53

178 27 9
                                    

Obudziłam się. Wczoraj zasnęłam w pokoju Alastora, gdyż byłam zbyt zmęczona, aby wrócić do swojego łóżka. W dodatku spałam dziś dość długo. Przeciągnęłam się, rozprostowując skostniałe od snu kości i zeskoczyłam z łóżka.
Moje cztery czarne łapy z gracją wylądowały na ziemi. Dużo wygodniej spało mi się w mojej wilczej formie, gdyż wtedy spałam w różnych pozycjach, które nigdy nie przeszkadzały spikerowi, gdy spałam z nim. A ja bardzo lubiłam się rozpychać na łóżku podczas mojego nocnego wypoczynku.
-Witaj Ario, jak minęła ci noc?- zapytał Alastor, który rozkładał talerze na stoliku.
Zmieniłam się w moją normalną postać, gdyż w wilczej skórze nie mogłam mówić, poza wydawaniem podstawowych psich i wilczymi dźwięków.
-Bardzo dobrze, wyspałam się nieziemsko- powiedziałam entuzjastycznie.
-Nie wątpię, po twoich rozmaitych pozycjach podczas snu- zaśmiał się radiowiec.
Dołączyłam do niego. Już sobie wyobrażam, jak pewnie podczas snu leżę na nim lub go skopuję z łoża. On nie miał sumienia zepchnąć lub wygonić mnie za naszego ziemskiego życia, a co dopiero teraz.
-Zjesz ze mną lunch?- zapytał.
Nie jadłam śniadania, więc z przyjemnością zjem posiłek.
-Jasne Al- powiedziałam, oblizując się.
Gdy tylko słyszałam o jedzeniu, robiłam się głodna, a w moim brzuchu zaburczało. Mój wilczy apetyt ciężko jest zaspokoić.
-Więc zapraszam do stołu moja droga- powiedział, odsuwając mi krzesło.
Usiadłam na siedzisku i zostałam przysunięta do blatu, a po chwili dołączył do mnie Alastor.
Muszę przyznać, że jest on bardzo kulturalnym i mądrym mężczyzną, który wie jak zadbać o potrzeby innych.
Przed nami leżały talerze i nie tylko. Na stole leżało też ogromne ciało sarny, którego wcześniej nie zauważyłam.
Czy byłam tym zszokowana? Oczywiście, że nie.
Sama nie jednokrotnie w ten sposób jadłam, co denerwowało Vaggie. Białowłosa wielokrotnie próbowała mnie powstrzymywać. Nawet zaangażowała w to Charlie, która wielokrotnie próbowała ze mną o tym porozmawiać. Zawsze wtedy zmieniałam temat i Charlie dawała się wciągnąć w wir rozmowy innych tematów.
Teraz gdy chcę jeść w ten sposób, muszę się ukrywać przed wszystkimi z hotelu, oprócz Alastora lub jeść tak poza budynkiem. Zresztą radiowy demon też musi trzymać swój rozbudowany jadłospis w tajemnicy, aby nie straszyć mieszkańców.
Życzyliśmy sobie smacznego i zaczęliśmy konsumować nasz posiłek.
Jedzenie było przepyszne.
-Wychodzisz dziś Al?- zapytałam.
-Tak, mam do załatwienia parę spraw na mieście. Chciałabyś mi towarzyszyć?
-Chętnie, ale chciałabym dziś posiedzieć z resztą. Zresztą nie ufam temu nowemu i chcę go przypilnować- odpowiedziałam.
-Jasne, trzeba go przypilnować- mężczyzna zgodził się ze mną.
-Opowiem Ci wszystko, jak wrócisz- zakomunikowałam mu.
-Świetnie, mądry z ciebie aniołek- pochwalił mnie.
Uśmiechnęłam się do niego, a jego uśmiechnięte kąciki ust powiększyły się.
Znowu pogrążyłam się w moich myślach. Wracając do mojej ulubionej blondynki ciekawe jakby zareagowała, gdyby się dowiedziała, że jesteśmy rodziną. Mój ojciec był jednym z braci Lucyfera. Vaggie powinna zdawać sobie z tego sprawę, bo uczestniczyła w życiu nieba. Prawdopodobnie jeszcze sobie tego nie uświadomiła. Natomiast Charlie nie wiedziała, bo nie urodziła się w niebie i nie zna całej swojej rodziny. Jest to smutne, że niczym nie zawiniła, a jest skazana na życie w tym miejscu.
Gdy widelcem nadziałam kolejny kawałek mięsa, które w szybkim tempie znikało z mojego talerza i już miałam go zjeść, zamarłam ze sztućcem przy ustach. Drzwi się otworzyły i stanęła w nich Vaggie, a zaraz za nią byli jajownicy.
Musiała zastać bardzo ciekawy widok. Dwóch potężnych i przerażających overlordów chowa się przed wszystkimi, jedząc martwą sarnę.
-Alastor, Aria!- krzyknęła Vaggie.
Była zdenerwowana, tym co zobaczyła, ale mnie zastanawiało co robią z nią jajka Sir Pentious'a.
-To pilne, właśnie spożywamy śniadanie?- zapytał Alastor, biorąc kolejny kęs mięsa.
Za to ja nie byłam w stanie jeść dalej, gdy zostałam nakryta. Mój humor się pogorszył, gdy musiałam patrzeć na mój posiłek.
-Trzeba się pozbyć jajek Sir Pentious'a- oznajmiła kobieta.
-To akurat chętnie zrobię- powiedział entuzjastycznie czerwonowłosy, gwałtownie wstając od stołu.
Również wstałam, lecz wolniej niż spiker. Zamierzałam zejść na dół i posiedzieć z resztą naszej rodzinki, bo dawno tego nie robiłam.
Humor na wieść o pozbyciu się pomocników Pentious'a polepszył mi się znacznie. Nie lubiłam go i cieszyłam się, że takie coś go spotyka. Ten wąż według mnie był bardzo irytujący i odpychający.
-Ma być bezkrwawo- zażądała Vaggie, zakładając ręce na biodra.
-A miało być miło- rzekł Alastor pod nosem.
Doskonale słyszałam to co powiedział i podzielałam jego zdanie. Choć mężczyzna musi się zastosować do ,,prośby" byłej egzorcystki. Szkoda, chętnie bym zobaczyła, jak pozbywa się na swój sposób tych istotek, nawet dołączyłabym.
-Wychodzę, zajmę się tym. Ario pamiętasz, że zostaliśmy zaproszeni?- powiedział, a potem zapytał się spiker.
Jasne, że nie pamiętałam, ale mu tego nie powiem. Posiedzę chwilkę z resztą, a potem pognam na spotkanie overlordów.
-Pamiętam- krzyknęłam, gdy spiker opuścił pokój.
Zostałyśmy same.
Vaggie spojrzała z obrzydzeniem na ciało pozostawione na stole, ale nie skomentowała tego. Całe szczęście, bo musiałabym słychać jej reprymend.
-Chcesz wziąć udział w naszych ćwiczeniach- zapytała.
-Chętnie spędzę z wami trochę czasu- powiedziałam zadowolona.
Ciekawe co to będą za ćwiczenia, bo już nie mogę się doczekać.

Upadła gwiazda | Hazbin HotelOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz