36

4 0 0
                                    

W głowie miałam już plan chociaż nie byłam pewna czy uda się go zrealizować. Nie miałam innego wyboru, jak tylko spróbować.

-Wrócę po ciebie. - Obiecałam i wstałam z ziemi.

Daniel nie wyglądał dobrze i bałam się, że bez natychmiastowej pomocy nie pożyje za długo. Nie miałam nawet pewności czy jeśli natychmiast wezwę pomoc to coś pomoże. Może było już zapóźno... Nie! Nie mogłam tak myśleć. Wyłącz myślenie, zacznij działać.

Wyszłam z piwnicy i ruszyłam w stronę wyjścia. Pamiętałam drogę więc jak najciszej potrafiłam, udałam się w tamtym kierunku. Byłam niewidzialna, ale nie bezgłośna chociaż taka moc bardzo by mi się w tamtej chwili przydała. No cóż musiałam polegać na sobie i zachowywać się jak najciszej.

Doszłam prawie do salonu i ponownie usłyszałam przerażający krzyk babci. Tym razem dobiegał z bliska więc sądziłam, że torturują ją w salonie. Ostrożnie zajrzałam do pomieszczenia i faktycznie,    zobaczyłam straszną scenę jednocześnie poczułam straszny swąd spalenizny i dym papierosowy.

Babcia siedziała przywiązana do krzesła jakimś grubym, jasnym sznurem,na sobie miała tylko kremową bieliznę. Dookoła niej stała grupka składająca się z wiedźmy, mężczyzny, który zamknął mnie wpiwnicy oraz dwóch innych mężczyzn, których jeszcze nigdy nie widziałam. Stali dookoła babci i palili papierosy. Cały salon był strasznie zadymiony i prawie nie zauważyłam powodu krzyków babci. Przez szarą chmurę zobaczyłam jak jeden z mężczyzn przysunął się w stronę krzesła, uklęknął i... Przytknął palącego się papierosa do uda kobiety co wywołało krzyk i próby ucieczki. Babcia szarpała się i starała odsunąć od żaru, ale nie miała szans gdyż sznur nie pozwalał na ruch.

-Mogliśmy zatkać jej gębę. Wrzeszczy jak opętana. - Wysyczał inny mężczyzna.

Stałam i gapiłam się na okropną scenę nie mogąc odwrócić wzroku. Nie widziałam wszystkiego dokładnie, ale oczami wyobraźni zobaczyłam okrągłe rany po przypaleniach rozmieszczone na całym ciele mojej babci. Nie zasłużyła sobie na to, nawet po tym wszystkim co mi zrobiła. Przecież kaci byli jej przyjaciółmi!Dobrymi przyjaciółmi! Nie mogłam uwierzyć w to co działo się w tym domu. Musiałam coś zrobić. Wezwać policję, pogotowie i przerwać ten koszmar.

Wycofałam się do przedpokoju w poszukiwaniu telefonu. Po czole spływały mi strużki zimnego potu spowodowanego strachem. Serce biło tak głośno, że miałam wrażenie, iż prześladowcy za chwilę mnie usłyszą i złapią, a to byłby koniec.

Weszłam do kuchni i zobaczyłam komórkę leżącą na stole. Rozejrzałam się żeby sprawdzić czy przypadkiem nikogo nie ma w pobliżu, ale na szczęście nikogo nie zauważyłam. A może jednak ktoś tam był, ale tak jak ja użył mocy niewidzialności... No cóż raz kozi śmierć. Musiałam zaryzykować. Nic nie słyszałam, krzyki ucichływięc ostrożnie podeszłam do drewnianego stołu i sięgnęłam po telefon. Serce chciało wyskoczyć mi z piersi, ale walczyłam żeby nie zemdleć ze strachu. Podniosłam komórkę i wycofałam się do przedpokoju, a potem do wyjścia. Najbardziej bałam się, że drzwi zaskrzypią i wpadnę w sidła katów, którzy potraktują mnie jeszcze gorzej niż babcię oraz Daniela.

Spoconą dłoń położyłam na zimnej klamce i nacisnęłam. Na moje szczęście, drzwi ustąpiły bezgłośnie i mogłam wyjść. Równie cicho zamknęłam je za sobą i ile sił w nogach pobiegłam przed siebie aż dotarłam do małej wsi. Poczułam się trochę bezpieczniej więc schowałam się za stodołą i zadzwoniłam na policję i pogotowie. Poinformowałam ich o miejscu zdarzenia i tym co zrobili mojemu chłopakowi oraz babci. Ledwo uciekłam i nie wiedziałam czy przypadkiem ktoś mnie nie śledził i za chwilę nie dopadnie.

Najdziwniejsze w tym wszystkim było to, że nikt nie pilnował naszych cel i nie usłyszał mojego taranowania drzwi. Hmm z drugiej strony krzyki babci mogły zagłuszyć wszystko, więc istniała szansa na to, że wszystko się udało i uratowałam się . Daniela nie dałam rady uratować, babci także. Pewnie nadal przypalali ją papierosami pozostawiając na ciele nieusuwalne blizn. Ona przynajmniej miała większe szanse na przeżycie, bo nie straciła litrów krwi tak jak mój narzeczony. Tak bardzo go kochałam, a jednak zostawiłam go samego na pastwę tych obrzydliwych ludzi. Miałam nadzieję, że ich złapią i wsadzą do więzienia na wiele lat, a tam pożałują za każdą najmniejszą ranę zadaną Danielowi oraz babci.

Chwilę zastanowiłam się czy wrócić do widzialnej formy, jednak wolałam nie ryzykować i poczekać aż ich złapią. Musiałam być pewna, że akcja się udała więc wróciłam w okolice przeklętego domu i czekałam na przyjazd wozów.

Po dwóch minutach czekania z sercem na ramieniu usłyszałam upragniony dźwięk zbliżających się aut. Odzyskałam widzialną postać i podbiegłam do wozu policyjnego, który zaparkował dla niepoznaki za rogiem.

-Szybko musicie im pomóc. Mój chłopak leży zakrwawiony w piwnicy, a babcia jest torturowana w salonie. Proszę pomóżcie im. - Błagałam ze łzami w oczach. Jeszcze nigdy tak bardzo nie byłam  się o czyjeś życie.

Patrzyłam otumaniona jak grupa uzbrojonych policjantów zakrada się do domu i znika w jego wnętrzu. Nikt nie wychodził przez minutę lub dwie, a ja błagałam w myślach żeby Daniel nie umarł, żeby nie było za późno. Ta niepewność była najgorsza. Tak źle nie czułam się nawet tego dnia gdy dowiedziałam się, że moja najukochańsza babcia chce mnie zabić.

Po chwili ktoś podał mi jakąś tabletkę i plastikowy kubek z wodą do popicia. W pierwszej chwili chciałam wytrącić kubek z kościstej ręki lekarza jednak stwierdziłam, że środek na uspokojenie mi się przyda.

-Dziękuję. - Powiedziałam po zażyciu leku. - Tylko proszę, niech pan uratuje mojego narzeczonego. Tylko on mi został.




Jezioro zapomnieniaOnde histórias criam vida. Descubra agora