23

9 2 0
                                    

Chciałam iść za Danielem do lasu i zobaczyć co knuje za moimi plecami, ale gdy weszłam między drzewa chłopaka już nie widziałam. Musiał być szybszy i wejść głębiej. Zaniechałam poszukiwania, bo robiło się ciemno, a nie miałam ochoty na zgubienie się w obcym lesie. 

Zawsze lubiłam lasy, a ten był liściasty, więc wyjątkowy jak dla mnie. Zazwyczaj lasy, w których bywałam były iglaste lub mieszane tak jak w przypadku mojego lasu niedaleko domu. Tamten las był inny i znacznie mniejszy chociaż kochałam go bardzo. Siedziałam pod ulubionym drzewem i myślałam, że uchroni mnie ono przed problemami z mamą i szkołą. Pomagało mi, a już tak dawno przy nim nie byłam. Stęskniłam się za piękną i okazałą brzozą, była wyjątkowa i drugiej takiej w całym lesie nie było. Tutaj też rosły brzozy, ale inne. Mniejsze, o chudszym pniu, z rzadszymi liśćmi. Piękne, ale nie dosięgały do pięt mojej brzozie, przyjaciółce od serca, która jako jedyna mnie nie zawiodła. Słuchała uważnie każdego słowa i pocieszała szumem liści i ciszą. Szkoda tylko, że ludzi nie można zamienić w drzewa. Postanowiłam, że następnego dnia poszukam podobnego drzewa, pod którym mogłabym siedzieć i cieszyć się ciszą.

Zabrałam krzesło z powrotem do kuchni i poszłam do sypialni po komórkę, która nadal się ładowała. Nie dostałam żadnych wiadomości, nikt do mnie nie dzwonił więc ucieszyłam się, chociaż z drugiej strony chciałabym żeby mama trochę się mną zainteresowała i zapytała chociaż czy żyję. Niestety po incydencie przed szkołą już jej nie widziałam ani nie słyszałam. Zero kontaktu z rodzoną matką. Czekałam też na telefon od taty, bo chciałam mu powiedzieć, że wyjechałam i spotkanie urodzinowe trzeba przełożyć. Stwierdziłam, że nie będę czekać na telefon od niego i sama zadzwonię. Nie było jeszcze aż tak późno.

- Witaj córeczko. - Odezwał się głos po kilku sygnałach. - Co u ciebie słychać?

- No cześć. - Odparłam. - Wszystko w miarę dobrze chociaż teraz wyjechałam i nie będzie mnie na urodziny. Będziemy musieli spotkać się kiedy indziej. 

- Gdzie pojechałaś i z kim?- Zapytał po krótkiej przerwie. - Nie mówiłaś, że wyjeżdżasz.

- To taki spontaniczny wyjazd z chłopakiem. Nie mogę powiedzieć gdzie, ale jest fajnie. Nie musisz się martwić. - Uspokoiłam, bo czułam, że wiadomość o wyjeździe z chłopakiem może go trochę zaniepokoić. Ojcowska logika, mimo, że mój tata nie za często mnie widywał, wiedziałam, że się o mnie martwi jako o jedyną i pierwszą córkę.

- Z chłopakiem?! A co wy tam robicie sami? Jeszcze nie jestem wystarczająco stary na zostanie dziadkiem. - Słyszałam zaniepokojenie.

- Spokojnie dziadkiem jeszcze raczej nie zostaniesz. A właśnie, jak tam Jacuś? -  Zaciekawiło mnie samopoczucie mojego malutkiego, ślicznego braciszka. 

- Dobrze, nawet bardzo. Rośnie jak na drożdżach i myślę, że chciałby cię zobaczyć. Tęskni za tobą. Ja też tęsknie za moją jedyną, dorosłą już córką. Tak rzadko się widujemy.

Zaskoczyły mnie słowa słowa taty, bo zawsze był oficjalny i chłodny, a teraz tak jawnie mówił o swoich uczuciach, przyznawał się do nich! Zauważyłam, że od urodzenia Jacka diametralnie się zmienił, ale myślałam, że chwilowo, a jednak trwało to już dość długo. Miałam nadzieję, że już taki zostanie i nie zmieni się z powrotem w starego siebie. Lubiłam go w tej postaci. Czuły, kochający ojciec, który martwi się o córkę. 

- Chętnie was odwiedzę tylko muszę najpierw wrócić do miasta. Pewnie za jakiś tydzień będę, ale nie obiecuję. - Uśmiechnęłam się do telefonu.

- To jak wrócisz zadzwoń, a my urządzimy ci urodziny u nas. Co ty na to? - Zaproponował podekscytowany.

- Czyli załatwione! Ucałuj ode mnie brata i zadzwoń kiedyś. Do zobaczenia. - Skończyłam rozmowę i nacisnęłam czerwoną słuchawkę na wyświetlaczu komórki.

Byłam wzruszona i zdziwiona zachowaniem taty. Nigdy go takim nie widziałam nawet w dzieciństwie. Właściwie dobrze, że urodził się Jacuś, bo zmienił tatę o sto osiemdziesiąt stopni. Zaczynał być właściwym ojcem, a nie takim dalekim i nieznanym. Była szansa żeby odzyskać stracone lata i nadrobić zaległości. W sumie Dagmara nie była taka zła i postanowiłam, że jeśli kiedyś jeszcze ją spotkam postaram się z nią dogadać i może nawet zaprzyjaźnić. Oczywiście jeśli będzie chciała.

Było po dwudziestej pierwszej gdy poszłam do łazienki wziąć prysznic i przebrać w koszulę nocną. Nie chciałam iść jeszcze spać, bo zawsze wolałam siedzieć do późna, a nie chodzić spać z kurami. Po prysznicu poszłam do kuchni po popcorn i usiadłam na kanapie przed telewizorem. Włączyłam pierwszy lepszy film, który okazał się komedią romantyczną. Nie przepadałam za tym gatunkiem, ale nie znalazłam nic lepszego więc otworzyłam paczkę i jadłam. Próbowałam poczuć się jak w kinie, ale nie udało się. 

Po godzinie zjawił się Daniel. Wyglądał na zmęczonego i cały był zlany potem, jasne włosy mokre i posklejane, ręce brudne. Wyglądał jakby przed chwilą rozładował całą ciężarówkę węgla. Nigdzie jednak nie widziałam węgla ani ciężarówki więc musiałam zapytać dlaczego tak wygląda i gdzie się podziewał przez cały dzień. 

- Robiłem dla ciebie niespodziankę. Jutro zobaczysz. Obiecuję. - Powiedział i od razu skierował się do łazienki. 

Usłyszałam dźwięk płynącej wody i nie mogłam dłużej skupić się na filmie. Pusta paczka po popcornie leżała na kanapie obok mnie więc poszłam wyrzucić ją do śmietnika pod zlewem, a gdy wróciłam do salonu woda już nie płynęła. Zamiast tego usłyszałam odgłos kroków na posadzce, a potem chwilę ciszy. Po chwili stanął przede mną odświeżony i uśmiechnięty chłopak w czystym czarnym t-shircie i krótkich, granatowych spodenkach. 

- Widzę, że prysznic ci pomógł. - Powiedziałam i wyłączyłam telewizor pilotem.

- Jak widać już mi lepiej. Warto było szykować dla ciebie niespodziankę, chociaż strasznie się zmęczyłem. - Wyszczerzył się i podszedł bliżej.

Wstałam z kanapy i stanęłam przed Danielem. Moje ręce znalazły się na jego szyi, a jego dłonie na moich pośladkach. Lekko je ścisnął i wyszczerzył się jeszcze bardziej patrząc mi w oczy. Zaśmiałam się i stanęłam na palcach żeby dosięgnąć ustami jego ust. Nasze wargi się zetknęły i zaczęliśmy się namiętnie całować. Już wiedziałam, że tej nocy tak szybko nie zasnę. Czekało nas trochę przyjemności. Miałam przeżyć swój piąty raz. Ciekawe jak długo będę je liczyć. Może w końcu stracę rachubę.

Poszliśmy do sypialni i pozbyliśmy się ubrań, potem położyłam się na miękkiej kołdrze, a Daniel pochylił się nade mną i całował najpierw w usta, potem po szyi i tak coraz niżej.

To była wyjątkowo udana i przyjemna noc dla nas obojga. 

Jezioro zapomnieniaOnde histórias criam vida. Descubra agora