7

14 2 0
                                    

Wydawało mi się, że to wszystko jest snem, z którego za chwilę się obudzę i będę prowadziła dalej moje nędzne życie. Zawsze chciałam coś zmienić, ale nie chodziło mi o nadprzyrodzone moce i wybory mogące zmienić losy świata. Nie miałam pojęcia jak to się stało i wolałabym pozbyć się swojego daru, ale przed przeznaczeniem nie da się uciec. Do tego decyzja czy żyć dalej, ale z mocami czy nigdy się nie urodzić... Przecież jeśli to było tak ważne i mogło zachwiać rzeczywistość to było oczywiste, że wybiorę życie. Jednak według babci czekał mnie najcięższy wybór w życiu. Nawet nie potrafiłam sobie wyobrazić jak będzie wyglądał ten dzień. Bałam się urodzin, a do ich czasu zostało mało czasu. Babcia twierdziła, że musimy zacząć naukę. 

- Iza, wstawaj. - Usłyszałam przez sen.

Odburknęłam coś i przekręciłam się na drugi bok. Nie chciało mi się wstawać, byłam niewyspana i zmęczona po wczorajszej rozmowie. Nadal nie poukładałam sobie wszystkiego w głowie.

- Musisz wstać, bo przed szkołą chcę dać ci zadanie. Takie małe ćwiczenie, które ma cię przygotować na moce, które niedługo otrzymasz. 

Otworzyłam oczy i spojrzałam na zegar. Nie było nawet piątej! Chciałam z powrotem zasnąć, ale zawzięcie na twarzy babci zmusiło mnie do wstania. Nie miałam wyboru. 

Wzięłam szybki prysznic, który miał mnie rozbudzić, ubrałam się i zrobiłam lekki makijaż. Byłam gotowa na pójście do szkoły, ale nie byłam pewna czy uda mi się dobrze wykonać zadanie. Ciekawiło mnie co przygotowała dla mnie babcia.

- Na początek musisz nauczyć się panowania nad emocjami. To najważniejsza sprawa, bo przez nasze moce dowiadujemy się wielu rzeczy, które mogą zaskoczyć, zezłościć itp. Dzisiaj będziesz miała okazję do opanowywania emocji. Mama będzie chciała cię bardzo zdenerwować, ale ty nie możesz pokazać po sobie złości i nie możesz wybuchnąć. To jest twoje pierwsze zadanie. Panowanie nad sobą to podstawa.  

Czyli widziała przyszłość, ale przecież jeśli tak było, wiedziała też czy uda mi się opanować czy nie...

- Nie znam całej przyszłości tylko określone fragmenty. Ja nie wiem wszystkiego.- Sprostowała czytając mi w myślach.

Denerwowało mnie, że nie mam nawet prywatnych myśli. Nie mogłam spokojnie pomyśleć, bo babcia od razu się wtrącała. Czy ja też będę taka denerwująca?

-Muszę być denerwująca, bo chcę nauczyć cię jak to jest. Musisz być przygotowana. Zazwyczaj myśli innych pozostawiam dla siebie, ale ty musisz wiedzieć, że potrafię czytać w myślach. - Wyjaśniła, ale to i tak mnie nie uspokoiło.

Babcia jeszcze raz wyjaśniła mi na czym polega moje zadanie i zakazała mi mówić o naszej tajemnicy. I tak bym nikomu nie powiedziała, ale najwyraźniej chciała to podkreślić. Po wszystkim przygotowałam się na ostatni dzień szkoły i wyszłam z domu. Czekał mnie długo spacer.

W połowie drogi wyjęłam z kieszeni telefon żeby sprawdzić godzinę, ale czekała mnie niemiła niespodzianka. Dostałam smsa oczywiście od matki.

Mama: Gdzie się podziewasz i dlaczego nie odbierasz jak do ciebie dzwonię?  

Jak widać pierwszy etap zadania miałam już za sobą, ale czułam, że to nie koniec.  Starałam się być obojętna i nie przejmować się. Chciałam dobrze wypełnić zadanie chociaż nie byłam do końca przekonana czy to pomoże w czymkolwiek.

Byłam już praktycznie pod szkołą gdy zauważyłam znajomą postać stojącą obok wejścia do szkoły. To była moja mama... No pięknie.  Im bliżej byłam tym trudniej było mi opanować wzbierający gniew. Co ona robiła pod szkołą? I skąd wiedziała, o której godzinie tam będę? Przecież nigdy nie interesowała się moim planem lekcji. 

Zauważyła mnie i zaczęła iść w moją stronę. Miałam ochotę uciekać żeby uniknąć konfrontacji, ale to było niemożliwe. Musiałam dać z siebie wszystko i spokojnie przetrwać. Pierwsza kłótnia bez łez i krzyku. Tylko czy to możliwe? Stwierdziłam, że watro spróbować. Najwyżej się nie uda.

Matka znalazła się dwa metry ode mnie i zaczęła mówić podniesionym głosem to co zawsze. Starałam się nie słuchać i skupić na czymś przyjemnym jednak nucenie w myślach piosenek nie pomagało, a pod powiekami poczułam łzy. Bolało mnie to jak moja własna matka próbuje mnie upokorzyć i zdenerwować. Interesowała się mną tylko wtedy gdy nie robiłam tego co chciała. Nie miałam zamiaru do niej wracać. U babci było mi dobrze chociaż robiło się coraz dziwniej.

- Przestań. - Przerwałam jej. - Nie wrócę i tyle. U babci jest mi dobrze, u ciebie nie. 

Po tych słowach zobaczyłam nienawiść w oczach mamy. Prawie się popłakałam widząc tą reakcję. Nie zależało jej na mnie ani trochę. Nie chciała mnie już od dawna.

- A idź sobie smarkulo! - Krzyknęła. - Już nie mam córki. - Powiedziała i poszła.

Po tych słowach nie wytrzymałam i poczułam wielkie łzy spływające po policzkach, brodzie i szyi. Nie do końca wypełniłam zadanie, ale przynajmniej nie dałam mamie tej satysfakcji i nie widziała moich łez. Właściwie można powiedzieć, że w połowie udało mi się opanować, bo nie podniosłam głosu chociaż miałam na to ochotę.

Słysząc dzwonek na lekcje szybko pobiegłam do sali ocierając po drodze zapłakaną twarz.

^^^

Po nudnych lekcjach, na których oglądaliśmy filmy i rozwiązywaliśmy rebusy, wróciłam do babci i podzieliłam się z nią przeżyciami. Zrozumiała, że było mi trudno i była dumna z mojego zachowania. Nie wydawało mi się żeby płacz był powodem do dumy, ale zdawałam sobie sprawę, że babcia mnie kocha i byłaby dumna nawet jeśli nie wykonałabym zadania, które mi powierzyła.

- Dużo pracy przed nami. - Powiedziała.

Przytaknęłam i miałam ochotę poddać się i iść na żywioł. Po co uczyć się teraz jeśli mogłam zacząć naukę gdy już będę miała moce? 

- Żebyś nie oszalała. - Podsumowała babcia.

Nie miałam już nic do powiedzenia, ani do pomyślenia więc wstałam i poszłam do ogrodu powygrzewać się na słońcu. Nie było mi jednak dane długo odpoczywać, bo po kilkunastu minutach zobaczyłam babcię niosącą koszyk z różnymi pierdołkami. Czekało mnie kolejne zadania. Westchnęłam i wstałam.

Poszłam za babcią do altanki i zobaczyłam jak ustawia wszystko w różnych miejscach na stole. 

- Teraz zobaczysz co będziesz niedługo potrafiła.- Powiedziała.

Usiadłyśmy obok siebie, babcia zamknęła oczy próbując się skupić, po chwili je otworzyła i zobaczyłam jak mała figurka w kształcie kota unosi się w powietrzu. Zawisła pół metra nad stołem. Potem długopis zaczął się unosić i zawisł pod sufitem. Nagle wszystkie przedmioty ze stołu podniosły się i wirowały i powietrzu. Na koniec koszyk także się uniósł, a wszystko co wcześniej się w nim znajdowało, spokojnie opadło do jego wnętrza. Koszyk spoczął na środku stołu. 

- Trzeba być skupionym, a potem mocno skupić się na rzeczy, którą chce się poruszyć. Gdy się to opanuje jest dziecinnie łatwo. To było nic w porównaniu z tym co jeszcze zobaczysz. - Powiedziała babcia i uśmiechnęła się do mnie.

Zaczynałam powoli przyzwyczajać się do nadprzyrodzonych rzeczy. Widziałam już czytanie w myślach, telekinezę i przewidywanie przyszłości. Wiedziałam jednak, że czeka mnie o wiele więcej...

Jezioro zapomnieniaOnde histórias criam vida. Descubra agora