Czekałam pod drzwiami od sali, w której leżał Daniel. Na razie nie chcieli mnie wpuścić, podobno zmieniali mu opatrunki, a jak wiadomo na jego ciele znajdowało się mnóstwo ran i potrzeba było na to sporo czasu. Czekałam więc jakiś czas, niespokojnie chodząc tam i z powrotem po korytarzu. Z jednej strony nie mogłam doczekać się aż zobaczę chłopaka i podzielę się z nim szczęśliwą wiadomością, ale z drugiej bałam się jego reakcji i czy będzie cieszył się tak bardzo jak ja... Może on nie chciał mieć dzieci?
- Może pani już wejść. - Powiedziała pielęgniarka wychodząc z pomieszczenia.
Z sercem na ramieniu weszłam ostrożnie do sali i zobaczyłam Daniela leżącego w tym samym miejscu co wcześniej. Niby nic się nie zmieniło, a jednak mały szczegół sprawiał wielką zmianę. Nie leżał już nieprzytomny, tylko patrzył na mnie ze słabym uśmiechem. Taka mała zmiana, a tak bardzo cieszy!
Podbiegłam czym prędzej do łóżka chłopaka i uśmiechnęłam się szeroko. Wyglądało na to, że już wszystko dobrze i mój narzeczony pożyje jeszcze wiele lat u mego boku. To znaczy nie wszystko było dobrze, bo rany nie zniknęły, a on był bardzo słaby, ale ważne, że wystąpiła poprawa.
- I jak się czujesz? - Zapytałam siadając na metalowym stołku przy łóżku.
- Już lepiej. To dlatego, że cię widzę. - Odezwał się słabym jeszcze głosem.
Widać było, że cieszy się na mój widok, bardzo. Leżąc w tamtej przeklętej piwnicy bał się, że mnie spotka coś podobnego. Inne tortury, a właściwie kara... Za to, że nadal żyłam i nie pozwoliłam dać się zabić, ale uciekłam. Nadal tego wszystkiego nie pojmowałam, ale starałam się o tym zapomnieć. Nasi oprawcy trafili do więzienia, taką miałam nadzieję, i już więcej nas nie skrzywdzą.
Zapytałam Daniela czy mogę złapać go za rękę, a on się zgodził chociaż widziałam, że mój dotyk sprawia mu ból, jednak nie pozwolił żebym puściła jego dłoń. Starałam się jak najmniej naciskać na pociętą skórę. Nawet dłonie mu pocięli.
Po kilkunastu minutach siedzenia i wyjaśniania szczegółów, jak to się stało, że trafiliśmy do szpitala, kto nas znalazł i co stało się z naszymi oprawcami, Daniel był zaskoczony.
- Czyli to ty mnie uratowałaś? - Zapytał po tym jak opowiedziałam mu o ucieczce i wezwaniu policji.
- Nie tylko ciebie, ale też babcię i siebie. Wiem, spóźniłam się... - Przerwałam i spuściłam głowę. - Mogłam szybciej coś zrobić, przed tym wszystkim. Tak na prawdę tylko siebie uratowałam, nie zdążyli mi nic zrobić.
Poczułam jak zabandażowana dłoń Daniela lekko ściska moją w geście pocieszenia. Mimo bólu, który sprawiał mu dotyk trzymał moją rękę u uścisku przez dłuższą chwilę. Poluźnił lekko gdy zdobył siłę aby coś powiedzieć.
- Nie gadaj głupot. Gdyby nie ty już dawno bym nie żył, a twojej babci zrobiliby jeszcze dużo złych rzeczy. Przerwałaś to, a fakt, że mnie zdążyli skrzywdzić to nie twoja wina. Złapali mnie jeszcze przy samochodzie. - Wyjaśniał. - Dziękuję za uratowanie życia. Kocham cię.
Słowa ukochanego tak bardzo mnie wzruszyły, że miałam ochotę płakać, ale powstrzymałam się i tylko uśmiechałam szeroko patrząc w cudowny błękit oczu wybranka. Miał rację, gdybym nie wezwała pomocy nie miałby szans na przeżycie, zdążyłam w ostatniej chwili.
Nagle przypomniałam sobie co było głównym powodem mojej wizyty. Musiałam poinformować go o ciąży. W dalszym ciągu bałam się jego reakcji, ale nie miałam wyboru. Trzeba przezwyciężyć strach i działać. Przecież on był moim narzeczonym, bliską mi osobą, której ufałam. Czego więc się bałam? Że zdenerwuje się na wieść o dziecku, zerwie z mną i już więcej go nie zobaczę i zostanę samotną matką bez dachu nad głową? Możliwe.
- Mam ci coś do powiedzenia. - Zaczęłam poważnie. - Przed chwilą przyszedł do mnie lekarz i powiedział coś... - Przerwałam nie wiedząc co powiedzieć
- Coś złego? Jesteś chora? - Przestraszył się.
- Nie. Nie jestem chora. Wyniki są dobre, ale... - Znowu przerwa. - Będziemy mieli dziecko.
W końcu to z siebie wydusiłam. Było ciężko, ale udało się. Teraz patrzyłam uważnie na twarz Daniela, na której najpierw pojawiło się zdziwienie, a potem wielka radość. Takiej reakcji jeszcze nigdy nie widziałam. Miałam wrażenie, że chłopak ma zamiar wstać i wziąć mnie w ramiona, a potem uciec ze szpitala, ale na szczęście tego nie zrobił. Leżał tylko z błyskiem radości w oczach i uśmiechem na twarzy.
- To cudownie! W końcu będziemy rodziną! - Zawołał mocniejszym już głosem.
Obawiałam się, że takie emocje mogą go dodatkowo osłabić, ale lekarz twierdził, że mogą pomóc więc ignorowałam obawę i cieszyłam się razem z nim. To było takie piękne. Widzieć niewyobrażalne szczęście na myśl o dziecku oraz wspólnym życiu. Ja też byłam zachwycona i wszelkie lęki zniknęły.
- Szkoda, że nie mogę się ruszać, bo wstałbym, uściskał cię i wycałował.
- Już niedługo będziesz miał okazje. I to nie raz. - Odparłam ze łzami w oczach.
Nadeszła pora obiadowa i musiałam zostawić ukochanego i pójść do własnej sali coś zjeść. Byłam strasznie głodna, bo przegapiłam posiłki, a dzień wcześniej zjadłam tylko śniadanie czyli ponad dobę nic nie jadłam. Jakże ucieszyłam się na widok pełnego talerza postawionego na szafce przy łóżku. Ziemniaki, surówka i kotlet. Już dawno nic mi tak nie smakowało pomimo faktu, że ziemniaki było trochę za suche. I tak wciągnęłam całą zawartość talerza w przeciągu minuty.
Po posiłku zobaczyłam babcię wchodzącą do sali. Chyba czuła się już lepiej, bo uśmiechnęła się lekko w odpowiedzi na mój szczery, wielki uśmiech i zapytała
- Co cię tak uszczęśliwiło?
- Mam dobrą wiadomość. - Zaczęłam. - Zostaniesz prababcią!
Oczy babci zrobiły się tak wielkie, że bałam się, że za chwilę wyskoczą, patrzyła na mnie jakbym była zjawą i widać było paniczny strach. O mało co nie dostała zawału . Nie takiej reakcji się spodziewałam. o co jej chodziło? Przecież powinna ciszyć się szczęściem wnuczki, a ona była przerażona!
- Co ci jest? - Zapytałam.
- Tylko nie to. Nie możesz być w ciąży. Nie z Danielem. Z kimkolwiek, ale nie z nim! - Krzyczała.
Miałam ochotę podejść do niej, złapać i potrząsnąć. Co ona sobie myślała? Przecież zawsze lubiła mojego chłopaka i nie miała zastrzeżeń. Chociaż...
- Pamiętasz co ci kiedyś mówiłam? O tym, że dwoje ludzi z mocą nie może mieć dziecka, bo ono będzie inne? Będzie posiadać moce od urodzenia, bez możliwości ich opanowania. Wyrządzi wiele krzywdy i świat o wszystkim się dowie. Nie możecie mieć dziecka.
O nie! Faktycznie babcia wspominała o tym gdy ją odwiedziliśmy po ucieczce czyli kilka dni wcześniej, ale wtedy nie wierzyłam w to i nie przywiązywałam do tego większej wagi. Teraz też nie sądziłam, żeby to co mówi było prawdą. Bajeczka wymyślona przez jej bandę żeby do końca uprzykrzyć mi życie, żebym nie mogła być z Danielem.
- To jakaś bzdura! - Wrzasnęłam. - Mówisz tak, bo ta twoja ,,rodzina" z mocami tak ci nagadała. Oni chcą zniszczyć mi życie, moje szczęście, ale nie pozwolę na to. Będziemy mieli dziecko i nic wam do tego. Albo się z tym pogodzisz, albo więcej mnie nie zobaczysz.
Po tych słowach wybiegłam z sali i już do niej nie wróciłam.
VOCÊ ESTÁ LENDO
Jezioro zapomnienia
FantasyIza wydaje się zwykłą nastolatką z problemami. Jednak pewnego dnia odkrywa, że posiada dar. Wyjątkowy dar, który występuje w jej rodzinie od pokoleń. Czy skorzysta z danej szansy, będzie wlaczyć? Wszytko wyjaśni się w jej osiemnaste urodziny. Jednak...