18

9 2 0
                                    

Pełna wściekłości weszłam do sypialni. Zdrajca stał już ubrany przy łóżku, gdy zauważył moją obecność obrócił głowę w moją stronę i uśmiechnął się tym kłamliwym uśmiechem. Zauważył moją złość, a uśmiech zniknął z jego twarzy. Specjalnie myślałam o tym wszystkim co usłyszałam, co mi zrobił, jak potraktował. Chciałam żeby moje myśli uderzyły w niego, żeby zabolało. Miałam nadzieję, że pożałuje tych wszystkich kłamstw. 

- No nie... - Powiedział zmieszany.- To nie tak jak ci się wydaje złotko.

- O nie! Żadne złotko ty draniu! Od początku mnie okłamywałeś i udawałeś, że ci się podobam, a teraz co? Wydało się, a ty chcesz wcisnąć mi kolejną bajeczkę żebym znowu ci uwierzyła.- Wrzeszczałam na chłopaka. - Ja cię kocham ty idioto! - Wrzasnęłam, a z oczu popłynął potok łez.

Ukryłam twarz w dłoniach i ryczałam jak idiotka. Poczułam rękę na ramieniu, ale ją strzepnęłam. Nie chciałam go znać ani więcej widzieć. Wykorzystał moją naiwność, jak wszyscy, których kochałam. 

- Przepraszam. - Wyszeptał Daniel prosto do mojego ucha. - To nie miało tak wyglądać. Wyjaśnię ci to wszystko, ale musisz mnie posłuchać. Potem mogę odejść i już więcej nie pokazywać ci się na oczy. Obiecuję, że zrobię to co mi każesz, ale najpierw mnie wysłuchaj, proszę. 

Mówił spokojnie, ze smutkiem i rezygnacją. W pierwszej chwili chciałam żeby zostawił mnie w spokoju i nigdy więcej nie wrócił, ale chciałam posłuchać jaki plan  wymyśliła  moja babcia razem z tą swoją bandą. 

- Dobra mów, ale już nie kłam. - Powiedziałam, wytarłam oczy skrawkiem bluzki pozostawiając na niej czarne ślady po tuszu i usiadłam na rogu łóżka.

Daniel usiadł obok mnie i zaczął mówić.

- Jak już wiesz posiadam ten sam dar co ty odziedziczony po moim dziadku, Filipie. 

Przypomniałam sobie listy znalezione w ogrodzie. Czytałam list napisany do Filipa, czyli to był dziadek Daniela... W kolejnym była lista osób, które miały brać udział w zebraniu. Tam przecież było imię Daniel! Jak ja mogłam się tego wcześniej nie domyślić? Ale ja byłam głupia.

- Czyli listy też znalazłaś. - Powiedział zdziwiony.- Przykro mi, że tak się o tym wszystkim dowiadujesz. Współczuję ci, ale właśnie dlatego musisz posłuchać do końca i mi nie przerywać, nawet myślami.

Kiwnęłam na zgodę i słuchałam dalej.

- Mój dziadek od początku wiedział, że uda mi się podjąć dobrą decyzję i wybiorę dalsze życie, ale i tak trzeba było zwołać zebranie, takie są procedury stosowane od wielu stuleci. Twój przypadek to moje pierwsze zebranie, w końcu od niedawna posiadam moce. - Przerwał na chwilę. - W twoim przypadku decyzja jest trudna, bo masz na prawdę ciężkie życie i może się okazać, że to wszystko cię przerośnie i właśnie dlatego kazali mi cię sprawdzić. Podczas zebrania zdania były podzielone, a ja jeden z tej gromady nadawałem się wiekowo do roli szpiega. Powiedzieli mi gdzie cię znajdę, a ja musiałem się zgodzić. Ta sytuacja w parku i potem w parku rozrywki... to było ustawione.  Potem połknęłaś haczyk i znowu chciałaś się spotkać. Nie chciałem cię w sobie rozkochać, ale ty zauroczyłaś się. Najpierw mnie to śmieszyło, ale potem zdałem sobie sprawę jak dobrze się przy tobie czuję i jaka jesteś śliczna, że coś we mnie pękło. Potem zaprosiłaś mnie na noc, a ja powinienem odmówić, ale uległem. To nie miało się tak potoczyć, ale cóż... Stało się, bo nie mogłem ci się oprzeć. Wstyd mi, że tak cię wykorzystałem. - Posmutniał i spuścił wzrok. - Musiałem zadzwonić do nich, zdać relacje i udawać, że nic dla mnie nie znaczysz, bo zabronili mi się z tobą wiązać. Podobno związek dwóch osób posiadających dar jest bardzo niebezpieczne. Ale uwierz mi, dużo dla mnie znaczysz.

Patrzyłam na niego z mieszanymi uczuciami. Istniała opcja, że znowu kłamie żeby nie zepsuć planu uknutego przez tą całą bandę z mocami. Jednak wydawał się przekonujący. Patrzył na mnie ze smutkiem i bólem ukrytym w sercu. Nie chciał żeby to się tak skończyło.

Usłyszał moje myśli i uśmiechnął się smutno. Zapytał jaka jest moja decyzja, a ja zastanowiłam się chwilę. Położyłam rękę na jego dłoni i splotłam z nim palce. Spojrzałam w te piękne oczy i uśmiechnęłam się. Nie chciałam go tak łatwo stracić chociaż mogło się okazać, że zrani mnie jeszcze bardziej. Byłam po prostu za bardzo łatwowierna. 

- Wybaczam ci, ale obiecaj, że więcej mnie nie okłamiesz. - Wyszeptałam patrząc mu w oczy. 

- Obiecuję. - Odparł i rozpromienił się.

Stwierdziłam, że pocałunek na zgodę się przyda więc złączyłam usta z jego ciepłymi ustami. Pocałunek był miękki i delikatny. 

- Zrobię wszystko żeby cię ochronić. - Powiedział kończąc pocałunek. - Tylko musisz wybrać życie.

- Postaram się. - Odparłam tuląc się do piersi chłopaka. 

^^^ 

Po śniadaniu Daniel powiedział, że musi nauczyć mnie ukrywania myśli, żeby nikt nie dowiedział się o naszym związku i o wszystkich innych sekretach takich jak znalezienie listów zakopanych w ogrodzie, o tym , że wiem o zebraniu i o głosowaniu czy zabić mnie czy nie.

- Wyobraź sobie mur w swojej głowie otaczający wszystkie twoje myśli. Wielki, gruby, ceglany mur bez żadnego przejścia, bez dziury, bez otworu.- Tłumaczył , a ja starałam sobie to wyobrazić.

Kiwnęłam głową na znak, że już się udało. Kazał mi pomyśleć o czymkolwiek, a ja pomyślałam o naszej wspólnej nocy. Cały czas miałam w głowie mur, który ochraniał moje myśli przed innymi.

- Nic nie słyszę. - Stwierdził i zamknął oczy skupiając się na moich myślach. - Dobrze ci poszło! - Pochwalił i przytulił mnie. - Teraz musisz nauczyć się jak najdłużej utrzymać blokadę żeby babcia nie poznała twoich myśli. Będę starał się kontrolować czy utrzymujesz blokadę. Nie możesz o niej zapomnieć.

Siedzieliśmy na huśtawce w ogrodzie i wsłuchiwaliśmy się w śpiew ptaków i szum liści na wietrze. Było ciepło, ale nie aż tak jak w ostatnich dniach. Lekki wietrzyk owiewał nas i unosił moje włosy. Zamknęłam oczy i pomyślałam jak pięknie byłoby ukrywać myśli przed babcią. Uczyła mnie wielu rzeczy związanych z mocą, ale nie blokowania myśli. Chciała znać każdą moją myśl, ale teraz już jej się nie uda. Chociaż myśli zostaną moją tajemnicą.

- Za chwilę muszę jechać. - Powiedział Daniel ze smutkiem. - Mają powiedzieć jaka jest decyzja, a potem wszyscy wrócą do domów. Spróbuję przekonać ich, że dasz radę i mają pozwolić ci żyć, a jeśli się nie uda przyjadę po ciebie jak najszybciej się da i uciekniemy gdzieś. Ne martw się kochanie, będzie dobrze. - Przekonywał Daniel i pocałował mnie czule na pożegnanie. 

Zostałam na huśtawce sama, przyglądając się jak mój chłopak wsiada do samochodu i odjeżdża. W ciągu kilku godzin miało się wszystko wyjaśnić. Albo babcia wróci i będę musiała udawać, że nic nie wiem o planach pozbycia się mnie, albo ucieknę z Danielem. Ale czy ja chciałam uciekać? Może wolałam umrzeć z ręki babci...





Jezioro zapomnieniaOnde histórias criam vida. Descubra agora