Starałam się nie panikować i spokojnie czekać aż Daniel poinformuje mnie o decyzji podjętej na zebraniu. Bałam się, że umrę, a z drugiej strony jeszcze bardziej obawiałam się co się stanie jeśli babcia wróci. Będzie udawać, że nic się nie stało? Po tym wszystkim? Czy tak się da? Ja raczej nie potrafiłabym udawać przed nią, że nic się nie stało. Myśli miałabym ochronione, ale zachowanie mogło mnie zdradzić, a wtedy zabiłaby mnie na sto procent.
Zakluczyłam drzwi i pozamykałam wszystkie okna. Serce biło mi jak oszalałe. Co chwilę miałam wrażenie, że słyszę kroki w domu lub otwieranie drzwi. Zamknęłam się w swojej sypialni i czekałam. Przez godzinę siedziałam skulona na łóżku, a gdy usłyszałam dźwięk dzwoniącej komórki wrzasnęłam i podskoczyłam. Trochę się uspokoiłam i odebrałam połączenie od Daniela.
- Posłuchaj Izabelo jestem na zebraniu i chcę żebyś wszystko słyszała tylko nic nie mów i nie hałasuj. Położę telefon na stole, a ty słuchaj. Jakby się dowiedzieli, że do ciebie dzwonię dla nikogo by się to dobrze nie skończyło. - Wyszeptał Daniel.
Milczałam i nasłuchiwałam dźwięków dobiegających z telefonu. Najpierw słyszałam odgłos kroków na twardej posadzce, potem otwieranie i zamykanie drzwi. Im dłużej słuchałam, tym głosy stawały się wyraźniejsze, ale nie na tyle żebym mogła je rozróżnić.
- Już jestem. - Powiedział Daniel służbowym głosem.- Moja praca skończona. Sprawdziłem Izabelę i mogę zagwarantować, że jest na tyle silna i twarda, że podejmie dobry wybór.
- Jesteś pewien? - Zapytał męski, głęboki głos.
- Tak.- Odparł poważnie. - Zdawałem wam raporty więc wszystko wiecie. Znacie każdy jej krok.
- Nie jesteśmy pewni co do niej. - Usłyszałam damski głos. - Wykazuje cechy, które mogą przeszkodzić w podjęciu dobrej decyzji, a ta decyzja może zniszczyć nas i świat. Jeśli ktoś z zewnątrz dowie się o nas to będzie koniec, a tak właśnie się stanie gdy całe nasze pokolenia staną się posiadaczami daru.
- Spędziłem z nią dużo czasu i wiem, że zależy jej na życiu.- Przekonywał Daniel.
- Dobrze. Czas zagłosować. Każdy dostanie kartkę i długopis, pisze tak, jeśli Iza ma żyć lub nie, jeśli musi zginąć. Podliczymy głosy i zobaczymy. - Powiedziała zimno babcia.
Jak ona mogła mówić o mnie jak o rzeczy. Zostawić prze życiu czy zabić... Przecież ona mnie kochała! Była mi najbliższą osobą od zawsze, a teraz? Nie poznawałam jej. Chciałam płakać lub wrzasnąć, że ma mnie zabić już teraz, a nie głosować, ale powstrzymałam się i słuchałam dalej.
Szelest papieru, przesuwanie czegoś po stole. Po kilku minutach ktoś odsunął krzesło i wstał.
- Liczymy głosy. Jest nas jedenaścioro czyli remisu nie będzie.- Powiedział inny męski głos.- Nie, nie, nie, tak, tak, tak, nie, tak, nie, nie, nie. Oto wyniki : cztery głosy na tak, siedem głosów na nie. - Oznajmił sucho głos.
- Czyli uzgodnione.- Powiedziała babcia głosem wypranym z emocji. - Izabela musi dziś zginąć.
Te słowa wywołały u mnie zawroty głowy. Nie mogłam uwierzyć w to co usłyszałam. Przeżyłam szok, z którego nie mogłam się otrząsnąć, a to jeszcze nie było wszystko.
- Sama się jej pozbędziesz Sylwio czy ktoś ma ci pomóc? - Zapytał głos liczący wcześniej głosy.
- Poradzę sobie. - Odparła babcia.- Podam jej leki usypiające, a potem uduszę. Nikt nie zauważy jej zniknięcia. Matka nie pamięta, że ma córkę, a ojciec ma teraz nowe dziecko i przez lata się nią nie interesował więc jesteśmy bezpieczni. Gdzie zakopiemy ciało?
Co?! Babcia, którą tak bardzo kochałam mówiła takie rzeczy... Zaplanowała moje morderstwo i to z zimną krwią. Nie miała uczuć. Była zimna i okrutna. Już kiedyś pomogła w zabiciu innej niewinnej dziewczyny, a teraz nadszedł czas na mnie. Nie liczyłam się dla niej. Pewnie sama głosowała na nie, czyli żebym umarła. Czy ona cały czas udawała? Te wszystkie lata, miłe chwile spędzone razem... To nic dla niej nie znaczyło?
Nie miałam siły dłużej słuchać więc rozłączyłam się i wybuchnęłam gorzkim płaczem. Nikt mnie nie kochał. ,,Nikt nie zauważy jej zniknięcia..." to bolało chyba bardziej niż jej plan morderstwa. Miała rację, ale właśnie dlatego tak bardzo bolało. Zawsze próbowałam odsuwać od siebie taki myśli, ale to to była prawda, której nie dało się zmienić.
,,Może lepiej jak dam się zabić.", pomyślałam i zapłakałam jeszcze rzewniej.
Przez godzinę leżałam na łóżku w pozycji embrionalnej i patrzyłam przed siebie niewidzącymi oczami. Byłam w czarnej otchłani, pogrążona w smutku i niepewności bez nadziei na lepsze jutro. Powoli dopadała mnie depresja. Już kilka razy byłam od niej o krok, ale teraz było już za późno na nadzieję. Zawsze wmawiałam sobie, że będzie dobrze i to co jest teraz się skończy jednak jak zachować się w sytuacji gdy nikt cię nie kocha i nawet własna babcia chce się ciebie pozbyć? Jak żyć z tą świadomością?
Zadzwonił mój telefon, a ja nie miałam nawet siły odebrać. Zerknęłam na wyświetlacz i zobaczyłam to dzwoni. Oczywiście był to Daniel. Z ociąganiem sięgnęłam po komórkę i odebrałam.
- Jak tam Iza? - Zapytał zatroskany. Nie odpowiedziałam.- Przepraszam cię, ale na prawdę myślałam, że uda mi się ich przekonać. Słyszałaś pewnie wszystko. Twoja babcia cię kocha i to nie zależało od niej. - Tłumaczył, ale ja w odpowiedzi parsknęłam.
- Przestań już. Muszę przygotować się na swój koniec. - Powiedziałam oschle i chciałam się rozłączyć.
- Nie mów tak! Za chwilę po ciebie będę i pojedziemy gdzieś daleko. Uciekniemy, będzie dobrze. Nie pozwolę im cię skrzywdzić. Obiecuję kochanie. - Powiedział.
- Ty też mnie w końcu zostawisz jak wszyscy, których kocham. Sprawiacie mi tylko ból. Chyba wolę to skończyć. Może mają rację i nie powinnam dłużej żyć.
- O nie! Będę za dziesięć minut. Spakuj co najpotrzebniejsze i czekaj na mnie. - Powiedział i rozłączył się.
Czy to wszystko miało sens? Warto było uciekać? A jeśli oni mnie znajdą? Gdzie uciekniemy? Jak będziemy żyć? Tyle pytań, tak mało odpowiedzi. Nie wiedziałam czy warto się pakować, czy warto uciekać, ale wstałam cała zesztywniała i wzięłam największą torbę jaką miałam. Wrzuciłam do niej większość ubrań, bieliznę, kosmetyki, pieniądze i kilka drobiazgów. Komórkę wsunęłam do kieszeni jeansów i zeszłam po schodach targając ciężką torbę. Po chwili zjawił się znajomy czarny samochód więc poszłam w jego stronę zamykając za sobą drzwi domu. Nawet ich nie zakluczyłam. Miałam to gdzieś. Daniel pomógł mi włożyć torbę do bagażnika, w którym znajdowało się kilka siatek, plecak i wielka torba. Najwyraźniej był spakowany.
- Napisz do babci smsa, że jedziesz na noc do taty. Zyskamy trochę czasu na ucieczkę. - Powiedział chłopak odjeżdżając z piskiem opon.
Zrobiłam jak kazał i czekałam... nawet nie wiem na co, ale czekałam.
VOCÊ ESTÁ LENDO
Jezioro zapomnienia
FantasyIza wydaje się zwykłą nastolatką z problemami. Jednak pewnego dnia odkrywa, że posiada dar. Wyjątkowy dar, który występuje w jej rodzinie od pokoleń. Czy skorzysta z danej szansy, będzie wlaczyć? Wszytko wyjaśni się w jej osiemnaste urodziny. Jednak...