Daniel pędził po autostradzie, a ja bardziej bałam się, że będziemy mieli wypadek niż, że armia ludzi z nadprzyrodzonymi mocami, z moją babcia na czele, czycha na moje życie. Chcieli mnie zabić dla dobra świata więc to chyba był szczytny cel... Jednak ja przecież niczego złego nie zrobiłam! Według nich byłam za słaba, ale ja tak nie sądziłam. Gdybym była na prawdę słaba już dawno bym nie żyła. Może popełniłabym samobójstwo. Jednak nadal żyłam więc byłam silna i walczyłam z przeciwnościami losu, smutkiem i odrzuceniem.
Za oknem wszystko zlewało się w jedną wielką plamę. Jechaliśmy za szybko żebym mogła podziwiać krajobraz okolicy. Właściwie i tak nie miałam na to ochoty, w obecnej sytuacji.
Siedziałam wciśnięty w fotel pasażera, trzymając w ręku pas, którym byłam przypięta. Nic nie mówiłam, nie płakałam tylko siedziałam i patrzyłam przed siebie na autostradę i inne auta, które mijaliśmy. Nie obchodziło mnie gdzie jedziemy ani co będzie dalej. Miałam dość wszystkiego. Chyba depresja zagościła w mojej głowie.
- Jedziemy do takiego jednego domku w lesie, daleko stąd. Będziemy tam mieszkać dopóki nie udowodnisz, że jesteś silna i wybierzesz życie. - Powiedział Daniel. - Bo tak będzie prawda?
Kiwnęłam głową na znak potwierdzenia chociaż nie byłam pewna czy plan wypali.
- Nawet tak nie myśl! - Wykrzyknął chłopak. - Zapomniałaś o blokadzie myśli i wszytko słyszałem. Nie po to cię ratuję żeby później okazało się, że oni mieli rację. Zrozumiano? - Mówił poważnie i musiałam się z nim zgodzić.
Zablokowałam myśli i zamknęłam oczy. Zmęczyło mnie to wszystko.
Obudziłam się gdy na dworze było już całkiem ciemno. Latarnie wzdłuż ulicy oraz reflektory samochodów raziły moje oczy. Daniel jechał szybko, ale wolniej niż wcześniej.
Wyjęłam telefon żeby sprawdzić godzinę, ale zamiast tego zobaczyłam wiadomość od babci.
Babcia: Twoja mama mówi, że cię u niej nie ma. Gdzie się podziewasz?
Powiedziałam o smsie Danielowi, a on stwierdził, że nie warto dopisywać, bo wiadomość przyszła kilka godzin wcześniej i już mnie pewnie szukają. Miałam nadzieję, że wystarczająco dobrze się ukryjemy.
- Jak długo już jedziemy? - zapytałam zesztywniała.
- Osiem godzin. Już niedługo. Jakieś dwie godziny i będziemy na miejscu. - Odparł. Widać było na jego twarzy zmęczenie.- Dziękuję, że się mną zaopiekowałeś. Jedyny chcesz mi pomóc. Jak ja ci się odwdzięczę? - Powiedziałam po kilku minutach ciszy.
- Podziękujesz mi jak będzie po wszystkim. Teraz jeszcze nie ma za co. - Powiedział smutno.
Było za co dziękować. Uciekł ze mną, a to mogło być dla niego niebezpieczne. Mnie chcieli zabić, a co zrobią jemu jeśli jednak nas znajdą? Pomagał mi i zdradził resztę grupy. Czy za to groziła jakaś kara?
Gdy już myślałam, że zesztywnieję do końca, samochód zatrzymał się, a ja nie mogłam uwierzyć, że przeżyłam tyle godzin jazdy. Wysiadłam i zobaczyłam mnóstwo ciemnych zarysów drzew i niewielki domek. Nie widziałam szczegółów, bo był środek nocy, a w okolicy nie było żadnego źródła światła.
Daniel otworzył bagażnik i wyjęłliśmy wszytko co się w nim znajdowało. Zatargałam swoją torbę po kilku skrzypiących schodach i stanęłam na ganku. Daniel szybko odkluczył drzwi, a te skrzypnęły i uchyliły się. Po omacku szukaliśmy włącznika światła. Znalazłam i nacisnęłam. Wnętrze pojaśniało i moim oczom ukazał się mały salonik z kanapą i telewizorem po prawej, a po lewej mała kuchnia. W tyle widziałam dwoje drzwi. Wnętrze nie robiło wielkiego wrażenia, ale lepsza taka kryjówka niż jakaś zatęchła piwnica w opuszczonym domu. Nie było tak źle.
Ciągnęłam torbę po drewnianej podłodze w stronę zamkniętych drzwi. Otworzyłam pierwsze i zapaliłam światło. Znalazłam małą sypialnię z dużym łóżkiem na środku i szafą na lewej ścianie. Na podłodze leżał wytarty dywan. Otworzyłam szafę i zaczęłam rozpakowywać rzeczy.
W tym czasie Daniel robił coś w salonie lub kuchni. Moje ubrania i bielizna zajęły kilka półek więc dla chłopaka było jeszcze dużo miejsca. Kosmetyki zaniosłam do maleńkiej łazienki na przeciwko i rozłożyłam w szafce nad zalewem.
Przejrzałam się w lustrze na drzwiczkach szafki i stwierdziłam, że potrzebuję snu. Wyglądałam koszmarnie.
- Chcesz coś zjeść? - Zawołał chłopak.
Odparłam, że nie i weszłam pod prysznic. Woda była ledwo letnia, ale nie przeszkadzało mi to. Chciałam szybko się umyć, ubrać i wskoczyć do łóżka.
Wytarłam się szarym ręcznikiem, który wisiał na haczyku obok prysznica i ubrałam białą bieliznę oraz tą samą koszulę nocną co zeszłej nocy spędzonej z Danielem. Na policzkach poczułam ciepło, które pojawiło się na wspomnienie ciekawych chwil. Teraz jednak nie miałam siły ani ochoty na takie rzeczy. Może kiedy indziej.
Gdy wyszłam z łazienki Daniel rozpakowyał swoje rzeczy i upychał je do szafy. Widać było, że jest zmęczony jak nigdy i mógłby nawet spać na stojąco.
- Rano możesz dokończyć. - Powiedziałam stając w drzwiach.
Odwrócił głowę w moją stronę i uśmiechnął się.
- Masz rację. Idę się przebrać i za chwilę będę. - Odparł i poszedł do łazienki z piżamą w ręku.
Usiadłam na łóżku i czekałam chwilę aż chłopak wyszedł. Potem usiadł po drugiej stronie i wysunął nogi pod kołdrę. Poszłam za jego przykładem i już leżeliśmy przytuleni pod ciepłą kołdrę.
- O nie. Zapomniałam zgasić światło. - Wymamrotał.
Wstałam i szybko nacisnęłam włącznik. Pokój ogarnął mrok i nic nie widziałam. Szłam do łóżka ostrożnie żaby o nic się nie uderzyć. Wymacałam materac i wyskoczyłam pod kołdrę, w ciepłe ramiona mojego chłopaka. Objął mnie i przyciągnął do siebie. Potem pocałować delikatnie w usta i zasnął. Ja chwilę później.
Śniło mi się, że jestem sama w lesie i słyszę odgłosy pogoni dookoła. To mnie gonili. Uciekłam ile sił w nogach, ale byli za blisko. Ze wszystkich stron osaczali mnie ludzie z grabiami w ręce i pochodniami. Bardzo się bałam i czułam, że to moje ostatnie chwile życia. Zbliżali się, a ja już nie uciekłam. Nie miałam dokąd biec, bo oni byli wszędzie. Z każdej strony napierała na mnie banda ludzi, których nigdy nie widziałam. Gdy byli już dwa metry ode mnie z oczu popłynęły mi łzy. Ktoś zaczął coś wołać i przeciskać się bliżej środka, w którym stałam. To była moja babcia. Na jej twarzy malował się gniew i nienawiść, w ręce trzymała siekierę poplamioną krwią. To nie była moja kochana babcia. To był potwór. Rozczochrane włosy wpadały jej do oczu, twarz wykrzywiona w grymasie nienawiści.
- Już nie uciekniesz suko. - Wysyczała i stanęła pół metra przede mną.
Już miała zamachnąć się na mnie siekierą i skończyć mój żywot gdy obudziłam się z krzykiem.
- Co się stało kochanie? - Zapytał przestraszony Daniel.
- Zły sen. - Powiedziałam i popłakałam się.
- Już dobrze. - Pocieszał mnie tuląc do piersi. - Już dobrze...
Po chwili łzy przestały płynąć i z powrotem pochłonęła mnie ciemność.
VOCÊ ESTÁ LENDO
Jezioro zapomnienia
FantasyIza wydaje się zwykłą nastolatką z problemami. Jednak pewnego dnia odkrywa, że posiada dar. Wyjątkowy dar, który występuje w jej rodzinie od pokoleń. Czy skorzysta z danej szansy, będzie wlaczyć? Wszytko wyjaśni się w jej osiemnaste urodziny. Jednak...