12

485 30 4
                                    

Siedziałam w ogromnej stacji radiowej. Była ona urządzona podobnie do jego miejsca pracy.
Pokazywało to tylko, że bardzo lubił swoją pracę i wykonywał ją z przyjemnością.
Nie był także zdziwiony moim mocom zmiennokształtności, powiedział mi wprost, że miał swoje przypuszczenia o mojej nieludzkości jeszcze podczas życia na ziemi. Miał rację wtedy nie zachowywałam się jak zwykłe zwierze. Mogłam się bardziej postarać, ale wyszło to tylko na dobre.
Po drodze do jego domu Alastor opowiedział mi o tym gdzie trafiliśmy. Między innymi jak działa tu śmierć. Było to bardzo dużo informacji, ale wszystkiego uważnie słuchałam. Całkiem sporo się dowiedziałam, nie tylko o tym miejscu, ale i o tym kim jest oraz co robi.
Nic przede mną nie ukrywał, gdyż sam mi powiedział, że wiem o nim wszystko i nie będzie nic przede mną ukrywać. Za to ja ukrywałam sekret, który mi ciążył na duszy. Chciałam mu go powiedzieć, bo czułam się źle z tym.
-Nie czujesz strachu przede mną Ario?- zapytał lekko demonicznym głosem.
Pomyślałam chwilę nad odpowiedzią, podobał mu się strachu w oczach innych. Tego byłam pewna. Szczególnie teraz gdy jest jednym z włodarzy, z którym trzeba się liczyć, bo inaczej może być źle.
Teraz nie czułam strachu przed nim, tylko ogromną tęsknotę. Może to ta tęsknota powodowała mój brak leku.
-Nie czuję strachu, jedynie tęskniłam za tobą- opowiedziałam zgodnie z prawdą.
Nie lubiłam kłamać i byłam nauczona, aby tego nie robić i mówić wszystko.
-Uwielbiam prawdomówność- zaśmiał się.
Nie odpowiedziałam nic na jego słowa. Nagle uśmiech demona powiększył się jeszcze bardziej o ile to w ogóle możliwe. Intuicja mówiła mi, że coś planował lub wpadł na jakiś pomysł. Na pewno było to związane ze mną.
Wstał z swojego czarnego fotela i podszedł do kanapy, na której siedziałam. Zajął miejsce obok mnie.
-Ja też za tobą tęskniłem moja kochana Ario. Powiedz mi pewnie nie masz nikogo i chciałabyś nadal mi towarzyszyć prawda- powiedział pieszczotliwie, ale ostatnie słowo powiedział stanowczo.
Uwielbiałam jego głos, moim zdaniem idealnie pasował do radia i miło się go słuchało. Mógłby nawet wystąpić w reklamie i myślę że produkty które by reklamował idealnie by się sprzedawały.
Czy ja tego chciałam? Te pytanie krążyło w mojej głowie, a odpowiedź była oczywista. Tak tego chciałam. Szybko skinęłam głową na potwierdzenie.
-Powiedz to- poprosił.
Wiedziałam, że spiker nie lubi jak nie odpowiada mu się słowami. On wręcz tego nie nawidził.
-Tak tego chciałabym Al- powiedziałam pewnie, ale mimo to tak nie zabrzmiałam.
-Wyśmienicie, więc zawrzyjmy umowę- wykrzyknął uradowany.
Widziałam, że czerwonowłosy był podekscytowany i radosny.
Miałam wątpliwości i wiedziałam, że nie powinnam tego robić.
Kiedyś ojciec o tym mi wspominał, wręcz ostrzegał przed zawieraniem umów. Nawet Alastor kilka godzin wcześniej mnie przed samym sobą ostrzegał.
Wyciągnął dłoń w moją stronę, a wokół niej pojawiło się zielone oślepiające światło i delikatny powiew wiatru. Alastor przybrał swoją demoniczną formę, która by nie jednego śmiertelnika przestraszyła. Ale nie mnie, gdyż kierowały mną w tej chwili silne uczucia, sprzeczne ze sobą.
-Nie, żadnych umów! Po prostu chcesz moją duszę? Mam rację?- pierwsze zdanie wykrzyknęłam spanikowana, ale następne powiedziałam już spokojnie.
-Twoją duszę?
Radiowiec wrócił do swojej normalnej postaci.
–Nie, ale jeśli chcesz być ze mną musisz mi ją oddać. Czy nie tego oboje chcieliśmy?- odparł spokojnie.
Był bardzo przekonywujący, wiedział czego chciałam. Mam wrażenie, że namawał mnie do tego gdyż też chciał abym mu towarzyszyła. Gdyby tego nie chciał odpuściłby po mojej odmowie, ale on dalej nalegał.
-No dalej Ario, to tylko jeden podpis,  obiecuję, że wszystko będzie dobrze- kusił dalej nie odpuszczając mimo mojej odmowy.
Przedemną na stole pojawiła się kartka na której była spisana umowa.
Odbiegłam myślami, bo jego kuszenie przypomniało mi to nasze chwilę na ziemi. Szczególnie jedną, kiedy Alastor próbował mnie wykąpać, gdy wytarzałam się w błocie, aby zrobić mu na złość i urozmaicić dzień. Moja sierść była oblepiona błotem i liśćmi. Wtedy też mnie kusił i zachęcał ciastkami, abym weszła do wanny. Moje wspominanie przerwał jego głos.
-Umowa jest specjalnie spersonalizowana pod ciebie- dodał i zaczął nucić melodię pod nosem cierpliwie czekając.
Melodia mnie uspokajała. Przeczytałam jej treść, była krótka, treściwa i zrozumiała. Nie była skomplikowana ani zagmatwana. Nie zawierała też ukrytych warunków. Literki na papierze były starannie oraz ładnie napisane pismem radiowca.
-Oświadczam, że oddaje swoją całą wolność i duszę Alastorowi (Radiowemu demonowi). W zamian otrzymuje jego wierność, ochronę i towarzystwo- przeczytałam cicho.
Wzmianka o oddaniu wolności budziła we mnie strach. Choć umowa wydawała mi się korzystna tylko dla radiowca. Mogłam się mylić.
Nadal miałam wątpliwości, że nie powinnam tego robić, bo z tej umowy jasno wynikało, że stanę się jego własnością. Postanowiłam mu zaufać, bo przez tyle lat tęskniłam i mu zawsze ufałam.
Spojrzałam mu prosto w oczy.
-Będziesz moim aniołem stróżem, tak jak powiedziałeś?- zapytałam cicho.
Spuściłam głowę oczekując na jego odpowiedź.
-Obiecuję, że robię wszystko co uznam za dobre dla ciebie- powiedział natychmiast entuzjastycznie.
Zastanowiłam się chwilę, mam jeszcze jedno pytanie do niego, które było dla mnie ważne.
-Czy będziesz traktował mnie przedmiotowo po podpisaniu umowy?
-Czy kiedykolwiek tak postąpiłem moja kochana głupiutka istotko?- odpowiedział pytaniem na moje pytanie.
Odpowiedź była dla mnie oczywista. Westchnełam, powinnam na dobre zapomnieć o moim starym życiu.
Szybko, nie wiele myśląc, aby mieć to za sobą złożyłam podpis się w wyznaczonym na to miejscu.
Miałam zaufanie do niego, że mnie nie skrzywdzi.
Gdy tylko mój podpis z prawdziwym imieniem w całości znalazł się na umowie otoczyło nas zielone światło. Radiowy demon na kilka sekund zmienił się w swoją przerazajacą postać. Wszystko zniknęło tak szybko jak się pojawiło.
Uśmiechnął się do mnie, a ja to niepewnie odwzajemniłam.
-Doskonale- rzekł.
Spojrzał się na mój podpis i przekręcił głowę w prawo. Kartka z naszą umową rozpłynęła się w jego dłoniach w zielonych niezwykłych obłokach.
-Masz prześliczne imię Estello, jego znaczenie jest interesujące- powiedział zamyślony.
-Nie zawywaj mnie tak- poprosiłam i dodałam- To nie jest moje imię, już nie odkąd... po postu nie chce się tak nazywać- powiedziałam szybko.
-Kontynuuj, chętnie dowiem cię dla czego wyrażasz niechęć do tego ślicznego imienia.
Bardzo się wąchałam więc Alastor dla rozluźnienia atmosfery zaproponował, że zrobi mi posiłek. Zgodziłam się na to.
Czerwonooki zaprowadził mnie do kuchni. Usiadłam przy stole w kuchni. Gdy mężczyzna przygotowywał mi jedzenie to opowiedziałam mu wszystko co się wydarzyło oraz opowiedziałam mu o moich uczuciach, które mi towarzyszyły. Tak jak on to zawsze robił na ziemi. Pewnie nie powinnam była się przed nim otwierać.
Słuchał mnie w ciszy i skupieniu. Nie przerwał mi ani razu, choć bardzo długo mówiłam z pewnymi przerwami. Powiedziałam też o mojej chęci zemsty na nich oraz o rozpoczęciu nowego rozdziału w moim życiu. Było mi przykro, a moje konciki ust były opuszczone w dół, gdy skończyłam mówić.
Alastor zopłynął się w cieniu i niespodziewanie znalazł się koło mnie. Dłonią ścisnął mi policzki i palcami rozszerzył moje usta tak, aby układały się w kszatałt uśmiechu. Patrzył swoimi czerwonymi ślepiami prosto w moje oczy.
-Uśmiechnij się. Uśmiech to przydatne narzędzie. Zbija wrogów z tropu, inspiruje przyjaciół. Dzięki niemu zawsze masz kontrolę nad sytuacją. Pamiętaj o tym moja droga i niczym się nie przejmuj.- powiedział Alastor.
Jego krótki wykład dawał do myślenia, był też przepełniony pasją i dumą. Jego słowa brzmiały dla mnie dobrze.
-Smacznego.
Przede mną pojawił się smakowicie wyglądający posiłek. Od razu wzięłam się za jedzenie.

Upadła gwiazda | Hazbin HotelOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz