-Wstawaj w końcu! - Usłyszałam nad uchem głos chłopaka.
Mruknęłam coś niezrozumiałego i przewróciłam się na drugi bok z nadzieją, że zasnę i nie będę już więcej budzona. Niestety głos nie ustawał, a do tego poczułam lekkie szarpanie za ramię na co musiałam już zareagować.
- No dobra. - Mruknęłam i usiadłam na łóżku, przecierając zaspane oczy.
Daniel stał nade mną już ubrany i gotowy do podróży w nieznane.
- Za pół godziny musimy wyjechać żeby nie spóźnić się na zebranie. - Powiedział przygnębiony. - Może to nasze ostatnie wspólne chwile spędzone razem, a potem nas rozdzielą.
Nie spodziewałam się po nim takiego mrocznego tonu i tak pesymistycznych słów, bo to ja zawsze byłam tą źle myślącą, a on optymistą, który zawsze znajdzie dobre aspekty i pocieszy w każdej trudnej chwili. Teraz to ja miałam więcej nadziei na pozytywny koniec zebrania i wspólny powrót do domku, a potem szczęśliwe życie razem... Coś tu było nie tak jak jak powinno. Ale właściwie czy kiedykolwiek było normalnie? Odkąd okazało się, że jestem w gronie wybrańców całą normalność diabli wzięli chociaż już wcześniej nie było idealnie, ani nawet w miarę dobrze. Cóż przynajmniej było lepiej niż w chwili obecnej.
Wybrałam typowy dla mnie strój składający się z białego t-shirtu i czarnych rurek, a potem poszłam wziąć szybki prysznic. Gdy wyszłam z łazienki Daniel czekał zniecierpliwiony ze śniadaniem zapakowanym w papierową torebkę.
- Zjesz po drodze, teraz musimy jechać. - Powiedział oficjalnie i nawet na mnie nie spojrzał.
Zawsze był dla mnie tak czuły, a teraz nawet nie zwracał na mnie większej uwagi. Poprzedniego dnia zachowywał się jakbym była jego księżniczką i prawie nosił mnie na rękach, a dziś? Nie wiedziałam dlaczego tak się zmienił. Może to przez zdenerwowanie i strach przed karą, którą dla nas przygotowali albo przed tym, że mogą nas rozdzielić już na zawsze.
W pośpiechu ubrałam miętowe trampki i nawet nie zdążyłam zawiązać sznurówek, bo Daniel już otwierał drzwi mieszkania i wyszedł na korytarz. Było ciepło, ale nie miałam pojęcia jak długo potrwa nasz pobyt poza domem więc na wszelki wypadek złapałam w biegu za dżinsową kurtkę wisząca na wieszaku, przy drzwiach.
W połowie drogi na dół przypomniałam sobie, że zapomniałam o torebce, ale widząc kamienną twarz chłopaka stwierdziłam, że lepiej siedzieć cicho i nie zawracać. W samochodzie było gorąco, ale nawet nie próbowałam się skarżyć, tylko zapięłam pas i sięgnęłam po śniadanie zapakowane w papierową torbę. Kanapki z serem i sałatą zapełniły mój pusty żołądek i byłam w miarę szczęśliwa, ale po chwili szczęście zniknęło, bo przypomniało mi się po co tam jedziemy. Czekała nas kara za nieposłuszeństwo i ucieczkę, których dopuściliśmy się w nadziei na uniknięcie mojej śmierci. Czy to źle, że chciałam żyć?! Nie pojmowałam tego wszystkiego, ale z innej strony wiedziałam, że moja śmierć miała być krokiem ku ochronie porządku świata. No cóż, coś za coś...
Nagle przed oczami pojawiła mi się dziwna scena. Poczułam jakbym nie siedziała w jadącym samochodzie, ale w jakimś ciemnym i zatęchłym miejscu, chyba w piwnicy. Nie widziałam za wiele tylko rozmazane kontur ścian, a także postać leżącą w pozycji embrionalnej, w kącie pomieszczenia, na szarej, betonowej posadzce. W pierwszej chwili nie rozpoznałam kim była ta osoba, ale gdy poruszyła się i moim oczom ukazała się jej twarz udało mi się rozpoznać, że to moja babcia! Tylko co ona robiła w mrokach piwnicy? Chciałam zawołać, ale nie mogłam, bo mój głos jakby utknął w próżni i żadne słowo nie było słyszalne. Mogłam tylko patrzeć, nic więcej.
Babcia usiadła i złapała się za głowę. Dopiero teraz mogłam zobaczyć , że z jej nosa cieknie krew, podobnie jak z rozciętego łuku brwiowego. Czerwona ciecz spływała po twarzy i wsiąkała w biały materiał sukienki tworząc czerwone plamy. Scena wyglądała strasznie i dodatkowo nie wiedziałam co się dzieje. Gdzie byłam i o co chodziło?
Coś szarpnęło mnie od tyłu, a gdy mrugnęłam byłam znowu w samochodzie, a nic dookoła mnie na wskazywało na to co właśnie się zdarzyło. Wszystko było tak jak przed moim widzeniem. Może to było przewidywanie przyszłości? Jeszcze nigdy nie ujawnił się u mnie ten dar, może właśnie w tym momencie przeżyłam pierwszy raz z przewidywaniem przyszłości...
Spojrzałam w lewo na Daniela, który pochłonięty był jazdą i rozmyślaniem nad naszą przyszłością. Nie chciałam go martwić, ale wolałam upewnić się czy to co przeżyłam chwilę wcześniej to kolejna moc czy jakieś zwidy, lub inne niezidentyfikowane opcje.
- Chyba miałam właśnie wizję przyszłości. - Oznajmiłam, a chłopak wytrzeszczył oczy i spojrzał na mnie.
- Już? U mnie pojawiły się dopiero po roku! Dlaczego tobie wszystko łatwiej przychodzi?
Czy wyczułam w jego głosie nutkę wyrzutów skierowanych do mojej osoby? Przecież to nie moja wina, że lepiej od niego panuję nad mocami i łatwiej mi się nimi włada! Dlaczego w ostatnim czasie wszyscy mają pretensje o coś nad czym nie mogę zapanować? Powoli miałam tego dość i wydawało mi się, że wystarczy mi zmartwień, a tu proszę kolejne związane z przepowiednią. Babcia pobita i zamknięta w piwnicy. Tylko dlaczego i w jakiej piwnicy?! Martwiłam się o nią i nie chciałam dla niej takich przygód więc postanowiłam zadzwonić i ją uprzedzić.
- Cześć. Jesteś w niebezpieczeństwie. Miałam wizję, w której byłaś zamknięta w ciemnej piwnicy i do tego pobita. Schowaj się gdzieś, szybko! - Mówiłam zdenerwowana na co Daniel patrzył ze zdziwieniem.
- Co? Już potrafisz przewidywać przyszło...
- Cicho i chowaj się gdzieś! - Przerwałam jej w pół zdania, a potem się rozłączyłam.
Miałam nadzieję, że zdążyłam zapobiec tragedii, ale pewności nie mogłam mieć. Nie miałam nawet pojęcie w jakim czasie może się to zdarzyć, ale czułam, że już niebawem. Resztę drogi siedziałam jak na szpilkach, a serce biło szybciej niż zwykle.
Daniel o nic nie pytał co trochę mnie dziwiło, miałam nawet nieodparte wrażenie, że się na mnie obraził... Tylko o co do cholery?! Jego humorki zaczynały mnie denerwować i to bardzo.
- Jesteśmy. - Powiedział zatrzymując samochód przed wielkim domem na skraju lasu. Dookoła nie było żadnego innego domu.
Wysiadłam i nawet nie podziwiałam okolicy, bo wbiegłam przez otwartą furtkę i pobiegłam po kilku schodkach prowadzących do drzwi wejściowych. Zadzwoniłam dzwonkiem i ze zniecierpliwieniem tupałam nogą w drewnianą podłogę. Po kilku minutach w drzwiach stanęła moja babcia. Cała i zdrowa.
VOCÊ ESTÁ LENDO
Jezioro zapomnienia
FantasyIza wydaje się zwykłą nastolatką z problemami. Jednak pewnego dnia odkrywa, że posiada dar. Wyjątkowy dar, który występuje w jej rodzinie od pokoleń. Czy skorzysta z danej szansy, będzie wlaczyć? Wszytko wyjaśni się w jej osiemnaste urodziny. Jednak...