5

501 29 9
                                    

Przemierzałam las od bardzo długo, wydawało mi się, że minęły wieki. Szukałam jakiegoś schronienia, ale bezskutecznie. Było mi zimno, czułam głód oraz zmęczenie. Psychicznie nie bylo lepiej czułam upokorzenie. Nigdy nie byłam w podobnej sytuacji, wiec nie bardzo wiedziałam jak sobie poradzić.
W oddali zobaczyłam jakieś małe światło i z ogromną nadzieją ruszyłam w tamtym kierunku.
Dotarłam do obozowiska, które nie było zbyt duże, ale może coś znajdę od razu wzięłam się za to, szeroko omijając ognisko, które delikatnie się paliło, dając światło.
Po chwili, kilka metrów od źródła światła znalazłam niebieski plecak i wtedy zdałam sobie sprawę, że nie mam jak go otworzyć gdyż nie posiadałam dłoni. Bardzo mnie to rozzłościło i warknełam. Patrzyłam się tępo w plecak myśląc jak mogłabym go otworzyć. Jedynym słusznym wyjściem byłoby rozerwanie go moimi kłami. Nie chciałam go niszczyć.
Zaburczało mi w brzuchu, wygląda na to, że dziś pójdę spać z pustym żołądkiem. Może szczęście dopisze mi kolejnego dnia.
Usłyszałam jak ktoś rozsuwa zamek i już miałam zerwać się do ucieczki lecz nim to zrobiłam spojrzałam się w tamtym kierunku. Zobaczyłam wysokiego mężczyznę w płaszczu, który delikatnie otwierał wejście do namiotu. Nagle przestał i rozejrzał się, a jego brązowe oczy spoczęły na mnie. Człowiek zaczął się wycofywać, a gdy był daleko wpadłam na pomysł. Ruszyłam w jego kierunku szybkim krokiem, a brązowooki ponownie zaczął się wycofywać lecz czybciej i mniej uważniej niż wcześniej.
Wyglądał jak by się mnie bał, co mogło być prawdą, bo moja wilcza forma budziła lęk.
-Odejdź o de mnie, sio- warknął.
To mnie nie zniechęciło, podeszłam jeszcze bliżej przyjaźnie machając ogonem. Chciałam mu pokazać, że nie mam złych zamiarów, może wtedy by mnie narakrmił. Chciałam mu towarzyszyć, czułam, że to jest dobry wybór. Choć ostatnio moje decyzję przynosiły katastrofalne skutki.
Człowiek nie wydawał mi się przyjazny, ale miałam jeszcze cień nadziei, że się na demną zlituje i nie mu zamierzałam tak łatwo odpuścić.
Nagle ten tupnął nogą, co mnie przestraszyło, bo się tego nie spodziewałam odbiegłam parę metrów od tego mężczyzny, a ten obrócił się na pięcie i momentalnie zniknął w ciemności.
Poszłam za nim, ale trzymając dystans. Szybciej znajdę coś do jedzenia w pobliżu ludzi niż w tym ogromnym lesie.
Podarzając jego tropem wyszłam z lasu i znów się do niego zbliżyłam zagradzając mu drogę.
-Won! Idź mi z stąd bestio!- warknął omijając mnie szerokim łukiem.
Od razu ruszyłam za nim i
zrównałam z nim krok, tak że szłam przy jego nodzę. Trwało to zaledwie kilka sekund, bo gdy brązowooki się zorientował odskoczył ode mnie.

Pov. bronzowooki mężczyzna
Irytował mnie ten pies, nie chciał się odczepić i szedł za mną, nie zważając na to ze już dwa razy go przeganiałem. Uparta z niego bestia, ale postanowiłem go ignorować. Spojrzalem się w doł, a czarna plama sierści non stop dotrzymywała mi kroku, teraz to już biegiem w kierunku mojego domu.
Dotarłem na moje małe, ale zadbane podwórko i bardzo sprawnie otworzyłem drzwi wchodząc do domu. Ledwo udało mi się je zamknąć, gdyż te bydle chciało się wedrzeć do środka, ale na szczęście byłem szybszy.
Usiadłem w moim ulubionym fotelu koło kominka i spojrzałem na zegarek była 4 w nocy. Jak dobrze ze nie mam jutro na rano do pracy.
Jestem spikerem w radiu, uwielbianym przez wszystkich w całej Ameryce.
Położyłem się do łóżka i od razu myśli powróciły do mojego nieudanego polowania i tej pomarańczowookej kupy sierści. Czemu ja o niej myśle?!Mam nadzieję, że jutro jej tu już nie będzie i problem sam się rozwiąże.

Upadła gwiazda | Hazbin HotelOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz