9

11 2 0
                                    

Obudził mnie dźwięk podobny do sygnału budzika w telefonie, który zawsze ustawiałam. Ale ja przecież miałam wakacje i nie zamierzałam wstawać szybciej. Po chwili rozbudzenia zdałam sobie sprawę, że ktoś do mnie dzwoni więc szybko wzięłam do ręki komórkę i odebrałam. To był tata.

- Masz już wakacje nie?-Zaczął. - Mówiłem, że zabiorę cię gdzieś i teraz będzie okazja, bo mam wolne. Kiedy i gdzie chcesz pojechać?

Zastanawiałam się chwilę i stwierdziłam że wolę uzgodnić to z babcią żeby nie była na mnie wściekła. Powiedziałam, że za chwilę oddzwonię i zerwałam połączenie.

Pobiegłam na dół w poszukiwaniu babci. Nie było jej w kuchni, salonie ani sypialni. Wyszłam przed dom i zobaczyłam jak zakopuje coś w ogródku niedaleko jabłoni. Miała małą łopatę i widać było, że kończy ugniatać miękka ziemię tak żeby nie było widać co robiła. Co ona tam ukryła? Stwierdziłam, że sprawdzę to później, a na razie pójdę do kuchni i będę udawać, że nic nie widziałam chociaż będzie ciężko ukryć coś przed babcią, która czyta w myślach i przewiduje przyszłość. Warto było jednak spróbować i w nocy odkopać to co ukryła i przekonać się co to takiego. Musiałam tylko zamaskować w jakiś sposób własne myśli, tylko jak?

Po cichu wróciłam na górę i ubrałam biały t-shirt z nadrukiem oraz czarne rurki. Umyłam zęby i przeczesałam splątane blond włosy. Po tych czynnościach poszłam do kuchni gdzie babcia przygotowywała jajecznicę. Myślałam tylko o telefonie od taty i zastanawiałam się gdzie możemy pojechać.

- Dzwonił tata. Kiedy mogę z nim jechać żebyś nie była zła i żebym nie zniszczyła naszego planu nauki? - Zapytałam.

- Właściwie możesz w tym tygodniu, bo jadę do mojej siostry i nie będzie mnie przez cały tydzień. Tylko pamiętaj o kontroli nad sobą i ćwicz skupienie. Napiszę ci na kartce dodatkowe zadania. Będziesz musiała sobie poradzić sama.

Zdziwiłam się, bo ciągle powtarzała, że nie mamy czasu, a teraz tak po prostu jedzie do swojej siostry.

- To nagła sytuacja. Muszę jechać. - Stwierdziła i wyszła z kuchni pozostawiając mnie samą i zdezorientowaną.

Zadzwoniłam do Ewy i umówiłyśmy się na dwunastą w parku. Potem zatelefonowałam do taty i zdecydowałam, że w niedzielę może zabrać mnie gdzie chce, bo nie miałam pomysłu na wycieczkę. Wolałam iść na żywioł.

- Ja już wychodzę. Klucze Masz na stole w salonie. Wracam za tydzień. - Powiedziała babcia.

Usłyszałam dźwięk zamykanych drzwi i zostałam w domu sama. Czułam się dziwnie. Babcia zmieniła się nie do poznania w przeciągu kilku dni czyli od czasu gdy dowiedziała się o moim śnie. Zawsze była radosna i rozmowna, a teraz tajemniczo wyjechała niczego nie wyjaśniając. Bałam się o nią, ale także o siebie. Była mi potrzebna w tych trudnych chwilach.

Poszłam do salonu i włączyłam telewizor, a klucze schowałam do kieszeni. Nie mogłam jednak długo skupić uwagi, bo przypomniałam sobie o porannej sytuacji i poszłam do garażu poszukać łopaty. Przeszukałam wszystkie półki, ale nie znalazłam tego czego szukałam. Już chciałam wyjść i z desperacji grzebać w ziemi rękoma, gdy zobaczyłam szafkę, a w niej łopatę, której używała babcia. Wzięłam ją i wyszłam do ogrodu. Zatrzymałam się pod jabłonią i zobaczyłam świeżo wydeptaną ziemię. Trochę się bałam tego co mogę tam znaleźć, ale raz się żyje, zaczęłam kopać.

Po chwili łopata napotkała opór. Resztę zrobiłam rękoma i zobaczyłam dużą, metalową puszkę po bombonierce. Wyjęłam ją i otrzepałam z ziemi. Już chciałam otworzyć puszkę gdy nagle zadzwonił mój telefon.

- Gdzie jesteś? Czekam w parku. - Powiedziała zdenerwowana Ewa.

Kurde! Przegapiłam godzinę i jestem spóźniona.

- Ja pierniczę! Zawsze muszę wszystko zepsuć.

- Jak pojawisz się w ciągu pół godziny to ci wybaczę. -Zaproponowała.

Powiedziałam, że za chwilę będę, pobiegłam do domu, włożyłam puszkę pod łóżko, ubrałam tenisówki, zamknęłam drzwi na klucz i pobiegłam w stronę parku.

Na szczęście Ewa była nadzwyczaj wyrozumiała. Ktoś inny nie wybaczyłby mi tego po wcześniejszych sytuacjach.

Dobiegłam zdyszana i spocona. Zobaczyłam Ewę stojącą obok dużej fontanny po środku małego parku. Dookoła były drzewa, a między nimi kręte chodniki. Co kawałek znajdowały się drewniane ławki.

Podeszłam do Ewy ubranej w obcisłą, różową sukienkę do połowy uda i czarne koturny. Ochlapałam się zimną wodą z fontanny. Miałam nadzieję, że była czysta.

- To co robimy? - Zapytałam gdy trochę ochłonęłam.

- Idziemy na lody? - Zapytała.

Zgodziłam się i poszłyśmy do pobliskiej budki, w której można było kupić lody, gofry i tego typu rzeczy.

Kupiłam dla siebie dwie gałki o smaku śmietankowym i orzechowym, a dla Ewy czekoladowym i truskawkowym. Miałam nadzieję, że gdy kupię jej loda wybaczy mi moje wcześniejsze błędy.

Usiadłyśmy na ławce i jedząc rozmawiałyśmy na zwyczajne tematy siedemnastolatek. Śmiałyśmy się i mazałyśmy nawzajem lodami. Byliśmy całe oblepione, ale szczęśliwe chwilą normalności. Bardo mi tego brakowało.

- Widzisz jak tamten chłopak się na ciebie patrzy?- Zapytała kiwając głową w stronę wysokiego blondyna siedzącego na ławce dalej.

- Chyba na ciebie.- Odparłam. - Nic dziwnego. - Pokazałam na jej strój.

- No co ty. - Przewróciła oczami. - Patrzy na ciebie jestem pewna. - Upierała się.

Okazało się, że miała rację, a chłopak właśnie szedł w naszą stronę.

- Hej. Jestem Daniel. - Przedstawił się i podał mi dłoń.

Przedstawiłam się, potem Ewa. Widać było jednak, że to ja zainteresowałam chłopaka, ciągle mi się przyglądał.

- Chcesz może się przejść? - Zapytał.

Nie miałam czasu na związki, ale przejść się chyba mogłam.

Wstałam i poszłam za chłopakiem wysyłając Ewie porozumiewawcze spojrzenia.

Chodziliśmy po parku i rozmawialiśmy. Było luźno i wesoło. Daniel był przystojny i miał oczu podobne do moich. Włosy także miały podobny odcień. Był w moim typie i czułam się przy min jakbyśmy znali się od dawna, a nie od kilku minut.

- Ile masz lat? - Zapytałam.

Odpowiedział, że dwadzieścia i właśnie skończył szkołę. Ja powiedziałam, że niedługo skończę osiemnaście. Chodziliśmy i rozmawialiśmy prawie godzinę. W końcu musiałam wracać do Ewy, ale wymieniliśmy się numerami telefonu.

- Jak było? - Zapytała Ewa gdy w końcu do niej wróciłam.

- Dobrze. - Odparłam tajemniczo i uśmiechnęła się sugerując, że było lepiej niż dobrze.

Przyjaciółka zagwizdała. Nie sądziłam, że wyniknie z tego coś więcej, ale postanowiłam cieszyć się chwilą obecną. Daniel bardzo mi się spodobał nie tylko z wyglądu. Miał coś w sobie.

Poszłyśmy jeszcze na krótki spacer, a później zaproponowałam jej piżama party w domu mojej babci. Nie chciałam być sama. Zgodziła się i powiedziała, że przyjedzie o dwudziestej drugiej. Do tej chwili miałam czas na przejrzenie tajemniczej puszki, którą babcia zakopała w ogrodzie...




Jezioro zapomnieniaOnde histórias criam vida. Descubra agora