27

8 1 0
                                    

Położyłam się do łóżka przed północą, ale nie mogłam zasnąć. Wierciłam się na materacu i nie wiedziałam co ze sobą począć. Byłam rozbita i przerażona tym co nastąpi chociaż wiedziałam, że dam sobie radę, bo przeżyłam już kilka spotkań z jeziorem i podstępnym głosem. Teraz miało być inaczej, tak mówił Daniel. Gorzej i o wiele trudniej, a miałam wrażenie, że już gorzej być nie może. Powoli zaczynałam odczuwać ból rozchodzący się od stóp na całe ciało, ale kolejny raz poruszyłam się niespokojnie i odczucie ustąpiło. Potem próbowałam zasnąć, ale nie mogłam, bo myśli zajmował mi strach i niepewność czy aby na pewno poradzę sobie i będę dalej żyła, ale już w innym świecie, świecie mocy i wtajemniczenia. 

- Śpisz? - Szepnęłam prosto do ucha odwróconego do mnie tyłem chłopaka.

W odpowiedzi zamruczał coś niezrozumiałego i przewrócił się na drugi bok tak aby objąć mnie i przyciągnąć do siebie. Próbował mnie tak uciszyć, jednak nie udało się i tak długo naciskałam aż otworzył oczy i trochę się rozbudził. Chciałam pogadać i mieć świadomość, że mój ukochany jest blisko i czuwa nad naszym bezpieczeństwem. 

- Dobra wygrałaś. - Powiedział po kilku minutach.

- Boję się.- Wyszeptałam i poczułam samotną łzę spływającą po policzku. - A jeśli mi się nie uda i wszystko pójdzie na marne? - Zapytałam. - Gdy okaże się, że moja babcia miała rację i powinnam umrzeć szybciej? 

- Nawet tak nie myśl! - Rozkazał chłopak podniesionym głosem. - Wszystko będzie dobrze, ale musisz być o tym przekonana i dać z siebie wszystko. Wierzę w ciebie kochanie. Dasz sobie radę. Skoro ja dałem to ty też. Było ciężko, prawda, ale wciąż miałem przed oczami miłe chwile, które mogą mnie jeszcze spotkać, plany na przyszłość i takie tam. 

Tylko czy ja miałam plany na przyszłość i co miłego mogło mnie jeszcze spotkać? Może i miałam Daniela, ale w każdej chwili mógł mnie rzucić i zostawić na pastwę losu. Nie znaliśmy się długo i może nasz związek był tylko kolejną przygodą? Jednak gdyby tak było zabiłby mnie wcześniej i nie pozwolił żeby świat został zagrożony. Musiał mnie kochać, a ja bardzo kochałam jego. Zrobił dla mnie więcej niż wszystkie osoby z rodziny razem wzięte. Nawet mi się oświadczył, a to musiało znaczyć coś więcej. Tyle trudu i wysiłku, problemów, stresu... i to z mojego powodu. Mogłam mu się odwdzięczyć jedynie wygrywając walkę o życie i spędzić z nim resztę dni. 

- Dobrze. Też tak spróbuję. - Obiecałam i trochę się uspokoiłam. 

Po chwili spędzonej w silnych objęciach wybranka odpłynęłam do krainy snu.

^^^

Otworzyłam oczy i poczułam na twarzy coś wilgotnego. Zorientowałam się, że leżę na trawie, na łące, na której byłam wcześniej z Danielem, na tej samej, na której urządził mi niespodziankę. Teraz jednak było inaczej. Mrok panujący dookoła nie pozwalał na zobaczenie szczegółów, ale widziałam, że dookoła mnie nic nie ma, tylko polanka, a dookoła niej czerń lasu.

Wstałam i otrzepałam prostą, białą sukienkę na ramiączkach z brudu. Spojrzałam w górę i zobaczyłam księżyc w pełni świecący idealnie nade mną. Był piękny, ale jednocześnie wzbudzał we mnie lęk i niepewność. Nie wiedziałam czemu tak jest, przecież zawsze lubiłam patrzeć w niebo i przyglądać się różnym fazom księżyca. Teraz było inaczej.

Jak ja się tam w ogóle znalazłam? Ostatnim co pamiętałam było ciepło bijące od Daniela i błogość, a potem mrok. No tak urodziny i najważniejsza próba decydująca o losach świata. Tylko gdzie jezioro i głos starający się mnie zniszczyć? 

Nic się nie działo. Stałam boso na wilgotnej trawie i rozglądałam się dookoła w nadziei, że to tylko zwykły sen i będę mogła mierzyć się z przeznaczeniem kiedy indziej. W głębi serca wiedziałam, że próba już się rozpoczęła i nie miałam wyboru ani odwrotu. Musiałam być twarda i wygrać.

Jezioro zapomnieniaOnde histórias criam vida. Descubra agora