66

143 22 3
                                    

Szłam, a raczej byłam ciągnięta przez Husk'a jednym z korytarzy. Nie bardzo podobał mi się ten stan rzeczy, bo już nadgarstek zaczynał mnie boleć.
-Husk mi też nie podoba się obecność Mimzi, ale możesz mi powiedzieć, co ty zamierzasz? Chyba się nie chcesz schować przed nią? Albo- co gorsza- uciec z hotelu?- pytałam.
Nie miałam pojęcia, co ten kocur wyprawiał.
Może pojawienie się Lucyfera i Mimzi wywołało u niego tak duży stres, że spanikował?
Ten niespodziewanie się zatrzymał i obrócił w moim kierunku, przez co omal na niego nie wpadłam.
-Chce znaleźć Alastora i razem przekonamy go, aby pozbył się tego chodzącego, pieprzonego kłopotu- powiedział, lecz ostatnie słowa warknął.
-To nie jest dobry pomysł. Alastor chciał, abyśmy tam zostali, to może wpłynąć na jego plan- powiedziałam z irytacją.
Nie zamierzałam sprzeciwiać się radiowcowi.
-Nie obchodzi mnie jakiś jego plan. Ty naprawdę jesteś taka ślepa i nie widzisz, że on tobą manipuluje!- warknął koci demon.
-Nie prawda, ja po prostu jestem wierna osobie, która dużo dla mnie zrobiła- warknęłam.
-Zwykłe pierdolenie, myślisz, że nie wiem, że on ma twoją duszę!- wykrzyknął zirytowany.
-Ma moją duszę, ale mną nie manipuluje. Nie wiesz wszystkiego, a się mądrzysz!- powiedziałam spokojniej niż wcześniej.
-Tańczysz jak ci zagra. Jesteś niczym posłuszny piesek, który czeka na komendy swojego właściela- warknął sfrustrowany.
W moich oczach stanęły łzy, bolało mnie, to co do mnie mówił. Był zawsze dla mnie ważny, szczególnie wtedy, gdy Alastor odszedł.
-Wszystko ok?- zapytał zmieszany Husk, patrząc na mnie.
Jego zachowanie się zmieniło, chyba się przejął moją reakcją. Może on ma rację, pomogę mu pozbyć się Mimzi z Hazbin Hotelu, ale tylko z dwóch powodów.
Dla bezpieczeństwa mojej nowej rodziny oraz by zobaczyć czy Husk ma rację i Alastor mną manipuluje, w co wątpię.
-Tak, choć trzeba pozbyć się, jak to określiłeś pieprzonego problemu- powiedziałam.
Ruszyłam powoli w poszukiwaniu małej wycieczki z Charlie na czele, zaraz obok mnie szedł barman.
-Dlaczego oddałaś mu swoją duszę?- zapytał.
-Tak, jeśli ty też mi opowiesz, jak do tego doszło, że straciłeś swoją- rzekłam, nawet na niego nie patrząc.
-Byłem kiedyś Włodarzem, miło było mieć władzę, ale kiedy władasz duszami i jesteś hazardzistą, masz dużo do stracenia. Każda przegrana jest niebezpieczna. Kiedy szczęście nie dopisuje, zrobisz wszystko, żeby się utrzymać. Nawet zawrzesz pakt z Radiowym Demonem, mając nadzieję, że wszystko ocalisz- powiedział, patrząc na mnie.
Wysłuchałam tego, co mi powiedział. Ja nie mogłam mu powiedzieć prawdy, więc niektóre rzeczy pominę w mojej wypowiedzi.
-Kiedyś, gdy jeszcze żyłam, Al bardzo mi pomógł, dał mi dach nad głową, wszystko, czego potrzebowałam. Bez niego nie poradziłabym sobie, to kuriozalne, ale to on nadał mojemu życiu głębszy sens. Miałam wobec niego ogromny dług, więc oddałam mu swoją duszę na pewnych korzystnych warunkach- powiedziałam.
Ten słuchał mnie w ciszy i milczał, ale po chwili rzekł.
-Korzystnych? Pewnie nie dla ciebie.
-Dla nas obojgu- powiedziałam, stając na środku korytarza.
Ten rozszerzył oczy w zdumieniu. Pewnie nieźle go zaskoczyłam. Czułam, że w jakiś sposób mogę się mu zwierzyć z niektórych rzeczy.
-Nie traćmy czasu- rzekł Husk, przybierając obojętny wyraz twarzy.
Trochę się denerwowałam nadchodzącą rozmową z Alastorem. Nie bałam się jego reakcji na moje niepodporządkowanie się jego ,,prośbie", bo wiedziałam, że mnie nie zrani, co najwyżej będzie zły.
Bardziej bałam się o życie Husk'a, bo nie powinien szukać Alastora, a tym bardziej wciągać w to mnie. To może się skończyć źle.

Upadła gwiazda | Hazbin HotelOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz