musiałam daleko iść, bo już po kilku krokach znalazłam się między kuchnią, po lewej, i salonem, po prawej. Skręciłam do kuchni żeby sprawdzić jak Daniel poradził sobie z przygotowaniem posiłku.

- Widzę, że obiad gotowy. - Powiedziałam widząc talerze, na których nałożone były już ziemniaki, kotlet i plasterki świeżego ogórka. - Wygląda pysznie.

- Postarałem się specjalnie dla ciebie. - Odparł i uśmiechnął się dumnie.

Najwyraźniej nie gotował codziennie i rozpierała go duma kiedy usłyszał pochwałę z ust swojej dziewczyny. Dziwnie czułam się myśląc o Danielu jako o moim chłopaku. Przecież nie można rozpoczynać związku z nieznajomym po spędzeniu z nim nocy. Myślałam, że zdradził mnie i zrobił to wszystko aby pomóc w śledztwie mojej babci i jej ,,gangu", ale potem przekonałam się, że na prawdę mu na mnie zleży. Gdyby tak nie było nie byłoby nas tutaj. 

Usiadłam na plastikowym krześle, przy małym stoliku z drewna i patrzyłam jak mój towarzysz rozkłada sztućce i siada naprzeciw mnie. Po zjedzonym posiłku byłam w miarę zadowolona, bo okazało się, że Daniel potrafi nieźle gotować. Może  był to zwyczajny obiad, ale i tak byłam z niego bardzo dumna. Niektórzy faceci nie potrafią nawet wody zagotować.

- Chcesz pospacerować po lesie? - Zapytał gdy talerze zostały odniesione do zlewu. 

- Możemy iść. - Zgodziłam się.

Wyszliśmy z domku uprzednio zamykając drzwi na klucz żeby żaden nieproszony gość nie dostał się do środka. Teraz okolica była lepiej widoczna niż w czasie gdy tam dotarliśmy. Zwykły, prosty domek z drewna, umiejscowiony na małej polance między drzewami wyglądał urokliwie chociaż nie był pierwszej młodości. Przy domku znajdowała się prosta ścieżka, którą  przyjechaliśmy, a po obu jej stronach rosły wielkie liściaste drzew różnego gatunku. Brzozy, klony, buki, dęby i inne, których nie potrafiłam nazwać. Dróżka kończyła się tuż za domkiem i wyglądało to jak ślepa uliczka. 

Skierowaliśmy się w stronę końca ścieżki i weszliśmy w głąb lasu. Szliśmy powoli nie spiesząc się, bo nie było gdzie. Krok po kroczku, coraz głębiej w las. Słońce świeciło mocno, ale nie miało szans na przebicie się przez rozległe korony drzew. Było ciepło, ale nie za gorąco, a cień dawał przyjemne schronienie. Wiatr wiał prawie niezauważalnie i tylko leciutko poruszał liśćmi przez co słychać było cichy szum, którym się rozkoszowałam. Nieczęsto bywałam w takich miejscach, a teraz było cudownie. Mogłam wyciszyć myśli i lekko się odprężyć.

- Jak ci się tutaj podoba kochanie? - Zapytał niespodziewanie Daniel, który szedł obok mnie trzymając mnie za dłoń. 

- Pięknie tu. - Powiedziałam.- Ta zieleń, cisza, świeże powietrze... Dawno nie czułam się tak dobrze. Prawie zapomniałam o moich problemach. 

- Naszych problemach, jeśli już. Twoje problemy są także moimi.- Sprostował.- Specjalnie wybrałem to miejsce żebyś trochę odpoczęła i spędziła czas na łonie natury. Wiedziałem, że ci się spodoba.

- Skąd? - Zapytałam patrząc na niego ze zdziwioną miną.

- W końcu potrafię przewidywać przyszłość. - Zaśmiał się i objął mnie w tali.

Ja objęłam rękoma jego szyję i tak staliśmy patrząc sobie w oczy w środku lasu, dziesięć godzin drogi od domu... Chociaż nie, ja nie miałam domu. Już nie.

Po chwili przytulania nadszedł czas na pocałunki. Najpierw delikatnie , a potem coraz namiętniej. Całowaliśmy się tak długo, aż zabrakło nam tchu i musieliśmy zaczerpnąć leśnego powietrza. Potem znudziło się nam stanie w miejscu więc poszliśmy dalej. Godzinny slalom między drzewami po trasie z przeszkodami trochę mnie zmęczył i zmusiłam Daniela na powrót do domku, chociaż on wolał jeszcze trochę pospacerować. 

Wróciliśmy gdy robiło się już ciemnawo, wszystko pochłaniał mrok i coraz mniej było widać. W środku panował mrok więc włączyliśmy światło, które poraziło moje oczy. W pierwszym momencie zakryłam je dłonią i poczekałam aż przyzwyczają się do jasności. Wspólnie zrobiliśmy kolację, na którą składały się gotowane jajka na twardo z majonezem i sałatka warzywna. 

-Na ile dni mamy zapasy jedzenia? - Zapytałam z ciekawości.

- Jeśli nie będziesz dużo jadła to na tydzień. - Zaśmiał się i puścił do mnie oczko na co odpowiedziałam dla żartu groźną miną. 

Potem roześmialiśmy się wspólnie i dokończyliśmy posiłek. Przez tydzień mogliśmy spokojnie mieszkać w tym uroczym domku bez wychodzenia z niego dalej niż na spacer. Mogłam cieszyć się pięknymi widokami i nowymi doznaniami z przyrodą, a także z Danielem. Co z tego, że szukała nas banda ludzi obdarzonych mocami? Co z tego, że chcieli mnie zabić? Przestałam się tym przejmować, bo czułam, że nie zdążą nas znaleźć przez urodzinami, które miały być za niecałe dwa tygodnie. Byliśmy bezpieczni... Chyba.

- Wiesz co? Mogłabym tu zostać z tobą na zawsze. - Oznajmiłam po kolacji. 

- Też mam ochotę spędzić z tobą całe życie. Niekoniecznie w tym domku, ale jeśli nalegasz...

- Gdziekolwiek byle z tobą w jakimś spokojnym miejscu z dala od innych.

Wyciągnęłam rękę na stole, a Daniel złapał ją i tak nasze dłonie leżały złączone na stole. Miałam nadzieję, że już tak zostanie i nic nie zmąci naszego spokoju.





Jezioro zapomnieniaOnde histórias criam vida. Descubra agora