26

15 3 3
                                    

Znaleźliśmy się na wyjątkowo małej polance otoczonej mnóstwem jednakowych, wielkich brzóz. Słońce idealnie oświetlało niezalesiony skrawek ziemi, co dawało kontrast z zacienionym lasem. Idealnie na środku polanki, rozłożone były wielkie, puszyste poduchy w odcieniach czerwieni i bieli, a nad nimi gigantyczny baldachim z ciężkiego, kremowego materiału dający przyjemny cień oraz trochę prywatności. Obok znajdował się okrągły stolik w białym kolorze, na którym ustawiona była butelka szampana oraz tort z cyferkami jeden i osiem.
 
Do ,,łoża" prowadziła równa ścieżka stworzona z jasnoróżowych, białych i czerwonych płatków róż. Po obu stronach różanego dywanu ustawione były solarne lampki rozmieszczone w krótkich odstępach. Wszystko wyglądało tak pięknie, że miałam ochotę się rozpłakać.

Warto było czekać na tak wspaniałą niespodziankę urodzinową. Tak na prawdę urodziny miałam za dwa dni, ale tego dnia będę miała wystarczająco dużo wrażeń więc mój ukochany postanowił trochę to wszystko przyspieszyć. Czułam samotną łzę w kąciku oka, która pojawiła przez wzruszenie. W końcu ktoś postanowił zrobić mi piękne urodziny i tak bardzo się postarał. Przed oczami pojawiła mi się zmęczona i brudna ostać Daniela kiedy wracał późnym wieczorem do domku. Nie mogłam uwierzyć, że włożył w przygotowania tyle wysiłku i to dla kogo? Dla mnie! 

- Jak ci się podoba niespodzianka? - Zapytał chłopak szeroko się uśmiechając.

- Jest cudownie! - Krzyknęłam i rzuciłam się na szyję chłopaka. - Nie musiałeś się dla mnie tak trudzić. o co to wszystko? Przecież byłabym szczęśliwa nawet jeśli nie miałabym żadnych urodzin. Wystarczy, że przy mnie jesteś. 

- Cieszę się skarbie, ale zrobiłem to żeby pokazać ci, że na prawdę cię kocham i jestem w stanie znieść wiele poświęceń żeby być z tobą. - Odparł i objął mnie w tali przysuwając bliżej siebie.

- Oj, ty mój romantyku. - Zaśmiałam się i cmoknęłam go w usta.

Gdy już się od siebie odsunęliśmy zdjęłam buty i dotknęłam gołą stopą miękkiej ścieżki. Stanęłam na niej dwoma stopami i ruszyłam przed siebie aż dotarłam do poduszek, na których usiadłam po turecku. Chłopak poszedł za moim przykładem i usiadł obok. Znaleźliśmy w cieniu, pod wspaniałym baldachimem i rozkoszowaliśmy się ciszą i śpiewem ptaków dookoła. Było wspaniale, a potem zrobiło się jeszcze lepiej. Daniel wstał i przyniósł tort z zapalonymi świeczkami oraz dwie łyżeczki. Przystawił mi go to twarzy i kazał zdmuchnąć świeczki więc pomyślałam w myślach życzenie aby już zawsze było tak pięknie jak w tej chwili i jednym silnym dmuchnięciem zgasiłam świeczki, które później wylądowały w siatce służącej jako śmietnik. Tort stanął pomiędzy nami i zaczęliśmy jeść nie używając talerzy, jedynie łyżeczki. Po skończonym deserze byłam tak najedzona, że nie miałam ochoty na truskawki w czekoladzie, chociaż tak bardzo je lubiłam.

Rozmawialiśmy leżąc przytuleni  na miękkich poduszkach. Wszystko wyglądało perfekcyjnie i tak miało zostać. Nawet jeśli przegram walkę i mój żywot dobiegnie końca będę miała świadomość, że ostatnie jego chwile były jak najlepiej przeżyte. 

- Za moją wspaniałą dziewczynę! - Powiedział mój ukochany podnosząc wysoko kieliszek z szampanem. 

Roześmiałam się i stuknęliśmy się kieliszkami, a potem wypiliśmy ich zawartość. Kolejny toast wzniosłam za dalsze życie razem w szczęściu i zdrowiu. Po wypiciu całej butelki szampana poczułam na twarzy ciepło, jak zawsze po spożyciu nawet małej ilości alkoholu. 

Na dworze zaczęło się ściemniać i lampki solarne dodawały uroku leśnej polance. Wszystko wyglądało tak romantycznie i pięknie, że miałam ochotę zostać tam na zawsze, z ukochanym.

- Mam dla ciebie jeszcze jedną niespodziankę. - Rzekł tajemniczo i podniósł się z miejsca, a ja poszłam w jego ślady.

Oszołomiona patrzyłam jak chłopak klęka przede mną i wyciąga z kieszeni małe, czerwone pudełeczko. Moje serce biło jak oszalałe gdy wypowiadał słowa ,,Czy uczynisz mi ten zaszczyt i zostaniesz moją żoną, Izabelo?". Bez namysłu wypowiedziałam jedno, proste słowo ,,Tak." i padłam na kolana na przeciw chłopaka. Całowałam go chyba namiętniej niż kiedykolwiek, aż zabrakło mi tchu. Otworzyłam pudełeczko i moim oczom ukazał się przepiękny, srebrny pierścionek z niebieskim kryształem w kształcie serca. Był taki piękny i idealnie pasował do koloru moich oczu, że zapiszczałam z wrażenia i założyłam go na palec. 

- Widzę, że ci się podoba. - Powiedział pochylając się nade mną. 

W odpowiedzi pociągnęłam go w dół tak, że się na mnie położył i zaczęłam całować jednocześnie rozpinając guziki jego białej koszuli. Chłopak podniósł się na dłoniach i całował mnie po szyi, a potem po dekolcie. Gdy koszula nie znajdowała się już na chłopaku złapałam go za szyję i całowałam po torsie. 

Akcja toczyła się w najlepsze, a na dworze panował już mrok...

^^^

Poczułam na czole miękkiego całusa i otworzyłam oczy. Mój narzeczony pochylał się nade mną i szeroko uśmiechnął gdy zobaczył, że  już nie śpię.

- Witaj ma narzeczono. - Zaśmiał się.

- Trochę dziwnie to brzmi nie sądzisz? - Zapytałam siadając.

- Według mnie brzmi pięknie. Po wszystkim musisz przedstawić mnie rodzicom. - Oznajmił.

- Hmm... Jeśli chcesz, ale wątpię czy moja mama będzie zadowolona gdy mnie zobaczy. Może najpierw powiemy tacie, chociaż gdy powiedziałam mu o naszym wspólnym wyjeździe nie zareagował optymistycznie. 

- Będzie dobrze.- Podsumował chociaż nie byłam tego pewna.

Ubrałam wczorajszą bieliznę i sukienkę, bo nie chciałam paradować po lesie nago. Daniel nie miał nic przeciwko temu żebym pobiegała trochę bez ubrania, ale przewróciłam na to oczami i mimo wszystko założyłam odzienie. Potem zjedliśmy truskawki w czekoladzie i poszliśmy do domku.

Chciałam zaproponować pomoc przy sprzątaniu niespodzianki, ale kategorycznie mi odmówił i kazał siedzieć w domu i odpoczywać. Nie miałam ochoty na odpoczynek, ale stwierdziłam, że nie uda mi się go przekonać więc przebrałam się w czarne rurki i biały t - shirt, a potem położyłam się na kanapie i pogrążyłam w lekturze. 

Kilka godzin później mój narzeczony wrócił i usiadł obok mnie przerywając mi czytanie. Odłożyłam książkę na stolik, a potem usiadłam. 

- Już wszystko posprzątane? - Zapytałam, a chłopak potwierdził kiwnięciem głową.

- Dziękuję ci. Nie tylko za te urodziny, ale za wszystko. Jesteś wspaniały. - Powiedziałam wtulając się w niego.

- Bez przesady. Nie musisz mi się podlizywać. - Roześmiał się, a ja mu zawtórowałam. 

Resztę dnia spędziliśmy na oglądaniu filmów i rozmawianiu o moich obawach dotyczących urodzin, które niestety powróciły. Wszystko miało stać się już następnego dnia, a ja bałam się coraz bardziej. Daniel przekonywał mnie, że dam radę i wszystko będzie dobrze, ale nie do końca udało mu się mnie uspokoić. Miałam jednak nadzieję, że ma rację. 

Jezioro zapomnieniaOnde histórias criam vida. Descubra agora