69

102 23 4
                                    

Dziś z samego rana miałam się spotkać z Vaggie. W dodatku to dzisiejszego dnia Charlie miała spotkać się z niebem i w tej sprawie musiałam pilnie porozmawiać z byłą egrozcystką.
Czekałam na nią w moim pokoju, w którym prawie w ogóle nie spałam. W końcu drzwi się otworzyły i białowłosa weszła do pomieszczenia. Była wyraźnie zmartwiona i zestresowana.
-Dzień dobry Ario, chciałaś się spotkać- przywitała mnie.
-Dzień dobry Vaggie, przejdźmy do konkretów, bo mamy za mało czasu- rzekłam z grobową miną.
Wiedziałam, że portal za jakiś czas się otworzyły, dlatego czas mnie gonił. Gdybym mogła, to nadal odkładałabym to w nieskończoność, ale zbyt długo zwlekałam. Nie byłam zachwycona tematem, który zaraz poruszę.
-Jasne, dawaj- powiedziała.
Wzięłam głęboki oddech, przed moją wypowiedzią.
-Chodzi o twoją wizytę z Charlie w niebie. Mam do ciebie prośbę, jeśli można tak to nazwać- rzekłam.
Czekałam w zniecierpliwieniu, na to co powie.
-Chyba przypuszczam, o co może Ci chodzić- powiedziała z grobową miną, poprawiając kokardę.
-Widzę, że nie jesteś zachwycona tym, że musisz spotkać się z niebem, ja też bym nie była. Chciałabym, abyś pilnowała, żeby Charlie nie powiedziała, że z wami jestem, to mogłoby zaprzepaścić wasze szanse- powiedziałam z przejęciem.
Czekałam na jej reakcję. Ona tylko skinęła głową. Naprawdę widać było, że przejmowała się tym, co niedługo nadejdzie.
-Jeszcze jedno. Uważaj na siebie, Adam może próbować namieszać, nie daj się- powiedziałam.
Następnie położyłam rękę na jej ramieniu, aby ją wesprzeć. Uśmiechnęła się do mnie, a ja to odwzajemniłam.
-Opiekuj się Charlie i wróć do nas z dobrymi nowinami- powiedziałam.
-Tak zrobię- odpowiedziała z uśmiechem.
Po chwili rozeszłyśmy się. Nie wiem, gdzie poszła. Przypuszczam, że do mojej kuzynki, aby ją wspierać. Ja za to udałam się do kuchni z zamiarem zrobienia sobie koktajlu, zanim opuszczę budynek.
Planowałam dziś znajdować się jak najdalej od hotelu, ale nie miałam ustalonej sprawy, którą bym mogła załatwić.
Weszłam do kuchni i zaczęłam przygotowywać kotkajl. Otworzyłam lodówkę i szukałam składników na ów napój.
Znalazłam truskawki i już wiedziałam, jaki będzie miał smak.
W tym czasie w pomieszczeniu pojawił się Sir Pentious, widziałam go kątem oka. Grzesznik ostrożnie podszedł do mnie i stanął za moimi plecami.
-Czy znowu przygotowujesz nienormalny possssiłek?- zapytał, nie patrząc na blat.
Jego wzrok wlepiony był w ścianę. Najpewniej obawiał się spojrzeć na składniki, bo kiedyś miał bardzo nieprzyjemną sytuację z tym związaną.
Mianowicie kiedyś wszedł do kuchni, gdy przygotowywałam posiłek dla mnie i Alastora. Biedak, gdy tylko dostrzegł truchło na blacie, tak się przestraszył, że odskoczył. Bardzo mocno uderzył się w głowę i tracił przytomność. Odruchowo złapałam go, zanim upadł na ziemię i zaczęłam go cucić. Tylko, że zapomniałam, że jestem pokryta krwią i go trochę pobrudziłam. Gdy ten się ocknął, wpadł w jeszcze większą panikę niż wcześniej. Uciekł i kilka godzin obawiał się o swoje życie. Razem z Angelem i Huskiem musieliśmy go przekonywać, że go nie zjem i nie mam złych zamiarów.
Wszystko wydarzyło się, gdy Charlie i Vaggie nie było w hotelu. Może to i lepiej, że dziewczyny były poza budynkiem, bo Vaggie byłaby na pewno na mnie wściekła. Charlie najpewniej zorganizowałaby jakieś zajęcia grupowe.
-Spokojnie robię zwykły kotkajl ze zwykłych owoców bez niezwykłych dodatków specjalnych- zażartowałam.
-Całe sssszęście- powiedział z ulgą, otwierając lodówkę.
-Chcesz trochę? Sama tego wszystkiego nie wypiję- zapytałam i powiedziałam.
Zrobiłam za dużo, a nie chciałam, aby się zmarnowało.
Na moje pytanie się cały rozpromienił.
-Jasssne- powiedział szczęśliwym głosem.
Wynalazca usiadł na krześle niedaleko mnie, gdy ja już kończyłam robić nasze koktajle.
-Co dziśśś będziesssz robiła?- zapytał, przerywając ciszę.
Nie miałam na to konkretnej odpowiedzi.
-Myślę, że dziś załatwię parę spraw na mieście i prawdopodobnie odwiedzę koleżankę- powiedziałam.
Miałam na myśli Rosie, jeśli nie będzie zajęta, to z pewnością chętnie porozmawia ze mną przy herbacie.
Po chwili dodałam.
-A ty co planujesz?
-Dziśśś ssspędzę dzień w hotelu i ssstworzę cośśś nowego- odparł.
-O to świetnie. W takim razie udanego tworzenia- powiedziałam, planując już opuścić pomieszczenie.
Przy czym uśmiechając się do niego przyjaźnie i podałam mu koktail.
Opuściłam kuchnię, machając grzesznikowi na pożegnanie. Następnie wyszłam z hotelu i ruszyłam w miasto. Nie mogłam się doczekać powrotu Charlie i Vaggie oraz miałam nadzieję, że im uda się coś wskórać.

---------------------------------------------------------
Początkowo ten rozdział nie miał się pojawić, bo nie miałam pomysłów gdzie by tu umieścić Arię w tym odcinku. Pomysł pojawił się gdy oglądając kolejny raz serial (chyba tysięczny xd) spostrzegłam Sir Pentious'a wylewającego koktajl.

Upadła gwiazda | Hazbin HotelOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz