11

12 2 0
                                    

Przez całą noc próbowałam zapomnieć o listach, które przeczytałam. Ewa była pomocna i chociaż nie wiedziała czego się dowiedziałam wyczuła, że jestem przygnębiona. O nic nie pytała tylko włączyła program muzyczny i zaczęła śpiewać wraz z wokalistami. Nie miała talentu muzycznego więc zaczęłam się śmiać, ale dołączyłam do niej i razem wydawałyśmy z siebie dziwne dźwięki, które miały pozorować śpiew. Nie wychodziło nam, ale to nie był problem. Wrzeszczałyśmy ile sił, a po chwili już pląsałyśmy po salonie w rytm muzyki.

Gdy w końcu byłyśmy wykończone opadłyśmy na kanapę i zjadłyśmy przekąski. Chipsy zniknęły najszybciej, potem małe kanapeczki, a na koniec ciastka i paluszki. Napchane jedzeniem nie miałyśmy siły na dalsze tańce więc tylko oglądałyśmy horror znaleziony w telewizji. Nie był wcale straszny, tylko śmieszny. Przez połowę filmu pękałyśmy ze śmiechu. Takie przewidywalne sytuacje. Nic nowego. Po obejrzeniu filmu byłyśmy bardzo zmęczone, a za oknem widać było pierwsze promienie wschodzącego słońca.

Stwierdziłyśmy, że położymy się na chwilę spać. Byłyśmy dobrymi przyjaciółkami więc nie bałam się dzielić z nią swojego łóżka. Było duże więc nie było problemu. Nie było nam dane jednak długo spać, bo obudził nas dzwoniący telefon. To był mój tata, który chciał poinformować mnie, że będzie za godzinę i zabierze mnie w kilka miejsc. 

Zerwałam się z łóżka i pobiegłam do łazienki wziąć prysznic, a potem przygotować się do wycieczki. Nie wiedziałam gdzie pojedziemy więc miałam problem z dobraniem odpowiedniego stroju. W końcu wybrałam to co zwykle czyli czarne jeansy i biały t- shirt z napisem. Zawsze ubierałam się podobnie. To był mój styl i lubiłam go. Czy zima czy lato ja zawsze w jeansach i t-shircie. 

- Mama po mnie przyjechała. - Powiedziała Ewa gdy wyszłam z łazienki w miarę ogarnięta.

Przytuliłyśmy się na pożegnanie, a potem zostałam w domu sama. Pomyślałam o babci, która jest w tym domu tak często sama, ale w tej właśnie chwili przypomniałam sobie co mi zrobiła i co zamierzała zrobić. Nie wiedziałam czy krzyczeć ze złością czy wybuchnąć płaczem. Miałam mieszane uczucia. Łzy stanęły mi w oczach, ale nie pozwoliłam im popłynąć. Za chwilę miał przyjechać tata, którego nie widziałam od dawna. Nie chciałam żeby pomyślał, że jestem jakaś dziwna. 

Po zjedzeniu grzanek zauważyłam przez kuchenne okno nadjeżdżający samochód. Było to czarne bmw. Tyle wiedziałam. Zresztą nie interesowałam się samochodami. Widać było, że to drogie i nowe auto. 

Wyszłam przed dom, zakluczyłam drzwi wejściowe i podeszłam do samochodu, przy którym stał Jan, mój ojciec, ubrany w czarny garnitur, zapewne drogi i markowy. Był inny niż go zapamiętałam. Dorobił się przez te kilka lat. Wcześniej nie chodził w garniturach, mało tego, nienawidził ich. Jak widać zmienił zdanie skoro nawet na spotkanie z córką tak się wystroił. 

Nie czułam się przy nim jak przy tacie. Był to dla mnie średniego wzrostu, muskularny mężczyzna w średnim wieku o ciemnych, krótko przystrzyżonych włosach i brązowych oczach. Wydatna szczęka i mały, prosty nos... Zwykły facet, a raczej biznesmen. Zupełne przeciwieństwo mnie.

- To gdzie jedziemy? - Zapytałam po szybkim powitaniu. Nawet do niego nie podeszłam aby go uściskać, bo po co? Zostawił mnie i wolał pracę od własnej córki.

- Chcę żebyś kogoś poznała.- Odpowiedział tajemniczym, głębokim głosem.

Nie wiedziałam kogo miał na myśli, ale nie chciałam dopytywać więc wsiadłam do auta i odjechaliśmy. Przez pierwsze kilka minut nic się nie działo, ale po chwili zaczął wypytywać o szkołę i inne pierdoły. Zwykłe tematy gdy nie ma się o czym gadać. Nie byłam szczególnie rozmowna więc odpowiadałam krótkimi formułkami co go nie dziwiło. W końcu widzieliśmy się kilka lat temu gdy byłam jeszcze dzieckiem. Teraz byłam już prawie pełnoletnia.

- Co byś chciała na urodziny? - Zapytał nieoczekiwanie. 

Zastanowiłam się, ale nie mogłam niczego wymyślić. Wcześniej zażyczyłabym sobie wycieczkę dookoła świata, ale teraz? Nie mogłam nigdzie jechać z nieokiełznanymi mocami... Jeśli dożyję i zdążę je posiąść.

- Właściwie to nie wiem. Może być niespodzianka. - Odparłam chociaż czułam, że nie zdąży wręczyć mi prezentu chyba, że włoży mi go do trumny... A może trumna będzie moim prezentem?

Musiałam się uspokoić i zacząć myśleć o czymś przyjemnym, nie tylko o śmierci. Skupiłam wzrok na widokach za oknem. Jechaliśmy autostradą więc nie były zbyt ciekawe. Czasami jakieś drzewa, mały las, domy, małe jezioro... Przed oczami zobaczyłam jezioro z pamiętnego proroczego snu. Nigdy nie widziałam tak pięknego jeziora. I do tego ten nieskazitelny piasek pod stopami. 

Rozmarzyłam się i nawet nie zauważyłam gdy samochód zatrzymał się na podjeździe. Nigdy wcześniej tam nie byłam, nawet nie wiedziałam w jakim mieście jesteśmy. 

Posłusznie wysiadłam z auta i poszłam za ojcem w stronę wielkiego domu, właściwie willi. Trzypiętrowy dom mający na oko ponad pięćset metrów kwadratowych. Wielkie tarasy, przeszkolone ściany, biały z brązowymi wykończeniami. Majestatyczny i piękny. To pewnie dom taty. 

- To mój dom. Podoba ci się? - Usłyszałam.

- Wielki i ładny. - Powiedziałam tylko.

Taka odpowiedź mu wystarczyła więc nie czekał na oklaski, tylko zaprowadził mnie do środka. Gdy drzwi się otworzyły moim oczom ukazał się długi korytarz pokryty dużymi szarymi płytkami. Na lewo znajdowały się granitowe schody. Na końcu korytarza widziałam światło czyli tam był pewnie wielki salon. Z prawej strony zobaczyłam pięć srebrnych drzwi. Wnętrze robiło wrażenie.

- Chodźmy prosto, do salonu. - Zasugerował tata i poprowadził przez długi korytarz.

Salon zachowany był o czarno-białej kolorystyce z brązowymi panelami na podłodze. Wielka obita białą skórą rogówka ustawiona była pośrodku dużej przestrzeni. Naprzeciw wisiał wielki telewizor, prawie tak duży jak ekran w kinie. Przy rogówce ustawiono szklany stoik. Prawa ściana była przeszklona i dzięki temu pokój był dobrze oświetlony. Kilka szafek i biało-czarne dywany dodawały uroku i typowego dla takich miejsc poczucia ekskluzywności. 

- Usiądź sobie i poczekaj, a ja pójdę po kogoś. - Powiedział i zniknął. 

Usiadłam i czekałam, tak jak mi kazał. Po kilku minutach zobaczyłam szczupłą blondynkę o długich do pasa włosach. Miała około trzydziestu lat. Ubrana w kremową suknię do kolan prezentowała się nieźle. Po chwili zdałam sobie sprawę, że jest w ciąży.

- Poznaj Dagmarę. Niedługo się pobieramy i będziemy mieli dziecko.

Słowa te odurzyły mnie i nie mogłam ich zrozumieć. Przecież zostawił mnie i mamę na rzecz pracy i biznesu, a teraz? Znalazł pustą blondynkę i zrobił jej dziecko. Teraz rodzina mu nie przeszkadzała? Jak widać nie. Czyli pewnie to nie praca i brak czasu doprowadziły do rozwodu. To był tylko pretekst. 

Miałam dość wszystkiego. Dosłownie wszystkiego. 

Może to i lepiej, że babcia mnie zabije. Przynajmniej skończy się to moje gówniane życie, pomyślałam.

Jezioro zapomnieniaOnde histórias criam vida. Descubra agora